Lufthansa w kryzysie zainteresowana współpracą z Alitalią
Niemiecki przewoźnik rozważa możliwość komercyjnej współpracy z włoską linią, ale zaznacza, że nie jest zainteresowany inwestowaniem w mającą ostatnimi czasy problemy Alitalię. Jednocześnie mierzy się ze skutkami letnich zakłóceń.
Reklama
- W przypadku podmiotu pozostającego w rękach państwa [udziałowcem Alitalii jest włoski rząd - przyp.red.] nie ma możliwości abyśmy inwestowali w niego środki finansowe - powiedział wczoraj (30.10) Carsten Spohr, dyrektor zarządzający Lufthansa Group.
- Współpraca komercyjna jest zaś częścią naszych planów na najbliższe kilka miesięcy, a z zespołem zarządzającym Alitalią znamy się bardzo dobrze - dodał. W przeszłości niemiecka linia były już zainteresowana inwestowaniem w Alitalię. Oferta złożona przez Lufthansę jest ważna do dzisiaj.
Lufthansa jasno określiła jakie kroki będą konieczne do przedsięwzięcia w celu restrukturyzacji Alitalii zanim niemiecki przewoźnik zdecyduje się na uruchomienie własnych środków finansowych. Te propozycje zostały jednak odrzucone przez włoski rząd, który po ogłoszeniu przez linię upadłości utrzymuje ją przy życiu dzięki pożyczkom. Według słów Spohra, Lufthansa chce odgrywać aktywną rolę w kwestii konsolidowania europejskiego rynku lotniczego. Przypomniał on też, że w przeszłości rozmowy były prowadzone również z Norwegianem, który lata na trasach dalekodystansowych. Niemiecka linia faktycznie jest liderem tego procesu, będąc właścicielem niskokosztowego Eurowingsa czy obsługując około połowę byłej siatki airBerlin, który ogłosił upadłość rok temu. Również w związku z tymi dwiema markami Lufthansa zainwestowała 170 mln euro aby wcielić samoloty airBerlin do floty Eurowings i poradzić sobie z letnim kryzysem i chaosem operacyjnym, który odbił się echem nawet na tegorocznym szczycie lotniczym w Hamburgu. Letnie zakłócenia zmusiły linię do odwołania w tym roku już 18 tys. lotów, co odpowiada zamknięciu hubu we Frankfurcie na dwa tygodnie.
Prognozy na przyszły rok są korzystne dla Eurowings, linia ma przynieść zysk w 2019 roku. Jednocześnie grupa Lufthansy będzie musiała zmierzyć się z innymi problemami, głównie wysokimi cenami paliw. Już w tym roku dodatkowe wydatki z tego tytułu wyniosły 850 mln euro, a w przyszłym roku będzie to jeszcze o 900 mln euro więcej.
- Wzrost cen paliw musi znaleźć odbicie w cenach biletów - powiedział Spohr. - Niskie ceny z 2018 roku nie mają już przyszłości -dodał. Mimo tych słów zaznaczył on, że ceny będą faktycznie zależały od sytuacji na rynku.
Kolejnym krokiem Lufthansy w kierunku optymalizacji kosztów jest zredukowanie prognoz wzrostu pojemności w przyszłym roku. Wstępne plany zakładały 5 proc. wzrostu, teraz zweryfikowane je do 3,8 proc. Dodatkowo linia planuje zmniejszyć nacisk kładziony na rozwój hubu we Frankfurcie, między innymi na rzecz lotniska w Monachium, gdzie w lecie trafić mają przebazowywane z Frankfurtu airbusy A321 i A340-600. Niektóre maszyny trafią też do Wiednia i Zurychu.
Inwestorzy na zapowiedzi Lufthansy zareagowali chłodno, wczoraj po południu akcje linii spadły o 8 proc.