Chiny radzą sobie świetnie z uziemieniem boeingów 737 MAX
Branża lotnicza w Chinach naprawdę imponująco radzi sobie z zastępowaniem uziemionych decyzją władzy lotniczej boeingów 737 MAX. Samoloty zostały uziemione w związku z katastrofą maszyny Ethiopian Airlines.
Reklama
Operatorzy lotniczy z Chin posiadają w swoich flotach 96 boeingów 737 MAX, wszystkie w wersji -8. Najwięcej z nich pozostaje w dyspozycji China Southern Airlines. Boeing dostarczył do stycznia tego roku 350 samolotów z rodziny 737 MAX, a tym samym w Państwie Środka znajduje się obecnie niemal 27,5 proc. światowego wolumenu maszyn tego typu będących w eksploatacji.
Chińscy przewoźnicy, którzy pierwsi stanęli naprzeciw decyzji o uziemieniu maxów radzą sobie z tym utrudnieniem bardzo sprawnie, a ich pasażerowie niemal nie doświadczają z tego powodu problemów w odbywaniu zaplanowanych podróży. Jak donoszą azjatyckie źródła, obłożenie boeingów 737 MAX na tamtym rynku nie było stuprocentowe, co pozwoliło łatwo zastąpić je głównie innymi wersjami 737, zazwyczaj starszymi odpowiednikami 737 MAX 8, czyli 737-800. Jednym z powodów, dla których zastąpienie maxów w Chinach przebiegło dość płynnie było też to, że kilka 7373 MAX 8 było już i tak wyłączonych z operacji z powodu problemów z silnikami CFM LEAP-1B.
Spośród 355 operacji zaplanowanych do wykonania przez 737 MAX 8 11 marca (gdy chińska władza lotnicza nakazała ich uziemienie) odwołanych zostało tylko 29 lotów. Chińskie linie pokazały też, że współpraca między konkurentami jest czasem nieodzowna i może wiele ułatwić. Przewoźnicy zdecydowali się na łączenie swoich lotów z oferowanymi przez inne linie - jeden z nich podstawia na daną trasę szerokokadłubowy samolot, który jest w stanie zabrać na pokład pasażerów mających pierwotnie odbyć podróż jednym maxem, a także tych którzy mieli lecieć drugą maszyną tego typu. Rozwiązanie to okazało się bardzo pomocne, efektywne i opłacalne dla wszystkich zainteresowanych, począwszy od pasażerów, a na liniach lotniczych skończywszy.
fot. mat. prasowe