Lotnisko w Berlinie jeszcze później
Nowy port lotniczy w Berlinie może ruszyć dopiero w 2021 r. - dekadę później niż oryginalnie planowane. Zgodnie z informacjami, do których dotarł "Der Tagesspiegel", podczas kontroli terminala wykryto usterki nawet w systemach, które już rzekomo naprawiono.
Kontrolę przeprowadzili pracownicy firmy certyfikującej TUV Rheinland. Dotyczyła ona tylko pirsu północnego terminala, mającego prostszą konstrukcję niż południowy. Poważne braki wykryto w sześciu z dziesięciu sprawdzonych systemów, także w tych, które były już naprawiane. Lista błędów jest długo i dotyczy m.in. systemów ochrony przeciwpożarowej, które od początku są największym problem w terminalu lotniska im. Willy'ego Brandta.
Raport firmy certyfikującej, której pozytywna opinia jest niezbędna do oddania budynku, wskazuje drobniejsze błędy w niemal każdym systemie. To oznacza, że nie ma szansy na oddanie lotniska do użytku w 2019 r., zgodnie z obecnym planem. Według "Der Tagesspiegel", może to nastąpić dopiero w 2021 r.
Budowa nowego berlińskiego lotniska im. Willy'ego Brandta rozpoczęła się w 2006 r., a miało ono ruszyć już w 2011 r. W trakcie budowy przełożono datę startu na czerwiec 2012 r. Kilka dni przed tą datą okazało się, że z uwagi na liczne błędy konstrukcyjne otwarcie lotniska nie będzie wtedy możliwe. Datę startu wielokrotnie przekładano, a w pewnym momencie pojawiły się nawet wątpliwości, czy w ogóle opłaca się naprawiać pełen fuszerek terminal.
Już teraz wiadomo, że w momencie uruchomienia BER będzie zbyt małym lotniskiem. Pierwotna jego przepustowość ma wynieść 27 mln pasażerów rocznie - w 2016 r. funkcjonujące lotniska Tegel i Schonefeld odprawiły łącznie niemal 33 mln osób, o 11,4 proc. więcej niż w 2015 r. Z tego powodu, wbrew pierwotnym planom, po uruchomieniu nowego lotniska dzielące z nim pasy startowe lotnisko Schonefeld pozostanie przez jakiś czas otwarte, a do otwarcia BER będzie rozbudowywane. Nie wiadomo, czy możliwe będzie natychmiastowe zamknięcie Tegel.