Berlin-Tegel może pozostać, ale w okrojonej wersji
Port lotniczy Berlin-Tegel może dalej funkcjonować po otwarciu nowego lotniska im. Willy'ego Brandta. Będzie jednak obsługiwał o połowę mniejszy ruch.
Reklama
Engelbert Lütke Daldrup, prezes powstającego portu lotniczego Berlin-Brandenburg powiedział, że po otwarciu nowego lotniska Berlin-Tegel wciąż może funkcjonować, ale będzie obsługiwał o połowę mniejszy ruch. Według niego 40-letnie lotnisko wymaga unowocześniania i modernizacji.
W 2020 r. według ostatnich planów zostanie otwarty Berlin-Brandenburg, natomiast Tegel pół roku później ma zostać zamknięty. Niewykluczone jednak, że do zamknięcia nie dojdzie, a lotnisko wciąż będzie funkcjonować - tylko w okrojonej wersji. Za pozostawieniem lotniska opowiadają się mieszkańcy Berlina i opozycja CDU, FDP i AfD.
Ponadto w momencie otwarcia Berlin-Brandenburg będzie po prostu za mały - jego pierwotna przepustowość ma wynieść 27 mln pasażerów rocznie. A w 2016 r. funkcjonujące lotniska Tegel i Schonefeld odprawiły łącznie niemal 33 mln osób, o 11,4 proc. więcej niż w 2015 r.
Dziś port im. Otto Lilienthala obsługuje ok. 20 mln pasażerów rocznie i przekroczył swoją granicę przepustowości. Ciągle wysyłane są skargi, ponieważ lotnisko nie wyrabia jeśli chodzi o obsługę samolotów. Również pasażerowie często muszą długo czekać zarówno podczas odprawy jak i na odbiór bagażu.