Rok 2017 obfitował w wiele ważnych wydarzeń na polskim i europejskim niebie. O jego podsumowanie poprosiliśmy przedstawicieli polskiej branży lotniczej.
W 2017 roku udało się przekroczyć barierę 40 mln pasażerów. Po raz pierwszy w historii statystyczny Polak odbył przynajmniej jedną podróż lotniczą.
Wzrosty ruchu lotniczego widać we wszystkich regionach kraju, a ich dynamika z roku na rok jest coraz wyższa.
- Mimo wzrostu ruchu "współczynnik lotności" Polaków oscyluje wokół wartości jeden, podczas gdy u naszych południowych sąsiadów jest niemal dwukrotnie wyższy, co jest dobrym prognostykiem dla nas i świadczy o ciągle niewykorzystanym potencjale - zauważa Leszek Krawczyk, prezes zarządu Portu Lotniczego Olsztyn-Mazury.
Wtóruje mu Artur Tomasik, prezes Związku Regionalnych Portów Lotniczych, który przekonany jest, że w najbliższych latach skutecznie będziemy zmniejszać dystans dzielący nas od rozwiniętych europejskich rynków lotniczych.
Tomasik zauważa, że 60 proc. ruchu pasażerskiego obsługiwanego w Polsce przechodziło w ub. roku przez porty regionalne. - Wydaje się, że proporcje te utrzymają się także w najbliższych latach, a to pokazuje, że rola regionalnych portów lotniczych dla zrównoważonego rozwoju Polski jest niebagatelna - mówi.
Miniony rok był rekordowy dla praktycznie wszystkich lotnisk. Za wzrost liczby odprawianych pasażerów odpowiadały, przede wszystkim największe lotniska; Warszawa, Kraków i Gdańsk. Na Lotnisku Chopina obsłużono ponad 39 proc. wszystkich pasażerów odprawionych w kraju. Jeśli weźmiemy pod uwagę oba stołeczne lotniska, odprawiły one łącznie 18,65 mln pasażerów, co stanowi 46 proc. ogólnego ruchu.
- Mimo tak korzystnie położonych względem siebie głównych ośrodków miejskich, kształtujący się na poziomie powyżej 40 proc. ogółu ruchu lotniczego w Polsce, sumaryczny udział lotnisk w Warszawie i Modlinie nadal dowodzi bardzo silnej koncentracji pasażerskiego ruchu lotniczego w obszarze metropolitalnym stolicy - zauważa Anna Midera, prezeska lotniska w Łodzi.
Dwucyfrowe wzrosty zanotowano na największych polskich lotniskach. - W przypadku Pyrzowic ruch ogółem wzrósł o ponad 20 proc. W tym roku utrzymamy trend dynamicznego wzrostu i po raz pierwszy przekroczymy barierę 4 mln pasażerów obsłużonych rocznie - komentuje Tomasik.
Więcej linii (zwłaszcza sieciowych) w regionach
Rok 2017 to nowe połączenia, nowe samoloty w bazach operacyjnych i nowi przewoźnicy w regionach. Nasi rozmówcy zgodnie wskazują, że znaczną aktywność przewoźników sieciowych w portach regionalnych.
Na pozytywną ocenę branży lotniczej w minionym roku wpływ miało kilka czynników. - Więcej nowych kierunków przewoźników niskokosztowych i czarterowych, dodatkowe samoloty w bazach, wydłużenie kierunków dotąd sezonowych na całoroczne – wylicza Dariusz Kuś, prezes Portu lotniczego im. Mikołaja Kopernika we Wrocławiu. - Nowi w regionach (może poza Krakowem): np. Finnair, SWISS, KLM poza wprowadzeniem nowych połączeń ożywili rynek i zdopingowali do dalszego rozwoju linie już obecne - dodaje.
- Do wysokiej zwyżki przyczynił się wzrost siły nabywczej mieszkańców naszego kraju i wychodzący naprzeciw ich potrzebom główni przewoźnicy lotniczy obsługujący ruch pasażerski w Polsce, zarówno w segmencie linii lotniczych tradycyjnych jak i niskokosztowych - twierdzi Midera.
Na ożywienie wskazuje także Ireneusz Dylczyk, dyrektor handlowy lotniska w Lublinie. - Polskim rynkiem połączeń z portów regionalnych zaczynają się interesować przewoźnicy, którzy dotychczas nie byli aktywni. Warto wspomnieć o połączeniu Swiss z Wrocławia, rozwijającej się ofercie KLM/AF z Gdańska czy wejściu easyJet na nasze lotnisko Lublinie - komentuje Dylczyk.
Kuś zauważa wyjście Polskich Linii Lotniczych LOT z wieloletniej stagnacji, a także wznowienie aktywności Lufthansy, która konsekwentnie uatrakcyjnia swoją ofertę dla polskich pasażerów zwiększając częstotliwość lotów z Polski do swoich hubów a także zapowiadając pod koniec ub. roku wejście na kolejne polskie lotnisko - w Łodzi.
- Rozwój linii w regionach jest widoczny również na przykładzie Bydgoszczy, gdzie praktycznie co kilka miesięcy Lufthansa zwiększała swoje oferowanie na lotach do Frankfurtu - mówi Moraczewski.
Według szefa bydgoskiego portu systematyczne zwiększanie oferowania przez niemiecką linię jest dowodem na to, że tradycyjni przewoźnicy widzą w niewielkich portach duży potencjał.
Regiony pod lupą LOT-u
- W regionach zaczął rosnąć także LOT uruchamiając trasy międzynarodowe i zwiększając oferowanie na rejsach krajowych do swojego hubu w Warszawie - mówi Tomasik.
Potencjał poza Warszawą zaczyna dostrzegać narodowy przewoźnik uruchamiając szeroki wachlarz lotów do Izraela, na Ukrainę oraz za ocean.
- Jego bardzo dynamiczny wzrost pokazuje, że w branży lotniczej, ten kto się nie rozwija - znika z rynku - podkreśla Maciej Dziadosz, prezes Portu Lotniczego Szczecin-Goleniów.
Nasi rozmówcy wskazują, że narodowy przewoźnik stara się maksymalnie wykorzystać korzystne warunki rynkowe i w możliwie szybkim tempie nadrabiać wieloletnie zaległości. Po latach udało się w Krakowie oraz w Rzeszowie reaktywować połączenia transatlantyckie.
- Obserwowaliśmy dynamiczny rozwój przewoźnika, który w Krakowie uruchomił w 2017 r. roku długooczekiwane przez Małopolan połączenie do Chicago - podkreśla Radosław Włoszek, prezes Kraków Airport. Wtóruje mu szef lotniska w Rzeszowie. - Dla nas szczególnie ważne jest otwarcie się LOT na lotniska regionalne i konsekwentne zwiększanie liczby połączeń międzynarodowych, w tym transatlantyckich - mówi Michał Tabisz, prezes portu w Rzeszowie, z którego w tym roku wystartują połączenia do Tel Awiwu i Newarku.
Również w Bydgoszczy mają nadzieję na dalszy rozwój współpracy z LOT-em po udanej inauguracji nocnych rejsów do Lwowa. - Uruchomione w lipcu połączenie Bydgoszcz-Lwów cieszy się bardzo wysokim zainteresowaniem pasażerów zarówno z Polski jak i Ukrainy - podsumowuje Tomasz Moraczewski, prezes zarządu bydgoskiego lotniska. - Potencjał na kierunku ukraińskim zaowocował kilkoma nowymi połączeniami ze wschodnim sąsiadem. Sytuacja ta jest silnie powiązana ze stopniowym powrotem PLL LOT do lotnisk regionalnych, co pozwala myśleć o dalszej współpracy z narodowym przewoźnikiem - dodaje.
Centralny Port Komunikacyjny
Miniony rok, z punktu widzenia zarządzających portami lotniczymi, został zdominowany przez dyskusję na temat powstania Centralnego Portu Komunikacyjnego Baranów.
- Dotyczy to zarówno dyskusji o zasadności tej inwestycji, jak i jej skali, finansowaniu oraz bieżącej polityki transportowej państwa, która ma lub będzie miała wpływ na to czy i kiedy nowe lotnisko zostanie zbudowane i kto z niego będzie korzystał - mówi Ireneusz Dylczyk.
Pojawiające się obawy o to jak CPL wpłynie na porty regionalne studzi prezes lotniska w Babimoście. - Nie uważam, aby uruchomienie CPL negatywnie wpłynęło na rozwój portów regionalnych, ale ważnym elementem będzie, aby rząd w stosunku do LOT-u ustanowił obowiązek zapewnienia utrzymania dowozowych połączeń lotniczych z portów regionalnych w Polsce tych najdalej położonych od CPL, jak - Szczecin, Zielona Góra czy Rzeszów - uważa Maciej K. Król, prezes lotniska Zielona Góra Babimost.
Tylko takie rozwiazanie, według niego, będzie miało sens zapewniając dostępności komunikacyjną dla wszystkich polskich regionów ze światem i ich zrównoważony rozwój gospodarczy.
- Porty Lotnicze w Krakowie, Gdańsku, Wrocławiu, Poznaniu czy w Katowicach mają już rozwinięte połączenia lotnicze oraz swoje wizje dalszego funkcjonowania na rynku lotniczym i uruchomienie CPL nieznacznie wpłynie na ich działalność - dodaje.
Bankructwa...
Wydarzeniem, które miało wpływ na polski rynek, zwłaszcza w zachodniej Polsce był upadek Air Berlin.
- Był to przewoźnik "pod" którego budowany był port Berlin Brandenburg, warto o tym pamiętać w kontekście rodzimego projektu Centralnego Portu Komunikacyjnego Baranów - zauważa Dylczyk dodając, że upadek dużego przewoźnika bazującego w Berlinie daje szansę na przejęcie przez lotniska na zachodzie Polski tych pasażerów, którzy korzystali z lotnisk berlińskich.
- Cieszy na przykład rozwój rejsów długodystansowych z Poznania i Wrocławia. Coraz lepiej, mimo potężnej konkurencji i dobrego skomunikowania, radzą sobie nasi koledzy w Szczecinie - dodaje.
Ubiegły rok to spektakularne bankructwa nie tylko Air Berlin ale i linii Monarch, a także dalszy ciąg turbulencji z jakimi boryka się Alitalia.
- Trudno kategorycznie ocenić, czy jest to wyłącznie wynik złego zarządzania i błędnej strategii, jaką obrali właściciele, czy także efekt działań innych graczy na rynku. Pewne jest to, że stracili i pasażerowie, i porty lotnicze - komentuje prezes portu w Jasionce.
Problemy finansowe, kadrowe czy organizacyjne doprowadziły do spektakularnych upadków, konsolidacji a także zmian w podejściu do personelu linii lotniczych. Tabisz zauważa, że 2017 rok, mimo dobrej koniunktury obnażył wiele słabości branży lotniczej. - Kryzys Ryanaira w dużej mierze związany z brakami kadrowymi uwypuklił problem deficytu zasobów ludzkich, który będzie stanowił coraz poważniejsze wyzwanie - komentuje.
Skutkiem problemów były też korekty dokonane przez przewoźników w siatkach połączeń, które nie zastopowały jednak rozwoju obiecujących kierunków a nawet, jak podkreśla Moraczewski, wchodzenia w obszary zarezerwowane dla konkurencji. - Przykładem jest otwarcie przez Ryanair nowej trasy z bydgoskiego lotniska - Londynu Luton, dotąd kojarzonego głównie z linią Wizz Air - mówi.
...i problemy
Dariusz Kuś jako największą porażkę minionego roku wskazuje na wycofanie się Ryanaira z obsługi połączeń krajowych do Warszawy. - To wydarzenie, które odbiło się szerokim echem ponieważ dotknęło bardzo liczną grupę nowych pasażerów. Rozpoczęli oni swoją przygodę z lataniem właśnie dzięki takiej ofercie i zaczynali stanowić wielki potencjał przyszłych wzrostów na kierunkach typu leisure - mówi.
Miniony rok na radomskim lotnisku za umiarkowany uważa Kajetan Orzeł, rzecznik tamtejszego portu lotniczego. Lotnisko odprawiło 9713 pasażerów, ale od końca października nie obsługuje już ruchu regularnego. - Stało się to w momencie osiągnięcia limitu 10 tysięcy pasażerów, wynikającego z ograniczonego certyfikatu lotniska użytku publicznego - wyjaśnia.
Władze lotniska patrzą w nowy rok z optymizmem i nadzieją na przełom w kontekście pozyskania funduszy niezbędnych do dostosowania radomskiego portu do standardów wszystkich innych polskich portów lotniczych. - Usunięcie tych infrastrukturalnych ograniczeń z pewnością spełni oczekiwania i wymagania wielu przewoźników, którzy byli i są nadal zainteresowani operowaniem z Radomia - mówi Orzeł.
Według Króla lotnisko w Radomiu słabo zbadał swój lokalny rynek oferując połączenia bez jakiegokolwiek analiz i badań "skacząc" jak przysłowiowy konik szachowy z jednej oferty do drugiej bez jakiekolwiek ciągłości i trwałości. A to, według niego, musiało zakończyć się porażką.
Przepustowość
Znakomite wyniki polskich lotnisk oraz optymistyczne, bardzo realne do osiągnięcia prognozy ruchu, rysują przed branżą duże wyzwanie w kwestii przepustowości. Urząd Lotnictwa Cywilnego prognozuje, że maksymalna przepustowość wszystkich polskich portów, która wynosi aktualnie 57 mln pasażerów rocznie, zostanie osiągnięta już w 2022 roku.
- Dlatego znaczna część zarządzających krajowymi lotniskami będzie musiała zmierzyć się w najbliższej dekadzie z niezbędnymi, dużymi projektami inwestycyjnymi, których realizacja zwiększy przepustowość zarówno infrastruktury kubaturowej jak i liniowej - mówi Tomasik.
Z problemem przepustowości już dziś boryka się Modlin. - Nadmiar ruchu i pasażerów oraz brak decyzji części właścicieli w zakresie dalszej rozbudowy źle wróży dla dalszego sprawnego funkcjonowania portu w Modlinie - zauważa Król.
W ubiegłym roku odprawił 2,9 mln pasażerów, notując tylko 2,5 proc. wzrost. - Wychodząc naprzeciw zidentyfikowanym potrzebom przewoźników i pasażerów, rozpoczęliśmy ważne dla Lotniska Warszawa-Modlin projekty. Pierwszy z nich dotyczy powstania zaplecza technicznego niezbędnego do obsługi statków powietrznych, zaś kolejny związany jest ze znaczącym usprawnieniem komunikacji pomiędzy Warszawą a lotniskiem, poprzez uruchomienie bezpośredniego połączenia kolejowego - mówi Leszek Chorzewski, p.o. prezesa Modlin Airport. - Wciąż liczymy na szybkie porozumienie naszych właścicieli w sprawie zgody na zaciągnięcie przez lotnisko kredytu i rozbudowy terminala. Brak tej zgody wpływa na możliwości rozwoju i finanse spółki. Jest to dla nas kluczowa sprawa.
W 2018 roku poszybujemy w górę
Rok 2018 zapowiada się obiecująco, aczkolwiek stawia przed sobą duże wyzwania. Wzrostowa tendencja z 2017 roku kontynuowana będzie również w roku bieżącym. - Pojawienie się nowych graczy na rynku i wysyp nowych połączeń daje przedsmak tego, jak będzie wyglądał rok 2018. Z pewnością możemy liczyć na kolejne debiuty i szybujące w górę wyniki linii lotniczych i lotnisk - uważa Kuś.
- 2018 rok i najbliższe lata będą kontynuacją dobrej passy lotniczej Polski, i tego nam wszystkim w branży życzę - konkluduje Król.
fot. P. Bożyk, A. Wajda, Krakow Airport, port lotniczy Wrocław oraz Gdańsk.