LOT do końca tego roku zamówi nowe samoloty
Jeszcze w tym roku LOT zamówi nowe samoloty. Przewoźnik zamierza kupić około ośmiu samolotów szerokokadłubowych, 16-20 średniej wielkości, a także małe odrzutowce, które m.in. zastąpią wycofywane embraery 170. Do 2020 r. flota ma być dwa razy większa.
Reklama
- Do 2020 r. chcemy mieć flotę 70-80 samolotów - zapowiedział podczas konferencji prasowej Sebastian Mikosz, prezes LOT-u. - Decyzję o wyborze ogłosimy jeszcze w tym roku.
Jak wyjaśnił Mikosz, decyzje flotowe będą dotyczyły samolotów we wszystkich segmentach. Przewoźnik chce podwoić flotę szerokokadłubową. LOT ma obecnie sześć boeingów 787 Dreamliner i oczekuje na dostawę kolejnych dwóch maszyn tego typu. W grę wchodzą albo dodatkowe B787 (w wariancie -8 albo większym -9) lub airbusy A330neo. LOT nie jest zainteresowany airbusami A350.
Najwięcej samolotów przybędzie w kategorii maszyn wąskokadłubowych o ponad 150 miejscach. W tej chwili LOT nie ma nowoczesnych maszyn tego typu - wykorzystuje jedynie trzy wysłużone i mało ekonomiczne boeingi 737-400. W tej kategorii przewoźnik wybierze pomiędzy airbusami A320neo i boeingami 737MAX.
- Chcemy też zwiększyć do 26 samolotów flotę małych odrzutowców. W tej grupie zamówimy albo bombardiery CSeries, albo embraery EJet E2 - dodał Mikosz.
W tym segmencie LOT ma obecnie łącznie 25 samolotów, ale z floty wycofywane są embraery 170. Samoloty z nowego zamówienia prawdopodobnie zastąpią także inne maszyny. LOT zamierza również zwiększyć flotę samolotów turbośmigłowych, ale Mikosz nie podał o ile. Linia prawdopodobnie pozostanie przy bombardierach Q400.
Jak doprecyzował Mikosz w rozmowie z Pasazer.com, ogłoszone w tym roku zamówienie przede wszystkim obejmie samoloty szerokokadłubowe oraz duże wąskokadłubowe. Również nasze źródła wśród producentów potwierdzają, że zamówienie mniejszych odrzutowców zostanie sfinalizowane prawdopodobnie później.
Prezes LOT-u podkreślił, że ze względów finansowych LOT-owi opłacałoby się kupić jak najwięcej samolotów od tego samego producenta. Wtedy linia mogłaby liczyć na korzystne warunki. Kontrakt mógłby zatem obejmować np. airbusy A320neo w połączeniu z A330neo lub boeingi 737MAX i Dreamlinery. Mikosz zaznaczył jednak, że flota nie musi tak wyglądać i możliwe jest również połączenie maszyn dwóch producentów.
W ubiegłym roku przewoźnik zapowiadał, że podejmie decyzję o nowej flocie jeszcze w tym półroczu. Przesunięcie harmonogramu wynika prawdopodobnie z konieczności zapewnienia kapitału. Jak podkreślił na konferencji Mikosz, linia potrzebuje finansowania zewnętrznego, by podwoić flotę. Może ono pochodzić z giełdy, od inwestora kapitałowego lub branżowego.
- Najlepiej byłoby oczywiście pozyskać kapitał wraz z inwestorem strategicznym, ale możemy też poszukać kapitału bez takiego inwestora - podkreślił Mikosz.
fot. Piotr Bożyk