Argentyna planuje otwarcie swoich granic
Kolejny kraj zaplanował stopniowe otwieranie swoich granic dla przyjezdnych. Pierwszy krok Argentyna wykona już jutro (24.09), choć nie oznacza to, że zagraniczni turyści od razu będą mogli odwiedzać kraj na krańcu Ameryki Południowej bez ograniczeń.
Reklama
Argentyna była jednym z państw, które w związku z pandemią COVID-19 wprowadziło najostrzejsze restrykcje na granicach. Praktycznie od ponad 1,5 roku do kraju mogli wjechać jedynie rezydenci, którzy i tak podlegali surowym obostrzeniom. Na przestrzeni ostatnich miesięcy sytuacja epidemiczna w Argentynie zmieniła się jednak diametralnie. Sprawnie, jak na Amerykę Południową, postępujący program szczepień (około 45 proc. obywateli przyjęło już wszystkie wymagane dawki szczepionki) oraz regularnie spadająca liczba zakażeń pozwoliły lokalnym władzom zrewidować obecne przepisy wjazdowe. Argentyński rząd zapowiedział stopniowe otwieranie granic kraju, a sam proces został podzielony na kilka etapów.
Już jutro (24.09) Argentyńczycy wykonają pierwszy krok. Póki co zmiana będzie kosmetyczna i obejmie jedynie Argentyńczyków oraz zagranicznych rezydentów, którzy nie będą już musieli poddawać się obligatoryjnej kwarantannie. Wraz z nadejściem października br. Argentyna umożliwi wjazd do kraju zagranicznym podróżnym z krajów sąsiadujących. Zniesienie zakazu obejmie na pewno turystów z Urugwaju i Chile. Jednocześnie rząd zwiększy górny limit przyjmowanych pasażerów lotniczych, który obecnie wynosi nieco ponad 2 tys. podróżnych dziennie. Dopiero w trzecim kroku Argentyńczycy otworzą się na pozostałych przyjezdnych. O ile sytuacja w kraju nie ulegnie drastycznym zmianom, a wprowadzenie wcześniejszych kroków nie spowoduje wzrostu zakażeń to granice Argentyny powinny zostać otwarte dla wszystkich zagranicznych podróżnych 1 listopada.
Oczywiście sam fakt otwarcia kraju i rezygnacji z kwarantanny nie oznacza zniesienia wszystkich obostrzeń. Turyści najprawdopodobniej wciąż będą musieli legitymować się ważnym certyfikatem potwierdzającym szczepienie. Nie wykluczone, że testy na obecność wirusa również będą wymagane.