Problemy Monachium przy budowie trzeciego pasa
Monachijskie lotnisko prawdopodobnie będzie zmagać się z problemami natury politycznej przy realizacji projektu budowy trzeciej drogi startowej. Dobrze jeśli ewentualne utrudnienia zakończą się tylko opóźnieniami, a nie całkowitym zarzuceniem planów rozbudowy.
Reklama
Po wyborach w Bawarii, które odbyły się 14 października, rządząca partia konserwatywna CSU straciła większość bezwzględną w parlamencie i staje przed wyzwaniem zawiązania koalicji. CSU wyraziło zainteresowanie pozyskaniem w charakterze partnera ugrupowania Freie Waehler (FW, wolni elektorzy), złożonego z niezależnych lokalnych polityków. FW jest po wyborach trzecią siłą w bawarskim Landtagu. Niestety konserwatywne FW jest zdecydowanie przeciwne pomysłowi rozbudowy monachijskiego lotniska, najbardziej wspieranemu przez dotychczasowego premiera Markusa Soedera projektowi. Polityczni obserwatorzy twierdzą, że Soeder jest skłonny odłożyć decyzję o budowie nowej drogi startowej w Monachium do czasu kolejnej kadencji, tylko po to aby teraz stworzyć koalicję z FW. Obie partie potwierdziły, że chcą w ciągu dwóch tygodni zakończyć negocjacje i zbudować rząd. Konstytucja daje im na to zaś cztery tygodnie.
Monachijskie lotnisko ma już za sobą proces planowania i uzyskiwania pozwoleń, choć wciąż brakuje jednego z nich. To właśnie rząd musi zgodzić się na rozbudowę portu, a jest on jednocześnie głównym udziałowcem spółki FMG będącej operatorem lotniska. Trzecia droga startowa mogłaby być gotowa do 2025 roku, gdyby teraz rozpocząć prace projektowe i proces budowlany. FMG podnosi argument, że lotnisko już teraz operuje na granicy pojemności i potrzebuje natychmiastowej rozbudowy, aby móc się rozwijać jako hub i podnosić dostępność komunikacyjną w regionie.
Z kolei Carsten Spohr, dyrektor zarządzający Lufthansy, powiedział kilka dni przed wyborami, że jego linia mogłaby zaczekać kilka lat na powiększenie lotniska w Monachium, co stoi w wyraźnej kontrze z ambicjami samego portu. Lufthansa to główny użytkownik tego lotniska, który zdecydował się właśnie tam rozwijać swój międzynarodowy hub kosztem Frankfurtu. Linia przeniosła tam między innymi pięć airbusów A380 i twierdzi, że ten ruch bardzo się opłacił. Poza tym do monachijskiej bazy trafia coraz więcej wąskokadłubowych samolotów jak np. A321, które są w stanie dowieźć do hubu więcej pasażerów, podczas gdy z Frankfurtu operują głównie bombardiery CRJ900. W trakcie trwającej debaty dotyczącej tegorocznych problemów niemieckiego i europejskiego lotnictwa, Lufthansa podniosła argument, że należałoby nawet zmniejszyć przepustowość portu w stolicy Bawarii aby zmniejszyć presję na służbach ruchu lotniczego i zlikwidować inne wąskie gardła. Twierdzenie to spotkało się z krytyką ze strony innych przewoźników, którzy obawiają się, że doprowadziłoby to jedynie to wzmocnienia i tak już silnej pozycji Lufthansy na lokalnym rynku. Z kolei Harry Hohmeister, członek zarządu niemieckiego narodowego przewoźnika, stwierdził że w tym roku cała grupa Lufthansy musiała odwołać 18 tys. operacji, a winą za taki stan rzeczy obarczył służby ruchu lotniczego, lotniska i organizację procesów kontroli bezpieczeństwa.
Centralne Biuro ds. Analiz Opóźnień w EUROCONTROL przedstawiło dane, z których wynika, że odpowiedzialność za tegoroczne problemy w równych częściach ponoszą linie lotnicze i służby ruchu lotniczego.
Monachium wchodzi w skład strategii sieci hubów Grupy Lufthansa wraz z Frankfurtem, Zurychem i Wiedniem, który jest coraz bliżej budowy trzeciej drogi startowej.