Opinie: Coraz dłuższe uziemienie maxów. Co może oznaczać dla LOT-u?
Przedłużające się uziemienie boeingów 737 MAX. Co może ono oznaczać dla strategii i polityki handlowej Polskich Linii Lotniczych LOT?
Reklama
LOT jest jedną z ofiar Boeinga. Dysponuje pięcioma boeingami B737 MAX, a ma zamówione jeszcze dziesięć.
Od dziewięciu miesięcy samoloty są uziemione. Nie znamy treści umów leasingowych i treści ustaleń
dotyczących finansowych kompensat dla LOT-u. Jest bardzo prawdopodobne, że przynajmniej w
bardzo znacznym stopniu pokrywają one bezpośrednie straty. Odrębną kwestią są problemy
wizerunkowe, jakie ma każdy przewoźnik, który zdecydował się na wykorzystywanie tych samolotów.
Jednak najciekawszą kwestią jest pytanie odnoszące się do problemów strategicznych,
długoterminowych. Oczywiście ich znaczenie będzie zależało od terminu powrotu maxów do
eksploatacji. A ten jest wciąż niepewny. Jednak już teraz możemy stwierdzić, że nawet w najbardziej
optymistycznym scenariuszu długie uziemienie maxów oznacza znaczne opóźnienie i
najprawdopodobniej, spowolnienie tempa realizacji nowego, ważnego elementu strategii handlowej
LOT-u.


Pierwsze sygnały pojawiały się już wcześniej, na przykład, gdy stwierdzano, że CPK nie będzie
przeznaczone dla tanich linii, ale obsługiwać będzie również tani ruch. Wożony oczywiście przez LOT.
Kwestia stała się jasna i klarowna, gdy LOT podpisał kontrakty na wynajem, w sumie, aż 15 B737
MAX. Nawet wstępna analiza siatki połączeń średniego zasięgu LOT-u pokazuje, że te bardzo duże,
prawie 200-tu miejscowe samoloty, będą musiały obsługiwać bardzo wiele połączeń, na których
operują obecnie regionalne odrzutowce. A największe z nich, embraery 195, mają tylko 112 foteli.
O jakie trasy chodzi i o jaki ruch chodzi?
O jakie trasy chodzi i o jaki ruch chodzi?
Zacznijmy od drugiego pytania. Te tak duże samoloty wąskokadłubowe pomagają pozyskiwać tani
ruch tranzytowy, gdyż mają istotnie niższe koszty jednostkowe niż regionalne odrzutowce. Jednak to
tylko niewielki „dodatek”. Zdecydowanie największe znaczenie ma tani i ultra-tani ruch bezpośredni.
Taki, który wożony jest, przede wszystkim, przez LCC. Czyli w tym obszarze LOT musi się stać linią
hybrydową, łącząco, do pewnego stopnia, dwa modele biznesowe. Realizacji tej koncepcji powinien
sprzyjać fakt, że LOT operuje zarówno z lepszego lotniska warszawskiego, jak i na najlepsze lotniska zachodnio-europejskie. Często takie, który przynajmniej z Polski, nie są wykorzystywane
przez tanich konkurentów. Przykładów jest bardzo wiele: Londyn, Paryż, Amsterdam, Bruksela,
Kopenhaga itd. Oznacza to możliwość oferowania wyższych, i to często znacznie, cen, za lepszy
produkt. Po pozyskaniu pierwszych B737NG oraz MAX-ów LOT zdecydowanie zwiększył oferowanie,
między innymi, właśnie na wymienionych trasach.
A wychodząc ze struktury siatki i struktury wożonego lub możliwego do zdobycia ruchu, chodzi o takie typy połączeń:

Niestety są i zagrożenia:
Uziemienie maxów nie oznacza na razie, że implementacja opisanej strategii jest zagrożona. Stanie się tak, gdy problemy z certyfikacją będą się przedłużały albo, gdy, w którymś momencie, polska linia uzna, że cały plan pozyskania tak licznej floty B737 MAX musi zostać zrewidowany.
Wciąż najciekawszym i najważniejszym pytaniem jest kwestia czy strategia ta ma bardzo duże szanse na zapewnienie LOT-owi sukcesu finansowo – handlowego. Można mieć tu istotne wątpliwości. A pamiętajmy, że ściągnięcie przez LOT maksymalnie dużych potoków taniego ruchu do polskiego megahubu to istotny warunek pomyślnego ułożenia układanki, która nazywa się CPK.
A wychodząc ze struktury siatki i struktury wożonego lub możliwego do zdobycia ruchu, chodzi o takie typy połączeń:
- w Europie Środkowo – Wschodniej lista jest dość krótka. Na pewno Kijów i ewentualnie część rejsów do Moskwy. Przy dalszym szybkim wzroście ruchu, w dość odległej przyszłości pewna niewielka część rejsów do Budapesztu i Bukaresztu. Jednak tu LOT preferuje, i słusznie, wykorzystywanie regionalnych odrzutowców i zwiększanie liczby częstotliwości. Dzięki temu ma optymalną ofertę dla ruchu wysokopłatnego i tranzytowego oraz tłamsi konkurencję.
- kraje Europy Zachodniej to podstawowe rynki. A tam, przede wszystkim, wielkie lotniska hubowe. W tym przypadku ograniczone są możliwości pozyskiwania ruchu tranzytowego ze względu na ogromnie rozbudowaną ofertę połączeń bezpośrednich. Aby wypełnić przyzwoicie maxy konieczne są bardzo znaczne ilości taniego ruchu ruchu bezpośredniego. I bardzo agresywna polityka cenowa. Super ekonomiczne samoloty nowej generacji miały ją umożliwić.
- w przypadku Europy Południowej istnieje bardzo znaczny potencjał turystyczno - wakacyjnego ruchu wylotowego, również grupowego. I tu podstawowym warunkiem jest niska cena. Chodzi, między innymi, o Hiszpanię. Rzym, Ateny. Cypr. Niestety jest to ruch bardzo sezonowy. Dlatego LOT zaczyna rozwijać kierunki poza-europejskie – Izrael, a w przyszłości wchodzą na pewno w grę porty w Zatoce Perskiej.
- Dość niskie, w porównaniu z konkurentami sieciowymi, koszty jednostkowe, wynikające, przede wszystkim, z niskich kosztów osobowych,
- Dobre lotniska i bardzo atrakcyjne na nich sloty.
- I, co bardzo ważne, ograniczona konkurencja ze strony innych linii sieciowych, głównie tych globalnych, które koncentrują się na ruchu tranzytowym i wysokopłatnym.
- Rosnący nacisk konkurencyjny ze strony prawdziwych tanich linii, które w coraz szerszym zakresie korzystają z „dobrych lotnisk”,
- Potencjalne problemy z utrzymaniem bardzo niskiej struktury kosztowej związane, między innymi, z kwestią możliwości dalszego korzystania, w tak szerokim zakresie, z umów B2B, przy zatrudnianiu znacznej części personelu.
Uziemienie maxów nie oznacza na razie, że implementacja opisanej strategii jest zagrożona. Stanie się tak, gdy problemy z certyfikacją będą się przedłużały albo, gdy, w którymś momencie, polska linia uzna, że cały plan pozyskania tak licznej floty B737 MAX musi zostać zrewidowany.
Wciąż najciekawszym i najważniejszym pytaniem jest kwestia czy strategia ta ma bardzo duże szanse na zapewnienie LOT-owi sukcesu finansowo – handlowego. Można mieć tu istotne wątpliwości. A pamiętajmy, że ściągnięcie przez LOT maksymalnie dużych potoków taniego ruchu do polskiego megahubu to istotny warunek pomyślnego ułożenia układanki, która nazywa się CPK.