Opinie: Przyszłość lotniska w Radomiu
Od wielu lat najważniejsze tematy dyskusji w Polsce o systemie transportu lotniczego dotyczą przyszłości i to dość odległej. Główna kwestia to oczywiście CPK i powiązane z nią pytania dotyczące PLL LOT. A gdy spieramy się o przyszłość to, szczególnie z pozycji laika, osąd czyje argumenty są mocniejsze, prawdziwsze jest prawie niemożliwy. Szczególnie, gdy jedna strona stosuje wybiegi polemiczne. Kwestia lotniska w Radomiu daje nam szanse na zweryfikowanie wielu tez i przyjętych założeń. Sprawdzenie wartości merytorycznej kluczowych materiałów i wiarygodności ich autorów.
Obecnie najwięcej emocji budzi pytanie czy Wizz Air uruchomi rejsy z radomskiego lotniska. Jednak zanim odniesiemy się do tego pytania warto zreasumować, jak najkrócej, stan faktyczny dotyczący całej infrastruktury lotniskowej obsługującej aglomerację warszawską i okolice, czyli Lotniska Chopina, Warszawa – Modlin i aspirującego do tej roli portu w Radomiu. Chodzi tu szczególnie o realizacje celu odciążenia WAW poprzez migrację części ruchu czarterowego i taniego do jednego z mniejszych lotnisk, czytaj Radomia. Bo przecież o to chodziło, gdy podjęto decyzję o tej inwestycji.
Lotnisko Chopina
W sezonie Lato 2023 żadna tania linia nie przeniosła się do innego warszawskiego portu, natomiast pojawił się w nim ponownie, po wielu latach przerwy, Ryanair, z niecałym tysiącem nowych operacji. Między innymi dlatego, że Modlin, już w tym sezonie zbliża się do granic swojej przepustowości, szczególnie w szczycie lata. Pomimo tego liczba rejsów rozkładowych na Lotnisku Chopina w całym sezonie letnim będzie o nieco ponad 17 proc. mniejsza niż w lecie 2019 i wyniesie 85,9 tys. operacji. Również dlatego, że rośnie średnia wielkość samolotów, razem ze wzrostem udziału w liczbie operacji ultra tanich linii. Wiemy już też, że w sezonie Zima 2023/24 Wiz Air zwiększy liczbę operacji o 10 proc. bazując tu kolejny – jedenasty już samolot.
Lotnisko Modlin
Pomimo nowych operacji z WAW Ryanair zwiększa oferowanie o ponad 22 proc. Jego przewozy tylko w tym sezonie letnim wyniosą około 2,35 mln pasażerów. A roczne powinny zdecydowanie przekroczyć 3,7 mln. Port zbliży się do granic swojej przepustowości. A wciąż nie ma decyzji o koniecznych inwestycjach, pomimo, iż trwają negocjacje z Ryanairem, które powinny doprowadzić do podwyżki opłat lotniskowych dla tej linii. A straty finansowe portu były praktycznie jedynym argumentem PPL przy blokowaniu nowych inwestycji. W porcie nie ma już miejsca dla jakiegokolwiek rozkładowego konkurenta Ryanaira, ani dla znaczących operacji czarterowych – w szczycie sezonu.
Lotnisko Radom
Żadna tania linia nie uruchomiła (ani nie przeniosła) rejsów z tego portu z Lotniska Chopina. Pojawił się tu tylko LOT, czyli przewoźnik, dla którego ten port nie jest przeznaczony. To nie on miał przenosić rejsy z Chopina. To dla niego tanie linie miały zwalniać miejsce na Okęciu przenosząc się do Radomia.
LOT oferuje po trzy rejsy w tygodniu do Paryża (CDG) i i Rzymu (FCO) oraz od czerwca jeden rejs w tygodniu do Warny. Rejs sezonowy, tak naprawdę quasi czarterowy, wchodzący w konkurencję z typowymi ofertami czarterowymi.
Wszystko wskazuje na to, że decyzja o uruchomieniu połączeń LOT-u została podjęta z powodów poza biznesowych:
- Operacje przewoźnika sieciowego z portu położonego o 100 km od jego hubu są sprzeczne z kanonami planowania siatki połączeń.
- LOT kilka lat wcześniej operował do FCO z Okęcia i okazało się to nieopłacalne. Teraz operuje bez możliwości pozyskiwania ruchu tranzytowego i z zupełnie minimalnym ruchem wysokopłatnym. Tu lata ruch bardzo sezonowy - turyści i pielgrzymi nie przepadający za zimą.
- Ze względu na problemy slotowe musiano skasować rejsy pomiędzy Warszawą i Paryżem. Szczególnie dotkliwy dla linii będzie brak rejsów popołudniowo-wieczornych z CDG w czwartki i poniedziałki. Rejsów preferowanych przez ruch biznesowy. Z kolei dla wielu pasażerów wysokopłatnych rejsy w WAW wczesnym popołudniem we wtorki, piątki i niedziele będą zbyt wczesne, a nie będzie rejsów wieczornych. Tymczasem Air France ma codziennie cztery połączenia.
Na razie nie słychać by jakaś tania linia wybierała się do Radomia. Ryanair twardo i jasno deklaruje, że to lotnisko go nie interesuje, gdyż to nie jest port do obsługi warszawskiego ruchu. Wie też, że próby konkurowania z Wizz Airem ofertami z Radomia, gdy węgierska linia operuje z Lotniska Chopina są skazane na porażkę. Szefowie Wizza są bardziej dyplomatyczni, gdyż zależy im na choćby przyzwoitych relacjach z PPL-em. Ale i tak jeden z nich jasno i otwarcie powiedział „Radom przeznaczony jest dla ruchu lokalnego”, nie dla warszawskiego. Dodał też, że jak każda ultra tania linia ma dużą zdolność do tworzenia nowego popytu, jednak tu nie będzie to proste bo linia operuje największymi samolotami wąskokadłubowymi A321 z aż 230 fotelami. Niedawno Wizz Air ogłosił, że od sezonu Zima 2023/24 będzie na Lotnisku Chopina bazował 11. samolot. I dzięki temu, między innymi zwiększy liczbę rejsów na najatrakcyjniejszych, poza Londynem trasach – Paryż, Rzym, Oslo Mediolan, Bruksela itd. To połączenia, o których mógł marzyć Radom. I to możemy traktować jako odpowiedź węgierskiej linii.
Ogólnikowe hasło przenosin ruchu warszawskiego z Okęcia do Radomia brzmi, dla laików, może i sensownie. Przejdźmy jednak na poziom konkretów. Nawet jeżeli, np. za 4 sezony, Wizz Air będzie miał problemy slotowe w Warszawie i zacznie badać możliwość przeniesienia niektórych rejsów na najbardziej atrakcyjnych kierunkach do Radomia. To jaki będzie najbardziej prawdopodobny wynik jego analiz? Po pierwsze główny konkurent (Ryanair) może wykorzystać tę sytuację i zwiększyć na tych trasach oferowanie z Modlina. A nawet, gdyby wciąż Modlin miał obecną przepustowość to Ryanair mógłby poświęcić najgorsze rejsy, aby zwiększyć oferowanie na tych dobrych finansowo trasach. A w sytuacji, gdy Modlin ma podwyższoną przepustowość to takie przenosiny niektórych rejsów Wizz Aira z Warszawy do Radomia byłyby samobójstwem biznesowym. Analogicznie na Lotnisku Chopina. Dla Wizz Aira bardziej sensowne byłoby utrzymanie bieżącej oferty na najlepszych trasach i uzyskanie możliwości wprowadzenia nowych połączeń dzięki ograniczeniu oferty na trasach najgorszych. Wracamy do punktu wyjścia: Radom jest i długo będzie przeznaczony dla ruchu lokalnego.
Najszybsze i najbardziej obiektywne jest sprawdzenie potencjału portu, jeżeli chodzi o ruch czarterowy.
Kilka miesięcy wśród touroperatorów i linii czarterowych było wielu entuzjastów. A potem nastąpił proces weryfikacji. Stan obecny to w szczycie sezonu, od czerwca, około 40 tysięcy foteli. A dodatkowo:
- sezon zimowy zapowiada się na poziomie plus minus zero. Ale nawet, jeżeli będzie jedno czy dwa połączenia do Egiptu/Turcji tygodniowo to niewiele to zmieni.
- możemy przyjąć, że w drugim roku funkcjonowania popyt istotnie wzrośnie, bo oferta z Radomia stanie się godna zaufania. Najprawdopodobniej portowi zajmie jednak wiele lat, aby dojść do poziomu przewozów czarterowych na poziomie 80-90 tysięcy. Jeżeli chodzi o perspektywy wieloletnie i faktyczne możliwości portu to celnie podsumował sytuację jeden z prezesów linii czarterowej: „z lotniska w Radomiu będzie korzystać ruch lokalny, czyli nie może liczyć na znaczący czarterowy ruch warszawski”.
Blokowanie wzrostu
przepustowości Modlina i wybudowanie lotniska w Radomiu nie spowodowały
przenosin części operacji tanich linii i linii czarterowych z WAW do Radomia,
ale przyśpieszyły proces stopniowego zapychania się Lotniska Chopina tym
niepożądanym, z punktu widzenia modeli biznesowych lotnisk, ruchem. I będzie to
trwało tak długo, aż nie zostanie zwiększona
przepustowość Modlina. A obecnie to już nie LOT jest generatorem
wzrostu ruchu na Okęciu, a Wizz Air i czartery. A decyduje o tym nowa, postpandemiczna
struktura rynków – ogromny wzrost udziału przewozów tanich linii. W
dyskusjach o lotnisku w Radomiu bardzo rzadko pojawia się temat jego
rentowności. Widzimy, że nawet trudno jest określić, kiedy choćby zbliży się
ono do poziomu przychodów przy, których pokryte będą koszty operacyjne. A spłata kredytów? Na naszym portalu
został opublikowany artykuł dotyczący tej kwestii zatytułowany „Powrót do
Radomia. Analiza inwestycji PPL”. PPL i rządowi decydenci bardzo
ostro krytykowali lotnisko Warszawa Modlin za generowanie strat. Ale już teraz
widzimy, że były one niewielkie w porównaniu z tym, co może wygenerować lotnisko w
Radomiu. I Modlin ma realną perspektywę wyjścia na plus. A Radom?
Na podstawie analiz firmy konsultingowej ARUP zdecydowano:
Radom, nie Modlin będzie portem alternatywnym, odciążającym WAW. Głównym
elementem tej analizy było stwierdzenie, że obszar zasilania lotniska w Radomiu
jest właściwie taki sam jak Modlina. Czyli jego potencjał generowania
przychodów jest podobny. Życie zweryfikowało już tę tezę. A ARUP
jest jednym z głównych konsultantów spółki CPK.
Prognozy IATA
Temat najważniejszy. Gdy decydenci starają się merytorycznie, a nie propagandowo uzasadniać projekt CPK to tak naprawdę jedyne, na co mogą się powołać to prognozy IATA. Nie ma żadnych upublicznionych analiz dotyczących na przykład kwestii jak LOT stanie się wielkim graczem na rynku przewozów Europa – Azja, albo, dzięki jakim atutom i działaniom WAW stanie się preferowanym portem tranzytowym dla Europy Środkowej, w sytuacji, gdy obecnie oferowanie i przewozy tranzytowe Grupy Lufthansy są wielokrotnie większe? W krajach trzecich, czyli bez Polski, w której LOT ma bazę, oferowanie Grupy Lufthansy jest ponad pięciokrotnie większe niż polskiej linii. Nawet oferta Turkish Airlines jest prawie dwukrotnie większa. A indeksy przewozów tranzytowych, tych dwóch globalnych grup/linii w odniesieniu do LOT-u są jeszcze znacznie wyższe.
Dostępna jest jedynie pełna, szczegółowa prognoza IATA z czerwca 2019. Jednak Ministerstwo Infrastruktury uznało za właściwe uwzględnienie jej w projekcie „Polityki Rozwoju lotnictwa Cywilnego w Polsce do 2030 (z perspektywą do 2040)” pochodzącym z lipca 2021 roku. Spójrzmy na dane z tego dokumentu.
- Lotnisko Chopina
- 2020 - 20,7 mln (+10 proc),
- 2021 – 21,18 (+2,3 proc),
- 2022 – 22,32 mln (+5,4 proc.),
- 2023 – 24,13cmln (+8,2 proc.),
- 2027 – 26,7 mln.
- Radom
- 2021 – 1,91 mln,
- 2022 – 2,54 mln (+33 proc),
- 2027 – 2,81 mln,
- 2028 – 0,64 mln.
- Modlin
- 2019 – 3,0 mln (- 2,7 proc.)
- 2020 -2, 68 mln (-10,7 proc)
- 2021 – 2,73 mln (+1,9 proc).
- kolejne kilkanaście lat najpierw nieco poniżej, a potem nieco powyżej 3 mln.
Przyjęto założenie, że w okresie 2020 – 2022 WAW będzie blisko swojej granicy przepustowości, a potem, dzięki inwestycjom ruch będzie dość szybko rósł dochodząc do poziomu prawie 27 mln. Ta prognoza jest nie do obrony. Przewiduje ona, że:
- w pierwszym roku funkcjonowania Radomia liczba pasażerów przekracza 1,9 mln. Oznaczało by to, że ogromna część oferowania głównej taniej linii na Chopinie, czyli Wizz Air, jest przeniesiona do Radomia. I to nie tylko ten potencjał wzrostowy dla którego brakuje przepustowości w Warszawie, ale i bardzo znaczna część rejsów tradycyjnych. Powody takiej decyzji? Poza tym w tamtym czasie obowiązywał plan dotyczący inwestycji znacznie zwiększających przepustowość Okęcia. W takiej sytuacji szefostwo Wiz Aira zdecydowało by się na przeczekanie dwóch lat i wykorzystanie od roku 2023 nowej przepustowości. Analogicznie niektóre linie czarterowe. Dla decydentów w liniach lotniczych pod koniec poprzedniej dekady, a i teraz jest oczywiste, że Radom, pomimo oficjalnej nazwy, nie jest portem alternatywnym dla Lotniska Chopina.
- w drugim roku funkcjonowania port na Sadkowie, wielkością przewozów, ma się zbliżyć do Modlna. Jaka jest różnica w potencjałach obu portów widzimy teraz. W tym roku Radom może marzyć o 120 tys. pasażerów. Szczyt marzeń na przyszły rok to 200 tys. A Modlin gdyby nie ograniczenia przepustowości w szczycie sezonu już w tym toku mógłby osiągnąć poziom 4 mln.
- nawet w okresie, gdy Warszawa ma największe problemy z przepustowością (lata 2021-22) Modlin rozwija się zupełnie minimalnie, zdecydowanie poniżej swojej przepustowości, a rośnie gigantycznie Radom.
Aby dodatkowo wzmocnić naszą krytykę pierwszej prognozy IATA,
przypomnijmy, zakładała ona, że po uruchomieniu CPK gwałtownie spadnie ruch w dużych
portach regionalnych. W sposób, który oznaczał, że nie tylko cały ruch linii
tradycyjnych, w tym, przede wszystkim, Grupy Lufthansy przeniesie się do nowego
lotniska, ale i część ruchu tanich linii. Czyli na przykład pasażerowie Ryanaira zamiast polecieć bezpośrednio z Krakowa do Barcelony wsiądą w KDP dojadą do Baranowa i polecą droższym połączeniem do Hiszpanii. Chyba nie trzeba udowadniać
absurdalności takiego założenia. W drugiej prognozie ten błąd został
wyeliminowany, ale po krytyce z zewnątrz. Już w okresie trwania pandemii, w roku 2021 IATA
przygotowało nową prognozę. Decydenci pomni ostrej krytyki
poprzedniej przekazali do opinii publicznej jedynie dane wyrywkowe.
Szczególnie w przypadku portów mniejszych, takich, jak Radom. Skoncentrowano
się na roku 2040. Podano, że nowa prognoza IATA dla Radomia, w roku 2040 to już
nie 0,77 mln, ale 1,8 mln pasażerów.
Dopiero niedawno na interpelację poselską władze przekazały szczegółową
prognozę IATA dla RDO. Poznajemy, co
prawda, dane tylko do roku 2028, czyli nie dowiadujemy się, jaki zdaniem IATA,
a więc i władz, będzie, wpływ otwarcia
CPK na RDO, ale podane dane wystarczą do oceny tej wersji. Prognoza IATA przewiduje – rok 2023 – 350 tys. pasażerów, 2024
– 600 tys., 2025 – 1 mln, a 2028 – 1,4 mln. I, przypomnijmy, 2040 – 1,8 mln. Jak
widzimy IATA mocno obniżyło prognozę dla pierwszych lat funkcjonowania portu,
ale i tak jest ona nierealna.
Kilka tygodni temu port przekazał informację, że według
stanu na koniec kwietnia w sezonie letnim będzie wykonane z/do Radomia 630
operacji w jedną stronę, a większość to rejsy rozkładowe LOT-u. I podano
prognozę liczby pasażerów – 117 tys. Tylko, że przy operacjach samymi
największymi B737, 186 foteli, to te 117 tysięcy to nie liczba pasażerów, ale
foteli. Od tego czasu touroperatorzy zrezygnowali z kolejnych połączeń.
Obecnie port może liczyć na najwyżej około 75-80 tysięcy pasażerów – w lecie. A
w sezonie zimowym? Zerowe lub prawie zerowe operacje czarterowe i wielki znak
zapytania przy operacjach LOT-u. Znane już będą wyniki rejsów letnich. Łatwo będzie można porównać rentowność wyciętych rejsów pomiędzy Warszawą i
Paryżem z wynikami odpowiednich rejsów radomskich. Straty na połączeniu
do Rzymu są nieuniknione. A sezon Zima 2023/24 musi być jeszcze gorszy, o ile w ogóle
polska linia zdecyduje się kontynuować te połączenia. Tymczasem według przewidywań przekazanych dość niedawno przez
PPL w tym roku miałoby być już nie 350 tys. pasażerów, ale 200 tys.
W roku przyszłym PPL podaje teraz liczbę 450 tysięcy, czyli o 150 tys. mniej niż w
prognozie IATA. To jednak i tak oznacza, że od kwietnia 2024 musiałoby być co
najmniej pięć – sześć rejsów dziennie największymi samolotami wąskokadłubowymi.
Chętnie dowiedzielibyśmy się dokąd te samoloty Wizz Aira miałyby latać. Bo Ryanair
nie jest Radomiem zupełnie zainteresowany. Zresztą szanse na znaczące operacje Wizz Aira od lata
2024 spadły praktycznie do zera po decyzji linii o 11. samolocie na Okeciu i
dodaniu oferowania na najbardziej atrakcyjnych kierunkach.
Przy prognozie dla roku 2025 PPL trzyma się prognozy IATA -
milion pasażerów w roku 2025. To ponad ponad 10 rejsów dziennie. Tymczasem
najbardziej prawdopodobny scenariusz to nie nowa baza Wizz Aira 6 w Radomiu,
ale jego stałe wzrosty oferowania na Lotnisku Chopina, do momentu, gdy sloty zaczną być bardzo
poważnym problemem.
Prognoza IATA na późniejsze lata kończąca się liczbą 1,8
mln w roku 2040 - skąd taki wzrost w porównaniu z pierwszą wersją? Przy ogromnej elastyczności prognoz, musimy podejrzewać, że przy poprzedniej prognozie,
zakładającej ogromne, trwałe spadki po uruchomieniu CPK, stawało się oczywiste,
że nowy port w Radomiu, wybudowany tylko na pięć lat jest bez sensu.
Sprawa
z prognozą dla Radomia musi nas dodatkowo skłaniać do domagania się ujawnienia
pełnej prognozy IATA wraz z założeniami. Szczególnie te drugie są bardzo ważne.
Bo zdarza się, że to zamawiający prognozę przekazujący razem z nią kluczowe
założenia, decyduje w rzeczywistości o wyniku prac.
Warto wrócić do kwestii zapychania się Lotniska
Chopina. W tym sezonie letnim średnia liczba operacji rozkładowych to 409 dziennie.
Przy limicie środowiskowym - 600. Nawet, jeżeli liczba rejsów czarterowych będzie większa niż
przed pandemią to nie możemy mówić o zapchanym lotnisku. A dodatkowo, w
rezerwie PPL i port mają jeszcze działania, które zdecydowanie poprawią
sytuację na wiele lat:
- zrealizowanie niezbędnych inwestycji w Modlinie, aby Wizz Air i linie czarterowe miały gdzie przenosić rejsy z Lotniska Chopina - połączone ze zmianą decyzji środowiskowej. Jak widzimy Radom nie jest dla tych przewoźników opcją. Wskazany wzrost przepustowości Modlina musi być znaczący, bo węgierska linia na pewno nie przeniesie tam niewielkiej liczby rejsów. Ważne jest też to, aby nowy system opłat lotniskowych w Modlinie mocno preferował nowe połączenia i żeby był przyjazny dla linii z ofertą istotnie mniejszą niż Ryanaira. A przykład krakowski pokazuje, że w odpowiednich warunkach Wizz Air podejmuje bezpośrednią konkurencję w porcie, w którym dominuje Ryanair.
- inwestycje na Lotnisku Chopina. Za kwotę zbliżoną do kosztów budowy lotniska w Radomiu można zwiększyć przepustowość WAW o 6 – 9 mln pasażerów.
- limit środowiskowy – 600 operacji dziennie był ustalany, gdy samoloty były nieporównywanie bardziej hałaśliwe. PPL wystąpił o zmianę tej decyzji, a potem swój wniosek wycofał.
Na otwarciu lotniska w Radomiu minister Horała stwierdził, że lotnisko w Radomiu będzie przedsmakiem tego, czym będzie CPK. Po raz pierwszy w pełni można się z nim zgodzić.