EASA: Maxy wrócą w I kwartale 2020 r. Proces dostaw będzie dużym wyzwaniem
Europejska Agencja Bezpieczeństwa Lotniczego spodziewa się, że boeingi 737 MAX prawdopodobnie wrócą do eksploatacji w pierwszym kwartale 2020 r. Proces dostarczania samolotów przewoźnikom będzie bardzo dużym wyzwaniem dla branży i może doprowadzić do chwilowej nadpodaży.
Reklama
EASA spodziewa się, że decyzje zapadną już w styczniu, ale organy krajowe i przewoźnicy mogą potrzebować kolejnych dwóch miesięcy na przywrócenie boeingów 737 MAX do lotów - donosi "Reuters". Europejska agencja przeprowadzi swój własny audyt finalnej wersji poprawionego oprogramowania zarówno w samolotach jak i w symulatorach.
Nie wiadomo, czy piloci maxów będą zobligowani do przejścia dodatkowych szkoleń. Decyzja w tej sprawie ma zostać wkrótce podjęta przez EASA i jeśli byłaby twierdząca oznaczałoby to, że powrót boeingów do służby może zostać jeszcze bardziej opóźniony.
Amerykańscy przewoźnicy Southwest Airlines, American Airlines, United Airlines oraz Air Canada i m.in. europejski Icelandair spodziewają się, że maxy powrócą w styczniu lub w lutym. Jednak granicznym terminem dla wszystkich przewoźników jest rozpoczęcie sezonu letniego - pod koniec marca 2020 r., czyli po roku od ich globalnego uziemienia.
Użytkownicy maxów zmagają się w tej chwili z problemem utraty zdolności przewozowych, przez co musieli redukować ofertę lub pozyskiwać dodatkowe samoloty. Powrót boeingów do służby może przynieść ze sobą zupełnie nowy zestaw wyzwań. Sama logistyka przenosin uziemionych samolotów i przywrócenie ich do ruchu będzie wyzwaniem, a do tego dochodzą kolejne setki maszyn wyprodukowanych, ale jeszcze nie odebranych przez przewoźników.
Przypomnijmy, że w tej chwili 387 maxów będących w posiadaniu linii lotniczych oczekuje na przywrócenie do ruchu. Z kolei w fabrykach Boeinga na odbiór czeka prawie 700 samolotów, które teoretycznie są gotowe do przekazania przewoźnikom przed sezonem letnim.
W związku z uziemieniem tempo produkcji spadło z 52 do 42 maszyn na miesiąc, natomiast gdy samoloty ponownie rozpoczną loty, amerykański producent planuje zwiększenie produkcji do aż 70 sztuk miesięcznie. Boeing ma do złożenia jeszcze 4930 zamówionych samolotów.
Powrót maxów będzie oczywiście dobrą wiadomością dla ich użytkowników, ale jednocześnie też dużym wyzwaniem pozostanie sprawna reintegracja. Wielu przewoźników zdecydowało się na późniejsze wycofanie starszych samolotów, przedłużenie umów leasingowych i zmiany w rozkładach lotów, aby zrekompensować utratę zdolności przewozowych spowodowaną uziemieniem. Linie lotnicze będą musiały zatem sprawnie i rozsądnie zarządzać tymi procesami, które zważywszy na skalę mogą rozciągnąć się w czasie. Zatem mimo planowanego przywrócenia do lotów w marcu 2020 r., wszystkie boeingi faktycznie mogą wrócić do eksploatacji kilka miesięcy później.
fot. mat. prasowe