Koniec nagich skanerów na lotniskach

Pół roku temu zgody na dalsze użytkowanie "nagich skanerów" w portach lotniczych w Europie nie wydała Komisja Europejska. Urządzenia były instalowane przede wszystkim w Wielkiej Brytanii, ale również m.in. w Holandii, Francji i Niemczech. 

"Nagie skanery" to urządzenia wykorzystywane do kontroli bezpieczeństwa przed wejściem do samolotu. Maszyny wykorzystują promienie rentgenowskie. Obsługa na monitorach widzi zarys nagiej sylwetki prześwietlanego pasażera z ciemniejszymi konturami wszystkich przedmiotów, które ten ma przy sobie. 

Zaletą skanerów jest szybsza kontrola, bo podróżni nie muszą opróżniać kieszeni czy zdejmować marynarek oraz kurtek. Krytycy technologii podkreślają jednak, że regularnie otrzymywane dawki promieniowania RTG mogą zwiększać ryzyko raka skóry. Pomimo licznych regulujących ten element przepisów, wiele osób podnosiło też wątpliwości dotyczące tego, czy obrazy uzyskane w trakcie prześwietlenia są natychmiast kasowane.

W Europie testy "nagich skanerów" rozpoczęły się już w 2007 r. na amsterdamskim lotnisku Schiphol. W 2009 r. Komisja Europejska zgodziła się na trzyletni okres próbny, jednak we wrześniu ubiegłego roku Bruksela nie wydała zezwolenia na dalsze korzystanie z tych urządzeń. Głównym zastrzeżeniem były wątpliwości dotyczące bezpieczeństwa maszyn.

W Stanach Zjednoczonych powodem wycofania "nagich skanerów" jest ochrona prywatności podróżnych. Kongres domagał się, by do czerwca 2013 r. urządzenia zostały wyposażone w system Automatycznego Rozpoznawania Celu (ATR). Po jego instalacji skanery nie wyświetlałyby już nagich sylwetek pasażerów, a jedynie wskazywały na lokalizację potencjalnie niebezpiecznych przedmiotów. Ponieważ Rapiscan, firma produkująca skanery, nie zdąży dostosować urządzeń, TSA zdecydowała o ich wycofaniu i zastąpieniu skanerami wykorzystującymi bezpieczniejsze mikrofale. "Nagie skanery" trafią teraz do federalnych urzędów i innych państwowych budynków.

Dominik Sipiński