CPK nie pomoże LOT-owi
Z obrad sejmowej Komisji Infrastruktury wynika, że projekt Centralnego Portu Komunikacyjnego nie musi wcale wzmocnić LOT-u. Oczywiście, jeśli można ufać deklaracjom polityków.
Reklama
W ostatnią środę (12.02) odbyło się posiedzenie sejmowej Komisji Infrastruktury, która zajęła się stanem przygotowania projektu Centralny Port Komunikacyjny (CPK). Prezentację na ten temat przygotował poseł Marcin Horała, który od dwóch miesięcy pełni funkcje wiceministra infrastruktury i pełnomocnika rządu ds. CPK. Po dość krótkiej i ogólnej prezentacji projektu, Horała odpowiadał na pytania członków komisji i przedstawicieli strony społecznej.
W takcie obrad komisji po raz kolejny powtórzono, że CPK ma początkowo obsługiwać 45 mln pasażerów, że jest wyłaniany doradca, z którym zostanie przygotowany master plan, że są prowadzone konsultacje, że zostanie wybudowanych 1,6 tys. km nowych trakcji kolejowych, że w założeniu pierwszy samolot ma odlecieć z nowego lotniska w 2027 r., a budowa ma rozpocząć się jeszcze w tej kadencji sejmu, czyli nie później niż na początku listopada 2023 r.
Te wiadomości zostały już wielokrotnie przekazane przez Horałę w licznych wywiadach dla wszystkich rodzajów mediów począwszy od tradycyjnej prasy, przez radio i telewizję po portale internetowe. Dlatego te odgrzane informacje nie były najciekawsze w trakcie posiedzenia komisji. Po wsłuchaniu się w wypowiedzi członków tego sejmowego gremium i pełnomocnika rządu ds. CPK, warto jednak zwrócić uwagę na kilka stwierdzeń, które powinny przede wszystkim zaniepokoić kierownictwo LOT-u.
Pierwszym zaskoczeniem była odpowiedź na pytanie o przyszłość regionalnych portów lotniczych w Polsce. W odpowiedzi na nie Horałą stwierdził, że los tych lotnisk zależy od ich struktury ruchu. Zaznaczył przy tym, że czartery w regionach nie powinny odczuć, żadnych zmian po otwarciu CPK. Według niego również pasażerów przesiadających się z pociągu do samolotu w Baranowie będzie niewielu, dlatego porty skomunikowane z CPK połączeniami trwającymi do ok. 2 godz. nie powinny się obawiać o utratę ruchu do takich kierunków, jak np. Frankfurt czy Paryż. Jego zadaniem port lotniczy „Solidarność” będzie miał wpływ jedynie na krótkie, krajowe połączenia lotnicze, które i tak będą ulegać ograniczeniu lub likwidacji z uwagi na rosnącą presję wynikającą z wymogów ochrony środowiska naturalnego.
W dodatku planowana Kolej Dużych Prędkości (KDP) ma osiągać maksymalnie 250 km na godz. i zatrzymywać się na stacjach oddalonych od siebie zaledwie o kilkadziesiąt km. Przy takich założeniach dużych miast skomunikowanych z CPK połączeniami krótszymi niż dwie godziny będzie zaledwie klika. W dodatku te przywoływane 1,6 tys. km torów będzie gotowe dopiero w 2035 r., co i tak oznacza, że przez najbliższe lata średnio co rok będzie musiało powstawać ponad 100 km nowych trakcji.
Jeżeli LOT wziąłby te założenia za dobrą monetę to stoi przed poważnymi dylematami. Przede wszystkim nie może zakładać, że tak zaprojektowana KDP zastąpi obecną krajową siatkę lotów zasilających Lotnisko Chopina. A więc będzie musiał utrzymywać połączenie nie tylko do Rzeszowa, Szczecina i Zielonej Góry, ale również do Gdańska, Katowic, Krakowa, Poznania i Wrocławia, a może nawet do Bydgoszczy i Lublina. Likwidacja rejsów LOT-u po Polsce oddałaby porty regionalne we władanie konkurencji, zwłaszcza dużych zachodnioeuropejskich linii sieciowych. Alternatywą byłoby rozwijanie połączeń międzynarodowych z regionów, co jednak stoi w rażącej sprzeczności z założeniem budowy wielkiego centrum przesiadkowego w Baranowie.
Jeśli opinie wyrażane na Komisji Infrastruktury są prawdziwe, to wydaje się, że następuje rozdźwięk celów lotniczych z celami kolejowymi projektu ze zdecydowaną przewagą tych drugich. Właściwe skomunikowanie terytorium Polski pociągami KDP, które przyniesie korzyści wielu mieszkańcom średnich i małych miast staje się naczelnym założeniem CPK, co zresztą z punktu widzenia interesu większości obywateli jest w pełni uzasadnione. Trudno jednak nie zauważyć, że w takiej sytuacji lotnictwo schodzi na drugi plan. Ten kolejowy skręt projektu może być efektem chwilowego braku w spółce CPK członka zarządu odpowiedzialnego za komponent lotniczy. Wydaje się, że ten wakat powinien być najszybciej uzupełniony.
Na KDP, która nie zastąpi krajowej siatki połączeń narodowego przewoźnika, jego zaniepokojenie nie powinno się kończyć. Wraca bowiem pomysł zachowania portu na Okęciu i przekształcenia go w lotnisko miejskie w rodzaju London City. Zgodnie ze słowami Horały analizy, co do przyszłości Lotniska Chopina trwają i mają być gotowe w czerwcu br. Już nawet sam pomysł powinien budzić obawy LOT-u. Wystarczy wyobrazić sobie, że na Lotnisku Chopina najlepszą ofertę przewozową posiadaliby tacy konkurenci narodowego przewoźnika jak Lufthansa, British Airways, Air France, KLM, Turkish Airlines, Emirates czy Qatar Airways.
Horała potwierdził też, że nie jest przesądzony los oferty CPK dla linii budżetowych. Czy taka możliwość będzie dopuszczalna zdecyduje master plan opracowany wspólnie ze doradcą strategicznym. Przypomnijmy jednak, że eksperci odpowiedzialni za zarządzanie lotniskami w naszym regionie Europy wykluczali, aby tak wielki projekt jak CPK mógł być realizowany z pominięciem przewoźników budżetowych.
Poza LOT-em do zastrzeżeń mają też prawo mieszkańcy i samorządowcy, których projekt CPK będzie dotyczyć. Według informacji przekazanych przez samorządy i stronę społeczna wynika, że na terenach przewidzianych pod budową CPK zamieszkuje 28 tys. osób. Niestety ani wójt gminy Baranów, ani przewodniczący Rady Społecznej ds. CPK, ani wiceprezydent Warszawy nie mogą doczekać się konkretnych informacji od rządu albo spółki CPK w sprawach, które są dla nich kluczowe. Co prawda przynajmniej z Radą dialog się odbywa, ale przeważająca część pytań pozostaje nadal bez odpowiedzi.
W tych okolicznościach bardzo dziwny wydaje się pomysł (promowany przez Horałę) rozpoczęcia dobrowolnego wykupu ziemi zanim powstanie master plan. Przypomnijmy, że to właśnie ten, nieprzygotowany jeszcze, dokument ma m.in. zawierać proponowany układ dróg startowych, zasady rozlokowania terminali i określenie położenia Obszaru Ograniczonego Użytkowania. Zaczęcie negocjacji i wykupu ziemi bez jasności co do tych parametrów może sprowadzić tylko dodatkowe problemy na, i tak obarczony sporymi ryzykami, projekt CPK.
Reasumując, jeśli ktoś liczył, że posiedzenie Komisji Infrastruktury przyniesie więcej szczegółowych informacji o projekcie CPK oraz doda mu spójności, to może czuć się zawiedziony. Poza opisanymi powyżej kłopotami najbardziej wątpliwe jest upieranie się przy tezie, że port lotniczy w Baranowie może ruszyć w 2027 r. Przestudiowanie historii trwającej budowy lotniska w Radomiu, która jest nieporównywalnie prostszą od CPK inwestycją, powinno skłonić decydentów do porzucenia tej mrzonki.