Będzie więcej lotnisk w Brandenburgii?
Wieloletnie opóźnienie budowy nowego lotniska w Berlinie to szansa dla mniejszych lotnisk w Brandenburgii - informuje niemiecki "Der Tagesspiegel". Lotniska m.in. w okolicy Poczdamu i Chociebużu mogą przejąć część ruchu biznesowego lub niskokosztowego. Zielone światło dał werdykt lokalnego sądu administracyjnego.
Dominik Sipinski
Ta wiadomość oznacza odejście od rygorystycznie do tej pory promowanej koncepcji pojedynczego lotniska dla Berlina i regionu. Powodem jest nie tylko opóźnienie nowego lotniska BER, ale i jego przepustowość. Jak przypominają niemieccy dziennikarze, nowy berliński port lotniczy nawet w momencie planowanego otwarcia miał być zbyt mały do obsługi całego ruchu lotniczego.
Nowe lotnisko w Berlinie, budowane na południe od istniejącego portu Schonefeld, miało być pierwotnie otwarte w 2010 r. Po wielu opóźnieniach i wzroście kosztów budowy do niemal 5 mld euro wiadomo, że samoloty nie wylądują na BER nawet w 2015 r. Nie da się przewidzieć obecnie, kiedy lotnisko ruszy. Wiadomo jedynie, że błędy konstrukcyjne terminala są bardzo duże.
Berlin nadal obsługują zatem lotniska Tegel i Schonefeld. Funkcjonują jednak one na granicy możliwości. Nawet otworzenie BER nie pomoże, bo początkowa przepustowość terminala ma wynieść jedynie 27 mln pasażerów rocznie. Tymczasem już w 2013 r. berlińskie lotniska obsłużyły 26,3 mln podróżnych.
Do tej pory regionalne władze nie planowały jednak rozwoju innych lotnisk, bo plan zagospodarowania terenu w Brandenburgii opierał się na pomyśle pojedynczego portu lotniczego dla całego kraju związkowego i Berlina.
W zeszłym tygodniu plan ten został jednak zakwestionowany przez Naczelny Sąd Administracyjny Berlina-Brandenburgii (OVG).
Jak wylicza "Der Tagesspiegel", cztery regionalne lotniska mogłyby przejąć część ruchu z BER.
Jednym z nich jest dawne lotnisko rządowe NRD w Neuhardenberg, niedaleko polskiej granicy. Port ma drogę startową o długości 2400 metrów, choć brakuje infrastruktury dla pasażerów i nawigacyjnej. Lataniem tam był już przed kilkoma laty zainteresowany Ryanair. Lotnisko mogłoby przejąć nie tylko tanie linie, ale także pomagać BER w przypadku przekierowań i awarii oraz obsługiwać niektóre loty państwowe.
Lotnisko w Chociebużu-Drewitz jest położone dalej od Berlina, ale już teraz ma najlepszą infrastrukturę. Tam władze portu, cytowane przez "Der Tagesspiegel", liczą przede wszystkim na loty biznesowe. Nie chcą przewoźników niskokosztowych, bo to wymagałoby większych inwestycji i planowania.
Na odejściu od koncepcji pojedynczego lotniska zyskać mogą też porty lotnicze w Schonhagen w pobliżu Poczdamu oraz w Eberswalde-Finow. Zaletą tego ostatniego jest położenie tuż przy autostradzie, co ułatwiłoby skomunikowanie z Berlinem.
Jak przypomina "Der Tagesspiegel", o potrzebie współpracy z lotniskami regionalnymi mówił już nawet Hartmut Mehdorn, szef nowego portu lotniczego w Berlinie.
Dominik Sipinski