Program 737 MAX traci menedżera
Eric Lindblad, wiceprezes i dyrektor generalny programu 737, w tym 737 MAX, opuszcza Boeinga w trakcie trwającego od połowy marca br. kryzysu, w jakim producent znalazł się po dwóch tragicznych katastrofach, w których zginęło 346 osób.
Reklama
Lindblad jest pierwszym menedżerem, który opuścił szeregi amerykańskiego koncernu od czasu globalnego uziemienia całej
floty 737 MAX. W wewnętrznej notatce wysłanej do pracowników Boeinga szef
działu lotnictwa cywilnego Kevin McAllister ogłosił 11 lipca 2019 roku, że
Lindblad postanowił przejść na emeryturę po 34 latach pracy dla Boeinga. Lindblad
był u steru programu 737 tylko przez rok. Jego następcą ma zostać Mark Jenks,
który wcześniej pełnił funkcję wiceprezesa ds. nowych programów samolotów
średniej wielkości. Powinien on objąć stanowisko kierownika programu 737 w
najbliższych tygodniach. Będzie także prawdopodobnie odpowiedzialny za zarządzanie
fabryką w Renton koło Seattle, gdzie montowane są 737 MAX.
Jenks będzie musiał zarządzać stale rosnącym
parkiem już wyprodukowanych, ale jeszcze nie dostarczonych maxów, a także
ożywić produkcję samolotu. Po wstrzymaniu dostaw Boeing zmniejszył produkcję
737 MAX o około 20 proc. wytwarzając miesięcznie 42 samoloty, w porównaniu
z 52, które były produkowane co miesiąc przed redukcjami. Jenks będzie również musiał nadzorować końcową fazę rozwoju
737 MAX 10, największego samolotu w rodzinie. Przed objęciem dotychczasowej roli
wiceprezesa ds. nowych programów samolotów średniej wielkości Jenks był wiceprezesem
i dyrektorem generalnym programu Boeing 787, w czasach kiedy dreamlinery przechodziły
kryzys związany z akumulatorami.
Nie jest to jednak pierwsza zmiana kadry zarządzającej Boeingiem od początku kryzysu 737
MAX. W marcu br. John Hamilton ustąpił ze stanowiska wiceprezesa działu
lotnictwa komercyjnego, pozostając w firmie wyłącznie na stanowisku głównego
inżyniera. Hamilton był wcześniej wiceprezesem ds. bezpieczeństwa i zgodności z
przepisami Boeinga. Na tym stanowisku nadzorował Commercial Airplanes
Organization, czyli program certyfikacji maszyn Boeinga w imieniu FAA. Zajmował
to stanowisko od lipca 2013 roku do marca 2016 roku. W okresie, w którym według
doniesień Seattle Times FAA oddelegowała do inżynierów Boeinga certyfikację
systemu MCAS, doszło do zaniedbań, które obwinia się za katastrofy zarówno
samolotu linii Lion Air jak i Ethiopian Airlines.
fot. mat. prasowe