Zamieszanie wokół "covidowej" polityki wjazdowej do USA
Stany Zjednoczone najprawdopodobniej nie zniosą w najbliższym czasie zakazu podróży z krajów strefy Schengen, Wielkiej Brytanii i Irlandii. Po wprowadzeniu obowiązkowych testów wydawało się, że restrykcje te zostaną wkrótce cofnięte.
Reklama
W zeszłym tygodniu rząd federalny ogłosił, że wszyscy przyjeżdżający do USA, zarówno cudzoziemcy, jak i obywatele amerykańscy, będą musieli przedstawić negatywny test na koronawirusa. Nowa polityka w tym zakresie wejdzie w życie od 26 stycznia. W ślad za tym prezydent D. Trump podpisał dekret znoszący część ograniczeń wprowadzonych przez USA w okresie od marca do maja ub. r., a dotyczących m.in. braku możliwości przyjazdu z większości krajów europejskich. Ustępująca administracja zapowiedziała, że obecne restrykcje zostaną docelowo cofnięte względem krajów strefy Schengen, Wielkiej Brytanii i Irlandii, a także Brazylii. Miały natomiast nadal zostać utrzymane dla przylotów z Chin oraz Iranu.
Te pozytywne sygnały ostudziła jednak wczoraj (19.01) rzeczniczka prezydenta elekta J. Bidena, Jen Psaki. - Wobec nasilającej się pandemii i coraz bardziej zaraźliwych wariantów koronawirusa pojawiających się na całym świecie, nie jest to czas na znoszenie ograniczeń w podróżach międzynarodowych - zakomunikowała Psaki, dodając, że nowy rząd zamierza nie tylko utrzymać istniejące restrykcje, ale nawet je poszerzyć w celu walki z rozprzestrzenianiem się COVID-19.
Z deklaracji nowej rzeczniczki Białego Domu wynika zatem, że wbrew wcześniejszym zapowiedziom administracja amerykańska nie planuje liberalizacji polityki wjazdowej w odniesieniu do krajów europejskich. Nie należy zatem w najbliższym czasie oczekiwać żadnych istotnych zmian w tym zakresie. Warto przy tym zauważyć, że ograniczenia wjazdowe utrzymywane przez USA już niemal od roku są nie tylko nielogiczne, ale także pozbawione są zasadniczego sensu epidemiologicznego. Z jednej strony bowiem wykluczono, z określonymi wyjątkami, możliwość podróżowania między strefą Schengen a USA, a z drugiej strony nie wprowadzono tego typu restrykcji wobec państw, w których sytuacja epidemiologiczna była lub nadal jest gorsza niż w większości krajów europejskich. Ponadto mieszkańcy krajów Schengen czy Wielkiej Brytanii mogą swobodnie wjechać do USA pod warunkiem, że przez dwa tygodnie będą przebywali na terytorium innych krajów, np. Meksyku czy Turcji, co dodatkowo podważa sens tych obostrzeń.