Bardziej otwarte niebo nad Rosją?

Rząd rosyjski poinformował, że rozważa uznanie żądań Komisji Europejskiej dotyczących umów bilateralnych pomiędzy państwami członkowskimi UE a Rosją, dotyczących praw do przelotu nad terytorium tego kraju. KE chciałaby, aby w każdej takiej umowie prawo do przelotów było gwarantowane nie tylko przewoźnik z danego państwa, ale wszystkim operatorom unijnym z niego latającym. Przykładowo, obecnie niemiecka umowa pozwala latać po korzystnych trasach wyłącznie liniom niemieckim - według zaleceń Komisji powinno to być umożliwione wszystkim przewoźnikom, którzy rozpoczynają swój lot w Niemczech.

- Próbujemy ocenić sytuację i konsultujemy się z naszymi przewoźnikami. Zanim podpiszemy umowę, musimy być pewni, że warunki są korzystne dla wszystkich stron - powiedział Jewgienij Mokiejew, Stały Wysłannik Rosji do UE. Obecnie większość opłat za przelot nad Syberią, wnoszonych przez linie zagraniczne, zasila kasę państwowego Aeroflotu. Mokiejew dodał, że państwa członkowskie również nie są bez winy, broniąc pozycji swoich narodowych przewoźników.

Do tej pory, 107 państw spoza UE zaakceptowało warunki Komisji. Około 70% ruchu z UE odbywa się według proponowanych przez Unię zasad.

Mokiejew podkreślił, że Rosja jest zmotywowana, aby rozwiązać problem przelotów linii unijnych nad Syberią, gdyż jest to jeden z warunków tego, aby jego kraj mógł dołączyć do Światowej Organizacji Handlu w 2011 roku. Według niego, to nie przewoźnicy, lecz Komisja Europejska walczą o zapewnienie konkurencyjnych warunków dostępu do lotów na Daleki Wschód.

Pierwsze umowy gwarantujące prawo przelotu nad Syberią podpisały już w 1972 roku linie Air France i Japan Air Lines. Kilka lat później podobny kontrakt zawarł niemiecki przewoźnik Lufthansa.

Dominik Sipiński