Wizz Air z pomocą brytyjskiego rządu. Virgin niekoniecznie
Okazuje się, że zgrzyt na linii brytyjski rząd – Virgin Atlantic nabiera coraz większych gabarytów. Gabinet Borisa Johnsona postanowił dofinansować węgierskiego Wizz Aira.
Reklama
Wizz Air jest w stanie przetrwać nawet 20 miesięcy bez realizowanych lotów, więc tym bardziej pomoc Brytyjczyków dziwi zarząd Virgin Atlantic. Jak przyznają władze linii, nie zależy im na rządowych ulgach, a konkretnej pożyczce, którą są gotowi w całości spłacić. Nawet właściciel większości udziałów spółki, Richard Branson, zadeklarował, że jest w stanie zabezpieczyć kredyt własną wyspą.
Skala pomocy dla węgierskiego przewoźnika nie jest mała. 300 mln pożyczki ze strony brytyjskiego rządu to suma, o którą wnioskować chciał właśnie Virgin. Ponadto, oprocentowanie pakietu jest symboliczne i ma wynosić tylko 0,6 proc.
Przyczyn decyzji rządu nie doszukamy się również w strukturze zatrudnienia. Węgierskie linie co prawda dają pracę wielu Brytyjczykom, ale skala zatrudnienia nie jest porównywalna do etatów obywateli Zjednoczonego Królestwa w ramach Virgin, czy chociażby British Airways, które też mogą mieć pretensje do decyzji władz.
Mimo że British Airways nie są tzw. liniami narodowymi a spółką brytyjsko-hiszpańską (wraz z Iberia Airlines współtworzą International Airlines Group), z perspektywy brytyjskiej gospodarki są niezaprzeczalnie ważniejsze niż węgierski Wizz Air.
Bardzo prawdopodobnym scenariuszem jest personalna antypatia do władz Virgin. Pomijając fakt, iż przewoźnik to w 49 proc. kapitał amerykański, sam Branson (nomen omen obywatel Wielkiej Brytanii) przez ponad dekadę unikał brytyjskiego systemu podatkowego. Żyjąc na Necker Island wyraźnie oszczędzał na składach, więc nic dziwnego, że państwo wolało wspomóc Węgrów, niż mieszkańców rajów podatkowych.