Droższe latanie w majestacie prawa
Reklama
Od trzech miesięcy obowiązuje nowe prawo lotnicze. 18 sierpnia znowelizowana ustawa została opublikowana w Dzienniku Ustaw. Jej głównym celem było dostosowanie polskiego prawa do unijnego. Przewoźnicy skarżą się jednak na rosnące opłaty, a lotniska już liczą koszty nowych regulacji.
Dominik Sipiński
Ustawa o zmianie ustawy "Prawo lotnicze" została uchwalona 30 czerwca. Zmienia ona także inne akty prawne, m.in. ustawę o Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej i ustawę o Straży Granicznej. Część poprawek już obowiązuje, niektóre wejdą w życie dopiero w 2013 r.
- Prace nad nowelizacją ustawy trwały od czerwca 2009 roku i miały dosyć burzliwy charakter. Nowelizacja dotyczyła całego środowiska lotniczego i była na tyle obszerna, że można mówić o uchwaleniu nowego prawa lotniczego - wyjaśnia nam PLL LOT.
Jednak nowe prawo nie wszystkim się podoba.
"Spadnie konkurencyjność"
- Spadnie konkurencyjność polskich przewoźników oraz portów lotniczych. Nastąpi istotny wzrost cen przewozów - alarmował już 2 lata temu Mariusz Szpikowski, prezes Air Poland (wtedy Air Italy Polska) w opinii przesłanej do ówczesnego ministra infrastruktury, Cezarego Grabarczyka.
Ustawa jednak weszła w życie bez najważniejszych zmian postulowanych przez przewoźników i zarządców lotnisk.
- To prawo nie jest zgodne z moimi oczekiwaniami - mówi nam Michał Wojtkiewicz, poseł Prawa i Sprawiedliwości, który uczestniczył w pracach nad nową ustawą i głosował przeciwko niej. - Powinno być jeszcze przekonsultowane i dokładnie sprawdzone.
- Pakiet nowelizacji prawa lotniczego powinien pozytywnie wpłynąć na rozwój rynku lotniczego, w szczególności lotnisk lokalnych i regionalnych - odpowiadał jednak w kwietniu Tadeusz Jarmuziewicz, sekretarz stanu w ministerstwie infrastruktury.
Ustawę krytykuje nawet Stanisław Lamczyk, poseł Platformy Obywatelskiej, który brał udział w pracach nad nią i zagłosował za jej przyjęciem. Jak nam powiedział, zbyt późno zapoznał się z problemem.
Lotniska zapłacą za kontrolę
Ustawa przekazuje bowiem odpowiedzialność za kontrolę bezpieczeństwa lotniskom, czyli Straży Ochrony Lotniska lub prywatnym firmom. Dotychczas wykonywała ją Straż Graniczna, a SOL kontrolował pasażerów jedynie na rejsach krajowych.
- Obecnie za zakupy inwestycyjne i bieżące potrzeby SG, a także za zajmowaną powierzchnię, płaci Urząd Wojewódzki. Pensje to oczywiście koszt samej SG - tłumaczy nam Hanna Surma, rzeczniczka lotniska w Poznaniu. Teraz wszystkie koszty będą ponosić porty lotnicze. Jak wyliczyła "Rzeczpospolita", łącznie zwiększy to ich wydatki o 100 mln zł.
Poznańskie lotnisko nie ujawnia swoich szacunków dotyczących kosztów. Dowiedzieliśmy się tylko, że w marcu przyszłego roku zostanie podpisane porozumienie o przejęciu obowiązków i wtedy zostaną sporządzone skrupulatne wyliczenia. Lotniska mają pół roku na taką umowę i kolejny rok na faktyczne przejęcie obowiązków.
- W przeliczeniu na osobę będzie to do 10 zł – mówi Michał Marzec, dyrektor PPL-u. - W praktyce dodatkowymi kosztami zostaną obciążone linie lotnicze, a te prawdopodobnie przerzucą je na pasażerów.
- Ponoszenie przez zarządzających lotniskami wydatków związanych z zapewnieniem ochrony nie musi przekładać się na jakiekolwiek działania względem opłat pobieranych od użytkowników lotniska. Praktyka wskazuje, iż zarządzający lotniskami są w stanie tak rozłożyć podwyżki, iż nie ma to dla przewoźników oraz pasażerów znaczenia - nie zgadza się jednak Jarmuziewicz.
Oszczędza wojewoda, płaci... wojewoda
- Konstrukcja portów lotniczych sprawia, że kontrola bezpieczeństwa często wykonywana jest na tych samych urządzeniach dla ruchu międzynarodowego i wewnętrznego. Dopiero później jest odprawa graniczna dla osób udających się do państw trzecich. Wykonywanie kontroli przez jeden podmiot zdecydowanie uporządkuje sytuację - podkreśla zalety nowego prawa mjr Justyna Szmidt-Grzech, rzeczniczka prasowa Straży Granicznej.
Teraz porty lotnicze będą mogły np. same regulować ile stanowisk kontroli jest otwartych.
- Zmiany w prawie lotniczym w dłuższej perspektywie przyniosą pewne oszczędności dla budżetu państwa związane ze zmniejszeniem liczby funkcjonariuszy na lotniskach oraz opłat ponoszonych przez wojewodę - dodaje mjr Szmidt-Grzech. Rzeczniczka SG zauważa, że nie ma mowy o spadku jakości kontroli, bo firmy prywatne będą musiały mieć odpowiednie certyfikaty.
Wojewodowie oszczędzą dzięki mniejszym wydatkom na SG. Samorządy mogą jednak uczestniczyć w kosztach działalności lotnisk. To, co oszczędzą na SG, mogą zatem wydać na prywatne firmy ochroniarskie.
Prywatyzacja granicy
- Nie przewiduje się zwolnień w związku z nowym prawem lotniczym. Oprócz budowy dwóch nowych przejść na granicy z Ukrainą w roku 2012 oddane zostaną do eksploatacji dwa lotniska: w Modlinie i Świdniku - mówi mjr Szmidt-Grzech.
Gdy przekazujemy jej słowa jednego z lotniskowych strażników, który narzekał, że teraz pewnie większość oddziału trafi na wschodnią granicę, rzeczniczka SG mówi tak: - Funkcjonariusz SG zobowiązany jest do zachowania dyspozycyjności
Pomimo zapewnień SG posłowie opozycji zwracają uwagę, że kontrola bezpieczeństwa na lotniskach w ruchu w strefie Schengen oznacza granicę państwa. Według nich niedopuszczalne jest przekazanie kontroli służbom prywatnym, zwłaszcza wobec zagrożenia terroryzmem i przemytem zorganizowanym.
- Zostały uwzględnione interesy tych, którzy postulowali, by odsunąć SG od kontroli na lotniskach międzynarodowych. Służby państwowe zostały odsunięte na rzecz służb prywatnych - krytykuje Wojtkiewicz sugerując, że może to być wynikiem silnego lobbingu.
- Biorąc pod uwagę fakt, iż SG i tak pozostaje na lotnisku, jest to przykład generowania nadmiernych, a przecież niepotrzebnych kosztów - dodaje jeszcze Lamczyk.
ULC na utrzymaniu linii lotniczych
Nowe zasady opłaty lotniczej na rzecz ULC-u krytykuje branża. Nie dość, że stawki wzrosły, to jeszcze wprowadzono finansowanie z nakładanych przez instytucję kar.
- To tak jakby policja miała finansować się z mandatów - mówi Grzegorz Niedokos, rzecznik Air Poland. Czarterowa linia zwraca uwagę, że ULC pozostaje poza realną kontrolą państwa.
- W przypadku opłaty lotniczej za wydanie upoważnień dla polskich przewoźników lotniczych opłata lotnicza nie uległa podwyższeniu. Znacznej podwyżce natomiast uległy opłaty pobierane od przewoźników obcych operujących spoza UE - zwraca jednak uwagę Katarzyna Krasnodębska, rzeczniczka Urzędu Lotnictwa Cywilnego.
- Obecnie dla zmiany wysokości opłat nie wystarczy wydanie nowego rozporządzenia, ale potrzebna jest zmiana ustawy. Została więc zapewniona większa stabilność stawek - podkreśla także pozytywy PLL LOT, przyznając jednak, że koszty działalności wzrosną.
Krasnodębska dodaje, że koszty administracyjne to dla linii i tak niewielki wydatek w skali całej działalności. To samo mówi nam Grzegorz Polaniecki, prezes linii Enter Air.
Air Poland może jednak wykorzystać nowe prawo jako pretekst, by powrócić pod włoski nadzór w ramach grupy Air Italy. Takie nieoficjalne informacje krążą w branży. Nie oznacza to, że linia przestanie latać w Polsce, ale pracę straci jednak wielu zatrudnionych w naszym kraju.
Ustanowić każdy się może
- Zostały zaostrzone warunki wykonywania serii nieregularnych przewozów na trasach z RP do krajów trzecich. Obecnie takie przewozy może poza przewoźnikiem polskim wykonywać jedynie przewoźnik wspólnotowy ustanowiony na terytorium RP - tłumaczy dalej Krasnodębska.
Zapis o ustanowieniu na terytorium Polski nie faworyzuje jednak przewoźników tu inwestujących, a takie linie zapewniają lotniskom większe zyski niż przewożące więcej pasażerów, ale ograniczające wydatki linie niskokosztowe. Wymogi ustanowienia, pomimo zapewnień ULC-u o ich rozszerzeniu, są bardzo łatwe do obejścia.
Ustanowiony przewoźnik musi przedstawić kopię umowy z lotniskiem w sprawie utworzenia bazy, mieć osobę odpowiedzialną za sprawy operacyjne i bezpieczeństwa, reprezentanta na terenie Polski, odpis z Krajowego Rejestru Sądowego oraz numer NIP i REGON. Te warunki spełnić może każdy.
Jak dwa lata temu informował ministra Szpikowski, wystarczy zarejestrować w Polsce spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością o kapitale minimalnym (np. 5000 zł), zatrudnić jedną osobę kontaktową i wynająć kilkumetrowe biuro.
- Grupa Air Italy jest w stanie podpisać umowy o utworzenie bazy z większością portów, nawet jeśli lata tam raz na pół roku z 45-minutowym postojem - pisał wtedy prezes Szpikowski.
- Ustawa spowoduje za duże zliberalizowanie rynku polskiego, a zagraniczni przewoźnicy zaczną "wypychać" naszego krajowego przewoźnika - przewiduje w konsekwencji poseł Lamczyk.
Z wzajemnością, bez sprzeciwu
Polskim liniom lotniczym zaszkodzić może stosowanie zasady wzajemności przy równoczesnym braku wykorzystania zasady pierwszeństwa (non-objection). W skrócie oznacza to tyle, że między Polską a państwami trzecimi (poza UE) umowy dwustronne urzędy lotnictwa podpisują tak, by linie z obydwu krajów dostały takie same prawa.
- Załóżmy, że egipski odpowiednik ULC-u wyda zgodę na loty polskiego przewoźnika z Egiptu do Kenii. Polski ULC może wtedy wydać zgodę na zasadzie wzajemności na loty egipskiej linii z Polski do Kenii, bez pytania się, czy faktycznie jakaś polska linia jest zainteresowana lotami pomiędzy Egiptem i Kenią - obrazowo tłumaczy Mariusz Szpikowski. - Nie porównuje się korzyści z rynków - zaznacza.
- Brakuje dopisania punktu, który określałby, w jakich sytuacjach można dać wzajemną zgodę - wtóruje poseł Wojtkiewicz.
- Nie wprowadzono niektórych oczekiwanych przez środowisko i praktykowanych w większości państw UE zabezpieczeń dla podmiotów prowadzących działalność gospodarczą na rynku polskim - dodaje jeszcze LOT.
Unia wymaga?
ULC tłumaczy, że musiał wprowadzić takie zasady, bo tego wymaga unijne prawo.
- Jednym z warunków wydania zezwolenia obcemu przewoźnikowi lotniczemu jest obowiązek przedłożenia przez niego oświadczenia o wzajemności - tłumaczy Krasnodębska. Ale wspólnotowe reguły dopuszczają wykorzystanie zasady pierwszeństwa. Zgodnie z nim krajowi przewoźnicy mają prawo weta. Tę zasadę stosują np. Niemcy, Włosi czy Belgowie.
Przykład: z Polski do Egiptu lata czeski Travel Serice. ULC wydał zgodę, zakładając zasadę wzajemności. Ale czeskie prawo przewiduje zasadę pierwszeństwa.
- Czeski urząd lotnictwa da zgodę tylko wtedy, jeśli żaden krajowy przewoźnik nie będzie chciał na tym połączeniu latać - tłumaczy Polaniecki. Oznacza to, że Travel Service może zablokować loty jakiejkolwiek polskiej linii z Czech do Egiptu.
Złe prawo, bo nie ma strategii
- Szczegółowość ustawy, jej objętość, wielość regulowanych kwestii oraz "rozwiązania krajowe" wpływają na brak przejrzystości i powodują, że trudno jest odnaleźć zasady generalne i doczytać szczegóły - dodaje PLL LOT.
Szpikowski z Air Poland w rozmowie z Pasazer.com zwraca jednak uwagę na to, że złe prawo jest tylko skutkiem większego problemu.
- W Polsce nie ma strategii rozwoju lotnictwa. Powinna być najpierw strategia, potem propozycja prawa, a potem ocena skutków regulacji. W ocenie skutków tego prawa nie padła ani jedna konkretna kwota - narzeka Szpikowski.
- Myślę, że temat powróci w tej kadencji Sejmu. Mamy poprawki z poprzedniej kadencji, nad którymi będziemy pracować - dodaje poseł Wojtkiewicz.
Nie wszyscy jednak uważają nowe prawo lotnicze za złe. Grzegorz Polaniecki z Enter Aira wprost mówi, że nie dostrzegł na razie większych problemów, choć przyznaje, że niepokojący jest drenaż rynku przez zagranicznych przewoźników.
- Może ULC się trochę zastanowi zanim zacznie liberalizować rynek bardziej niż inne kraje - mówi Polaniecki.
Poseł Stanisław Lamczyk mówi o sobie, że jest zwolennikiem liberalizacji rynku, ale "rozsądek musi być na pierwszym miejscu". Dlatego już zapowiada, że ustawę szybko trzeba znowelizować.
Komentarz: Prawo jest dobre, gdy znamy cel
Ale nawet jeśli nie wszyscy są przeciw, to sam fakt tego, że największy polski przewoźnik razem z wówczas największą linią czarterową protestował przeciwko ustawie o czymś świadczy. Być może zmiany w prawie lotniczym były konieczne. Ale, jak słusznie zauważa Szpikowski, brak narodowej strategii lotnictwa jest w Polsce rażący.
Koszty, które teraz będą musiały ponieść lotniska nie będą przecież pochodzić od pasażerów czy przewoźników, zwłaszcza w portach regionalnych. W nich większość ruchu jest obsługiwana przez linie niskokosztowe, a tym opłat podwyższyć się po prostu nie da - bo zamkną trasy.
W konsekwencji za nowe prawo zapłacą podatnicy. Za ochronę na lotniskach, za wyższe koszty dla przewoźników i za brak stymulacji faktycznie polskich linii. Nawet jeśli problem jest nie do uniknięcia, to lepiej by wyglądało, gdyby wyższe koszty dla społeczeństwa dało się wpisać w wieloletnią strategię. A nie, jak ma to miejsce teraz, uzasadniało się je prawem lotniczym, przeciwko któremu protestuje połowa polskich linii.
Dominik Sipiński
fot. Piotr Bożyk, Dominik Sipiński