Do USA nikt nie wleci anonimowo
Dominik Sipiński
Reklama
Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego Stanów Zjednoczonych poinformował, że wszyscy pasażerowie lotów krajowych oraz zagranicznych do USA będą podlegać wstępnej weryfikacji jeszcze przed wydaniem karty pokładowej. Zgodnie z zaleceniami programu "Bezpieczny Lot", stworzonego przez Administrację Bezpieczeństwa Transportu (TSA), każdy pasażer będzie sprawdzany pod kątem jego danych personalnych, płci i daty urodzenia.
Do tej pory linie lotnicze miały obowiązek weryfikacji pasażerów wobec publikowanych przez TSA list. Obecnie do zadań przewoźników należy automatyczne wysyłanie nazwisk i danych wszystkich klientów do TSA. Musi to być wykonane już w momencie założenia rezerwacji - dzięki temu, zgodnie ze słowami Janet Napolitano, szefa Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, przed wydaniem karty pokładowej będzie możliwość sprawdzenia list pasażerów wobec najnowszych informacji wywiadu.
W programie, który musi zostać w pełni wdrożony przed końcem tego roku, uczestniczy 197 przewoźników. W przypadku, gdy pasażer nie przejdzie automatycznego procesu weryfikacji, linie lotnicze będą zobligowane podjąć bardziej dokładne działania, a wśród możliwych akcji znajdzie się odmowa wydania karty pokładowej.
Szef TSA, John Pistole, podkreślił, że z uwagi na ewolucję zagrożeń w transporcie lotniczym konieczne są nowe metody zapobiegania. Program "Bezpieczny Lot" jest według niego idealnym narzędziem, łączącym dane wywiadu oraz efektywne metody weryfikacji. Pistole dodał, że dzięki bardziej dokładnym procedurom sprawdzania, mniej pasażerów będzie mylonych z innymi o podobnym nazwisku, co ma przynieść mniejszą ilość błędów i pozwów o odszkodowania.
Widać zatem wyraźnie, że amerykański transport lotniczy podąża w kierunku coraz dokładniejszej weryfikacji każdego pasażera. Oczywiście, cel jest słuszny - zwiększenie bezpieczeństwa lotów. Pytanie tylko, czy tak silne ograniczanie prywatności jest najlepszą metodą osiągnięcia celu. Czy dokładniejsza weryfikacja każdego pasażera faktycznie pozwoli wyeliminować pomyłki i wyłapać potencjalnych terrorystów? Być może - ale przecież listy "zabronionych" pasażerów też trzeba ułożyć. Jak uniknąć pomyłek na tym etapie? Coraz dokładniejsze weryfikowanie tożsamości pasażerów, jak i bardziej "obnażające" metody kontroli bezpieczeństwa (między innymi słynne "rozbierające" skanery) nie zapobiegają kolejnym próbom ataków. Biorąc ten fakt pod uwagę, można przypuszczać, że droga wybrana przez amerykańskie władze spowoduje wzrost poczucia zagrożenia i coraz większe poświęcenie prywatności, a uzyskany w zamian wzrost bezpieczeństwa będzie bardzo nieznaczny.
Dominik Sipiński
Do tej pory linie lotnicze miały obowiązek weryfikacji pasażerów wobec publikowanych przez TSA list. Obecnie do zadań przewoźników należy automatyczne wysyłanie nazwisk i danych wszystkich klientów do TSA. Musi to być wykonane już w momencie założenia rezerwacji - dzięki temu, zgodnie ze słowami Janet Napolitano, szefa Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, przed wydaniem karty pokładowej będzie możliwość sprawdzenia list pasażerów wobec najnowszych informacji wywiadu.
W programie, który musi zostać w pełni wdrożony przed końcem tego roku, uczestniczy 197 przewoźników. W przypadku, gdy pasażer nie przejdzie automatycznego procesu weryfikacji, linie lotnicze będą zobligowane podjąć bardziej dokładne działania, a wśród możliwych akcji znajdzie się odmowa wydania karty pokładowej.
Szef TSA, John Pistole, podkreślił, że z uwagi na ewolucję zagrożeń w transporcie lotniczym konieczne są nowe metody zapobiegania. Program "Bezpieczny Lot" jest według niego idealnym narzędziem, łączącym dane wywiadu oraz efektywne metody weryfikacji. Pistole dodał, że dzięki bardziej dokładnym procedurom sprawdzania, mniej pasażerów będzie mylonych z innymi o podobnym nazwisku, co ma przynieść mniejszą ilość błędów i pozwów o odszkodowania.
Widać zatem wyraźnie, że amerykański transport lotniczy podąża w kierunku coraz dokładniejszej weryfikacji każdego pasażera. Oczywiście, cel jest słuszny - zwiększenie bezpieczeństwa lotów. Pytanie tylko, czy tak silne ograniczanie prywatności jest najlepszą metodą osiągnięcia celu. Czy dokładniejsza weryfikacja każdego pasażera faktycznie pozwoli wyeliminować pomyłki i wyłapać potencjalnych terrorystów? Być może - ale przecież listy "zabronionych" pasażerów też trzeba ułożyć. Jak uniknąć pomyłek na tym etapie? Coraz dokładniejsze weryfikowanie tożsamości pasażerów, jak i bardziej "obnażające" metody kontroli bezpieczeństwa (między innymi słynne "rozbierające" skanery) nie zapobiegają kolejnym próbom ataków. Biorąc ten fakt pod uwagę, można przypuszczać, że droga wybrana przez amerykańskie władze spowoduje wzrost poczucia zagrożenia i coraz większe poświęcenie prywatności, a uzyskany w zamian wzrost bezpieczeństwa będzie bardzo nieznaczny.
Dominik Sipiński
luka
wroord
Pekka