ATR kopie dołki?

16 sierpnia 2010 13:03
29 komentarzy
Reklama
Niejednokrotnie pisaliśmy już o LOT-u przymiarkach do zakupu nowych samolotów, w pierwszej kolejności tych z krótkodystansowej floty. Wiadomo, że polski przewoźnik wybiera spośród ATR'a 600 i Bombardier'a Q400 i tajemnicą poliszynela jest fakt, że większe szanse ma Bombardier, choć LOT kategorycznie zaznacza, że żadna decyzja jeszcze nie zapadła.

Nowe samoloty, których zakup ma kosztować około 400 mln dolarów (mówi się o 20 sztukach), zastąpią wysłużone i powoli wycofywane z floty LOT-u samoloty ATR typu 42 i 72.


ATR 72-200 euroLot

Każdy ma wady, jak i zalety!


W mniemaniu wielu obserwatorów, także w moim, Bombardier Q400 Next Generation to samolot lepszy od modelu 600 ATR'a. Jest samolotem cichszym, szybszym i co najistotniejsze - dostępnym. Jego wadą, w odróżnieniu od ATR'a, jest cena. Tego ostatniego największym minusem jest niedostępność, a polski narodowy przewoźnik, nauczony doświadczeniem, nie może pozwolić sobie na zakupy "wirtualnych maszyn". Zaletą - niewątpliwie doświadczenie pilotów, załóg i przede wszystkim mechaników LOT-u, obsługujących maszyny włosko-francuskiego koncernu od blisko 20 lat.

Jak podała Rzeczpospolita, ATR rozpoczął zmasowaną i nieco rozpaczliwą walkę o unieważnienie decyzji, która... jeszcze nie zapadła. O tym, że takie praktyki mają miejsce, wiadomo było już kilka dni temu, jednak red. Danuta Walewska odważyła się jako pierwsza napisać o tym publicznie.

Nieczysta gra? Nie na tym negocjacje polegają

Jako oręż, ATR wykorzystuje polskie media, do których rozsyłane są bliźniacze listy pytań, aby ich dziennikarze zadali je biuru prasowemu w LOT. Najbardziej chłonne tematu są te, które z lotnictwem mają niewiele wspólnego i są periodykami w głównej mierze komentującymi życie polityczne i społeczne w naszym kraju. Również do naszej redakcji docierają sygnały potwierdzające tego typu lobbing. Koncern zamiast przygotować się do negocjacji z polskim przewoźnikiem i złożyć konkretną ofertę, woli skupiać się na "czarnym PR".

Dziennikarze najznakomitszych prasowych tytułów, głównie poczytnych tygodników, zasypują LOT szeregiem bliźniaczych pytań. Pytań, w których zawarta jest już teza. Dziennikarze, ewidentnie przez kogoś inspirowani, zarzucają polskim liniom "układanie przyszłorocznej siatki połączeń, nowych destynacji i rozkładu połączeń w taki sposób, by do ich obsługi wykorzystać Bombardiera, gdyż wynik zmian sprawi, że... ATR się nie nada."

- Faktycznie, zadziwiająca jest liczba takich samych pytań, jakie napływają do nas z różnych redakcji - potwierdza pytany przez nas Jacek Balcer, rzecznik PLL LOT. - Niestety, mowa jest o pytaniach jasno sugerujących, iż ewentualny wybór Bombardiera będzie miał drugie dno i będzie dla Spółki wysoce niekorzystny. Pierwszy problem zgłosił Dziennik Gazeta Prawna, jednak autor nie dał się zwieść "informatorom" i rzetelnie poinformował opinię publiczną o toczącym się procesie wyboru. Po jego tekście zaczęły napływać do nas pytania, niemalże identyczne, z bardzo znanego i poczytnego tygodnika i niemniej prężnego dziennika - dodaje Balcer.

- Zastanawiająca zbieżność pytań, spośród których kilka ma nawet niespecjalnie ukrytą tezę, każe mi zastanawiać się nad tym, czy ktoś nie wprowadza dziennikarzy w błąd? - pyta w rozmowie z nami rzecznik LOT-u. Jacek Balcer jest daleki od rzucania bezpośrednich oskarżeń, gdyż nie ma wiedzy, kto i dlaczego inspiruje polskie media.

Połknęli haczyk...

W pytaniach, jakie prawdopodobnie "podrzuca" ATR lub inny jego przedstawiciel, sugeruje się, że Bombardierami, czyli maszynami turbośmigłowymi LOT "ma w planach latać na takich prestiżowych trasach, jak do Moskwy, Zurichu, Londynu, Budapesztu, Brukseli czy Paryża". Tezy te zakładają w sposób jasny i klarowny, iż skoro LOT skłania się do wyboru maszyn mniej ekonomicznych, szybszych i większych od ATR'a, to "przecież nie po to, aby latały po kraju" i że takie rozwiązania wpłyną na jakość obsługi pasażerów.

- Teza, że siatkę dostosowujemy do Bombardiera, jest delikatnie mówiąc... karkołomna. Podobnie z zarzutami, iż polscy dziennikarze, dzięki zaproszeniu od Boeinga na targi w Farnborough mieli okazję zapoznać się z ofertą Bombardiera i zwiedzali model Q400, a ATR'a nie, co także ukierunkowało ich na to, by "cieplej" pisać o tym pierwszym - twierdzi Jacek Balcer.

Czy aby nie na tym polegają targi? Czy nie od poziomu wystawców, ich profesjonalizmu lub nieudolności zależy ich wizerunek, jaki "wywiozą" obserwatorzy?

... bo niewiele wiedzą!

Jeżeli Bombardier, a zatem maszyna turbośmigłowa "wejdzie" na trasę dotąd obsługiwaną przez samoloty odrzutowe, zastąpi najwyżej Embraera 145, których LOT pozbędzie się ostatecznie wiosną przyszłego roku. Czymś będzie trzeba poczciwe "ołówki" zastąpić, a Q400 we flocie LOT-u to plus w kwestii braku potrzeby nabywania kolejnych maszyn brazylijskiego koncernu (Embraer) typu 170 lub 175. Nikt w mediach dziś nie zauważa, że z ekonomicznego punktu widzenia, taniej dla polskich linii będzie zastąpić stare Embraery turbośmigłowymi Bombardierami nowej generacji bez żadnej szkody (a nawet z zyskiem) na komforcie pasażerów; wymiana "ołówków" na nowe i większe Embraery, to wiązanie "rąk LOT-u" na wielu płaszczyznach, od finansowej zaczynając, na kwestiach rozkładu i siatki kończąc.


Bombardier Dash-Q400 linii Austrian arrows

Z reguły tam, gdzie lata dziś Embraer 145, nie jest potrzebny większy samolot, jak E 170/175. Bynajmniej nie jest to Moskwa, Londyn czy Bruksela, jak sugerują niektórzy dziennikarze.

Opisywane powyżej praktyki, swoiste "gierki", historia już zna - zwłaszcza w branży, nad którą się w tekście pochylamy. Czy to już zwiastun wojny, czy tylko bitwy?

- Mam wrażenie, że znowu pojawia się taki typowy dla niektórych sposób działania: jeśli mam najmniejsze, zupełnie zresztą nieuzasadnione w tym przypadku, wrażenie, że przegrywam, dyskredytuję wszystko i wszystkich innych wszelkimi metodami. Niezależnie od tego, sam proces wyboru jest jak najbardziej transparentny i może go sprawdzić każda władza, nie tylko czwarta. Zaś jeśli komuś zależy na zdyskredytowaniu siebie samego jako partnera w biznesie, to cóż - agencja PR, którą wybrał do takiej auto-dyskredytacji, cel ten stopniowo osiąga - podsumował Jacek Balcer.

Decyzja o wyborze dostawcy samolotów krótkodystansowych ma zapaść w ciągu kilku tygodni. Nietrudno się domyślić, jaka przeprawa czeka LOT, odnośnie oskarżeń i pretensji ze strony tego, który szranki przegra. Jak wspomniałem na początku - największe szanse ma Bombardier; rokowania te jednak są wynikiem medialnych doniesień, analiz ofert czy "dziennikarskiego nosa". LOT na żadnym etapie procesu wyboru, który wciąż trwa, nie dał najmniejszych sygnałów, które jasno i jednoznacznie faworyzowałyby którąkolwiek ze stron.

Czy wybór LOT-u nas zaskoczy?


Fot. Piotrek Bożyk

Ostatnie komentarze

 - Profil gość
first 2010-08-18 10:40   
first - Profil first
A mnie podobają się oba kolory:P
aynis 2010-08-18 09:52   
aynis - Profil aynis
Blond to taki fajny kolor ;)
humbak 2010-08-18 09:36   
humbak - Profil humbak
Się zgodzę z mraderem, bo w czarnych wyglądasz jakoś demonicznie, airchick. :o)
 - Profil gość
Reklama
Kup bilet Więcej
dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Wizy
Rezerwuj hotel
Wizy
Okazje z lotniska

dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Rezerwuj hotel
Wizy