Air France/KLM i ich alians to grupa tych przewoźników, którzy przegapili pierwsze aliansowe rozdanie, kiedy powstawały Star Alliance i oneworld. Stworzyli więc zespół takich linii jak Alitalia, Tarom, CSA, których raczej do ekstraklasy zaliczyć nie można. Spoza Europy też nie znajdziemy tu wielu świetnych przewoźników, poza Korean Air czy mającą doskonałą siatkę połączeń w USA Deltą. Zakup LOT-u przez AF/KLM oznacza po pierwsze zmianę aliansu, a zatem pociągnie za sobą duże koszty związane z kompletnym przeorientowaniem się na innych przewoźników, kupnem nowych systemów informatycznych i będzie czasochłonne. Mniej zatem będzie można wydać na nową flotę. W Sky Team jest też CSA, a zatem przewoźnik zza miedzy. Ostatnio jednak czeska linia znacznie ogranicza siatkę połączeń i LOT z węzłem w Warszawie mógłby doskonale przejąć rolę głównego hubu tego aliansu w regionie.



Ale jak pokazuje doświadczenie CSA, niełatwo jest ułożyć sobie stosunki z Air France. Kilka lat temu francuski przewoźnik, mimo że nie jest związany kapitałowo z CSA, w dość kategoryczny sposób usiłował wymóc na czeskich liniach brak rozwoju połączeń do południowej Francji, broniąc swoich węzłów w Paryżu i Amsterdamie. Zakończyło się końcem współpracy code share i ochłodzeniem stosunków. Nie wiadomo czy podobnie byłoby z LOT-em, który ma bardzo dobre doświadczenia ze współpracy z AF przez wiele lat. Ale to co było kiedyś dobre, nie musi być najlepsze teraz.

Z innych wartych odnotowania kwestii jest to, iż Air France nie miał najlepszego roku 2011 i zakończył go stratą kilkuset milionów dolarów. Koncern będzie ostrożny w kwestiach inwestowania. Ostatnio w polskiej prasie pojawiły się też interesujące komentarze, że wybór AF/KLM pozwoli na obniżkę cen biletów - to niezwykle ciekawy powód, by się wiązać. AF/KLM obniża ceny, ponieważ tylko w ten sposób może odciągnąć pasażerów od Star Alliance, oferującego z Polski wiele połączeń bezpośrednich i znacznie silniejszego tutaj niż Sky Team. Gdy sytuacja by się odwróciła, można przypuszczać, że owe atrakcyjne taryfy przestały by być tak atrakcyjne. Na rynku macierzystym, którym dla sojuszu stałaby się Polska, polityka cenowa byłaby pewno zupełnie inna.

Krzysztof A. Siemiński