Trudna walka o rozbudowę lotniska w Modlinie
Wstępna zgoda wspólników Mazowieckiego Portu Lotniczego Warszawa-Modlin na powiększenie terminala za 50 mln zł okazała się tylko początkiem bardzo krętej drogi do jego realizacji.
Reklama
W marcu br. zgromadzenie wspólników Mazowieckiego Portu Lotniczego Warszawa-Modlin (MPL) zgodziło się na przeprowadzenie inwestycji polegającej na rozbudowie terminala lotniska. Projekt ma umożliwić zwiększenie przepustowości portu, tak aby mógł on obsłużyć ruch pasażerski znacznie przekraczający obecne 3 mln pasażerów.
Sumę 50 mln zł potrzebną do zrealizowania rozbudowy portu wyłoży samorząd mazowiecki. Wydatkowanie tej kwoty wymaga przeprowadzenia Testu Prywatnego inwestora (TPI), który ma wykazać, że inwestycja jest opłacalna. W obecnej chwili trwają pracę nad TPI zlecone przez marszałka Adama Struzika. Wyniki TPI mają być gotowe na 24 czerwca br., kiedy to zostanie wznowienie posiedzenie zgromadzenia wspólników MPL.
Sama inwestycja to nie tylko pieniądze, ale również konieczność zdobycia odpowiednich zgód na prowadzenie budowy. W celu ich zapewnienia kierownictwo MPL wystąpiło do wojewody mazowieckiego o pozwolenie na budowę na podstawie zgody środowiskowej z 2009 r., lecz spotkało się z odmową. Wojewoda uznał, że decyzja Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska (RDOŚ) sprzed 10 lat straciła ważność w 2015 r. i nie może być przedłużona o następne 4 lata. Trudno uznać decyzję wojewody za dowód złej woli, bo przepisy dotyczące ochrony środowiska w Polsce zostały w ostatniej dekadzie zmienione i ich interpretacja nie jest oczywista.
Jednocześnie Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska (RDOŚ) uznał, że nie jest właściwy do wydania decyzji o budowie, choć jak twierdzi wiceprezes MPL Marcin Danił, wcześniej przez kilka miesięcy prowadził postępowanie w tej spawie korespondując z MPL. Finalnie sprawa trafiła do Naczelnego Sądu Administracyjnego (NSA), o czym pisaliśmy kila dni temu. Proces w NSA o rozpoczęcie którego wnioskował burmistrz Nowego Dworu Mazowieckiego może potrwać nawet kilkanaście miesięcy.
Aby uniknąć, tak długiego oczekiwania i w konsekwencji ponad rocznego opóźnienia, zarząd MPL wystąpi do wojewody mazowieckiego oraz RDOŚ z nowymi wnioskami, ale tym razem będzie chodzić o projekt budowlany zamienny w rygorze spec-ustawy lotniskowej. Zgodnie ze słowami Daniłą, jako że MPL jest w trakcie inwestycji oraz podlega pod zapisy spec-ustawy, to takie zgody są możliwe do uzyskania. Pozwoli to na zbudowanie terminala tymczasowego i nowych trzech 3 płyt postojowych dla samolotów, co da trochę więcej oddechu portowi na północ od Warszawy. Trudno jednak dziś wyrokować, jaką decyzję podejmie wojewoda Mazowsza Zdzisław Sipiera i RDOŚ.
Nie są to pierwsze, ani zapewne ostatnie kłopoty MPL z instytucjami państwowymi. Wiceprezes Danił twierdzi, że wszystkie inwestycje, które są obecnie w planach portu mieszczą się w parametrach zgody środowiskowej wydanej przez RDOŚ w 2009 r. Przypomina też, że podobne kłopoty z władzami wojewódzkimi miały miejsce pod koniec zeszłego roku, kiedy to wojewódzki inspektor nadzoru budowlanego nie chciał wydłużyć terminu na budowę docelowej wieży lotniskowej TWR. Sprawa zostałaby pomyślnie rozwiązana, gdyby przypisano tę inwestycję Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej (PAŻP). W chwili obecnej ten spór jest rozpatrywany przez Główny Urząd Nadzoru Budowlanego, a MPL i PAŻP porozumieli się w sprawie zarządzania ruchem lotniczym.
Losy modlińskiego portu trudno opisywać w jasnych barwach. Nawet, jeśli TPI zlecone przez mazowieckich samorządowców okaże się pozytywne, to jeszcze nie oznacza, że nie będzie kwestionowane, zwłaszcza że również Przedsiębiorstwo Państwowe "Porty Lotnicze" (PPL) zapowiedziało przeprowadzenie TPI na własną rękę. Wiele powinno wyjaśnić się pod koniec czerwca br., kiedy to wszyscy wspólnicy (PPL, samorząd Mazowsza, Agencja Mienia Wojskowego i miasto Nowy Dwór Mazowiecki) ponownie siądą do stołu. Wtedy powinien być gotowy raport due diligence i wycena MPL opracowane przez firmę EY.
Jeśli PPL podtrzyma swoje wątpliwości wobec perspektyw finansowych MPL, to w swoim dobrze pojętym interesie powinno postarać się o sprzedaż swoich udziałów w modlińskiej spółce. Po przeprowadzeniu wyceny przez EY udziały te będą bowiem miały konkretną cenę i argument o niewiedzy na ten temat przestanie być aktualny.
Pozostawanie przez PPL wspólnikiem w MPL, bez próby wyjścia z umowy spółki z najmniejszą możliwą stratą, będzie wskazówką, że PPL ma wobec modlińskiego portu inne, znacznie ważniejsze niż odzyskanie kilkudziesięciu milionów złotych, zamiary. Ciekawe, czy są one zbieżne z deklaracją wiceministra Mikołaja Wilda, który powiedział ostatnio: - Tylko działając wspólnie z portami regionalnymi możemy osiągnąć wspólny cel: najlepszą dostępność komunikacyjną dla Polski i regionu Środkowo-Wschodniej Europy.