easyJet testuje wykrywacze pyłu
Reklama
easyJet poinformował o planach przeprowadzeniu testów wykrywaczy pyłu wulkanicznego na samolotach. Niskokosztowy przewoźnik z Wielkiej Brytanii chce wykonać próby "korzystając" z erupcji wulkanu Grimsvotn na Islandii.
Linia pracowała nad wykrywaczem od zeszłorocznego paraliżu spowodowanego chmurą pyłu wulkanicznego nad Europą. Testy miały być przeprowadzone w rejonie aktywności wulkanicznej, prawdopodobnie nad obszarem pacyficznego wybrzeża Azji. Erupcja Grimsvotn pozwoli jednak przeprowadzić testy znacznie bliżej, a tym samym uczyni je mniej kosztownymi.
easyJet nie będzie mógł jednak wykorzystać własnych samolotów, gdyż wykrywacz nie posiada jeszcze odpowiednich certyfikacji. Przewoźnik liczy, że uzyska zgodę na skorzystanie z maszyn brytyjskiego Met Office. Wykrywacz opiera się na falach podczerwonych, które skanują przestrzeń powietrzną wokół samolotu. Na podobnej zasadzie działają samolotowe radary pogodowe.
Przewoźnik planuje wyposażyć tylko kilka samolotów w wykrywacze pyłu. W przypadku zagrożenia pozwolą one stworzyć mapę realnego zagrożenia znacznie dokładniejszą niż te, które przygotowują naziemne centra meteorologiczne.
Dominik Sipiński
Linia pracowała nad wykrywaczem od zeszłorocznego paraliżu spowodowanego chmurą pyłu wulkanicznego nad Europą. Testy miały być przeprowadzone w rejonie aktywności wulkanicznej, prawdopodobnie nad obszarem pacyficznego wybrzeża Azji. Erupcja Grimsvotn pozwoli jednak przeprowadzić testy znacznie bliżej, a tym samym uczyni je mniej kosztownymi.
easyJet nie będzie mógł jednak wykorzystać własnych samolotów, gdyż wykrywacz nie posiada jeszcze odpowiednich certyfikacji. Przewoźnik liczy, że uzyska zgodę na skorzystanie z maszyn brytyjskiego Met Office. Wykrywacz opiera się na falach podczerwonych, które skanują przestrzeń powietrzną wokół samolotu. Na podobnej zasadzie działają samolotowe radary pogodowe.
Przewoźnik planuje wyposażyć tylko kilka samolotów w wykrywacze pyłu. W przypadku zagrożenia pozwolą one stworzyć mapę realnego zagrożenia znacznie dokładniejszą niż te, które przygotowują naziemne centra meteorologiczne.
Dominik Sipiński