O przejrzystość w opłatach
Reklama
Nasi czytelnicy często pytają nas o to, że w reklamie bilet kosztuje 1 zł, a tak naprawdę trzeba zapłacić za niego 200 lub 300 zł.
Dzieje się tak dlatego, iż do wspomnianej "złotówki" linie doliczają tak zwane opłaty lotniskowe i podatki. "Tak zwane", ponieważ oprócz opłaty faktycznie pobieranej przez lotnisko, niektórzy przewoźnicy w swoje "opłaty lotniskowe i podatki" wliczają koszty ochrony, ubezpieczenia oraz koszty paliwa. A to sprawia bałagan i nieprzejrzystość ofert przewoźników.
Te praktyki nie są uzasadnione - poinformował Urząd Lotnictwa Cywilnego (ULC) w komunikacie przesłanym w czwartek Polskiej Agencji Prasowej.
Coraz częściej dochodzi do paradoksalnych sytuacji, że na jednym lotnisku (na przykład w Krakowie) różnice w opłatach doliczanych do ceny biletu wynoszą nawet 100 zł (od 31 zł pobieranych przez easyJet po 131 zł dla SkyEurope).
- Od lat irytują mnie te tak zwane opłaty lotniskowe publikowane przez poszczególnych przewoźników. Jakie koszty w te opłaty lotniskowe wstawia poszczególny przewoźnik, my nie wiemy. Wiemy, że są różne. Natomiast nasza taryfa jest jednolita. Prosiłbym wszystkich, którzy zwracają na to uwagę, żeby nie wierzyli w to, że jest to opłata pobierana przez lotnisko. W jednym przypadku może być to rzeczywiście typowa opłata lotniskowa za starty, lądowania i pasażerów, w innym może to być jeszcze opłata trasowa, a jeszcze w innym może to być podatek dołożony przez przewoźnika. Dlatego one są nierówne, to jest ich [przewoźników - przyp. red.] kalkulacja. - powiedział serwisowi Pasazer.com Włodzimierz Machczyński, prezes Zarządu Portu Lotniczego im. Lecha Wałęsy w Gdańsku.
Opłaty dodatkowe doliczane do podstawowej (reklamowanej) ceny, a powszechnie zwane "opłatami lotniskowymi i podatkami", nie są odpowiednikiem opłat lotniskowych, jakie lotniska pobierają od linii lotniczych. Opłaty na danym lotnisku są jednakowe dla każdego przewoźnika. W przypadku wykonywania dużej liczby operacji lotnisko może udzielić przewoźnikowi upust. Tę sprawę regulują jednak umowy pomiędzy przewoźnikiem a linią lotnicza i są objęte tajemnicą handlową.
Krzysztof Kapis - prezes ULC - wystąpił również do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów o ocenę stosowanych przez przewoźników praktyk, które polegają na dołączaniu do ceny podstawowej biletu licznych opłat dodatkowych. W przypadku gdyby została podzielona opinia ULC, zostaną podjęte stosowne działania mające na celu zabezpieczenie i ochronę praw pasażerów.
Jednocześnie ULC uważa, że informowanie klientów, iż wszystkie stosowane przez przewoźników dopłaty do podstawowej ceny bilety stanowią "opłaty lotniskowe" jest nie tylko nieprawdziwe, ale przedstawia również w niekorzystnym świetle porty lotnicze oraz ULC, w którego kompetencji jest zatwierdzanie opłat lotniskowych.
Paweł Cybulak
Dzieje się tak dlatego, iż do wspomnianej "złotówki" linie doliczają tak zwane opłaty lotniskowe i podatki. "Tak zwane", ponieważ oprócz opłaty faktycznie pobieranej przez lotnisko, niektórzy przewoźnicy w swoje "opłaty lotniskowe i podatki" wliczają koszty ochrony, ubezpieczenia oraz koszty paliwa. A to sprawia bałagan i nieprzejrzystość ofert przewoźników.
Te praktyki nie są uzasadnione - poinformował Urząd Lotnictwa Cywilnego (ULC) w komunikacie przesłanym w czwartek Polskiej Agencji Prasowej.
Coraz częściej dochodzi do paradoksalnych sytuacji, że na jednym lotnisku (na przykład w Krakowie) różnice w opłatach doliczanych do ceny biletu wynoszą nawet 100 zł (od 31 zł pobieranych przez easyJet po 131 zł dla SkyEurope).
- Od lat irytują mnie te tak zwane opłaty lotniskowe publikowane przez poszczególnych przewoźników. Jakie koszty w te opłaty lotniskowe wstawia poszczególny przewoźnik, my nie wiemy. Wiemy, że są różne. Natomiast nasza taryfa jest jednolita. Prosiłbym wszystkich, którzy zwracają na to uwagę, żeby nie wierzyli w to, że jest to opłata pobierana przez lotnisko. W jednym przypadku może być to rzeczywiście typowa opłata lotniskowa za starty, lądowania i pasażerów, w innym może to być jeszcze opłata trasowa, a jeszcze w innym może to być podatek dołożony przez przewoźnika. Dlatego one są nierówne, to jest ich [przewoźników - przyp. red.] kalkulacja. - powiedział serwisowi Pasazer.com Włodzimierz Machczyński, prezes Zarządu Portu Lotniczego im. Lecha Wałęsy w Gdańsku.
Opłaty dodatkowe doliczane do podstawowej (reklamowanej) ceny, a powszechnie zwane "opłatami lotniskowymi i podatkami", nie są odpowiednikiem opłat lotniskowych, jakie lotniska pobierają od linii lotniczych. Opłaty na danym lotnisku są jednakowe dla każdego przewoźnika. W przypadku wykonywania dużej liczby operacji lotnisko może udzielić przewoźnikowi upust. Tę sprawę regulują jednak umowy pomiędzy przewoźnikiem a linią lotnicza i są objęte tajemnicą handlową.
Krzysztof Kapis - prezes ULC - wystąpił również do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów o ocenę stosowanych przez przewoźników praktyk, które polegają na dołączaniu do ceny podstawowej biletu licznych opłat dodatkowych. W przypadku gdyby została podzielona opinia ULC, zostaną podjęte stosowne działania mające na celu zabezpieczenie i ochronę praw pasażerów.
Jednocześnie ULC uważa, że informowanie klientów, iż wszystkie stosowane przez przewoźników dopłaty do podstawowej ceny bilety stanowią "opłaty lotniskowe" jest nie tylko nieprawdziwe, ale przedstawia również w niekorzystnym świetle porty lotnicze oraz ULC, w którego kompetencji jest zatwierdzanie opłat lotniskowych.
Paweł Cybulak