Airbusy odlatują i zaraz wracają
Reklama
Nie ma praktycznie dnia bez doniesień o kolejnych problemach samolotów Airbusa - donosi telewizja TVN24. Tym razem - z powodu awarii nawigacji - w ciągu 48 godzin na lotniska wróciły dwie maszyny hiszpańskich linii lotniczych Iberia. Wcześniej dochodziło m.in. do pożarów i problemów z silnikiem Airbusów. Wszystko to po niedawnej katastrofie maszyny z 228 osobami na pokładzie.
Samolot Airbus A320 hiszpańskich linii lotniczych Iberia, który w sobotę (13.06) wystartował z międzynarodowego lotniska Barajas w Madrycie do Kopenhagi, powrócił na to samo lotnisko z powodu awarii systemu nawigacji. Według służb lotniskowych, samolot ze 190 osobami na pokładzie wystartował w południe, ale pilot zdecydował zawrócić po 40 minutach lotu.
Na lotnisku ogłoszono stan pogotowia: zmobilizowano siły bezpieczeństwa państwa, straż pożarną i personel medyczny. Na szczęście Airbus A320 wylądował normalnie. Iberia zapewniła pasażerom inny samolot, aby mogli kontynuować lot do Kopenhagi.
Poprzedniego dnia (12.06) doszło do podobnej awarii. Jak podał dziennik "La Nueva Espana", w piątek kłopoty miała załoga innego Airbusa A320 Iberii, który wystartował z Barajas do Asturii, na północy Hiszpanii i zawrócił na to madryckie lotnisko po 20 minutach. Według dziennika, przyczyną była awaria instrumentów nawigacyjnych. Pasażerowie - było ich 165 - odlecieli po usunięciu awarii tym samym samolotem, który dotarł do celu z blisko dwugodzinnym opóźnieniem.
Wcześniej pojawiały się natomiast informacje m.in. o problemach z silnikiem Airbusa należącego do linii Iberworld (samolot awaryjnie lądował na Wyspach Kanaryjskich) oraz o pożarze na pokładzie samolotu australijskich linii lotniczych.
Sygnały o kłopotach tego typu samolotów zaczęły pojawiać się w mediach po tym, jak na przełomie maja i czerwca Airbus A330 z 228 osobami na pokładzie rozbił się podczas lotu z Rio de Janeiro do Paryża. Do tej pory w wodach Atlantyku odnaleziono szczątki 50 osób. Związek zawodowy pilotów Air France wezwał nawet do wstrzymania lotów tych maszyn.
Zebrał: Marcin Jędrzejczak
Samolot Airbus A320 hiszpańskich linii lotniczych Iberia, który w sobotę (13.06) wystartował z międzynarodowego lotniska Barajas w Madrycie do Kopenhagi, powrócił na to samo lotnisko z powodu awarii systemu nawigacji. Według służb lotniskowych, samolot ze 190 osobami na pokładzie wystartował w południe, ale pilot zdecydował zawrócić po 40 minutach lotu.
Na lotnisku ogłoszono stan pogotowia: zmobilizowano siły bezpieczeństwa państwa, straż pożarną i personel medyczny. Na szczęście Airbus A320 wylądował normalnie. Iberia zapewniła pasażerom inny samolot, aby mogli kontynuować lot do Kopenhagi.
Poprzedniego dnia (12.06) doszło do podobnej awarii. Jak podał dziennik "La Nueva Espana", w piątek kłopoty miała załoga innego Airbusa A320 Iberii, który wystartował z Barajas do Asturii, na północy Hiszpanii i zawrócił na to madryckie lotnisko po 20 minutach. Według dziennika, przyczyną była awaria instrumentów nawigacyjnych. Pasażerowie - było ich 165 - odlecieli po usunięciu awarii tym samym samolotem, który dotarł do celu z blisko dwugodzinnym opóźnieniem.
Wcześniej pojawiały się natomiast informacje m.in. o problemach z silnikiem Airbusa należącego do linii Iberworld (samolot awaryjnie lądował na Wyspach Kanaryjskich) oraz o pożarze na pokładzie samolotu australijskich linii lotniczych.
Sygnały o kłopotach tego typu samolotów zaczęły pojawiać się w mediach po tym, jak na przełomie maja i czerwca Airbus A330 z 228 osobami na pokładzie rozbił się podczas lotu z Rio de Janeiro do Paryża. Do tej pory w wodach Atlantyku odnaleziono szczątki 50 osób. Związek zawodowy pilotów Air France wezwał nawet do wstrzymania lotów tych maszyn.
Zebrał: Marcin Jędrzejczak