Boeing proponuje Qantasowi boeinga 777-200LR
Amerykański producent tymczasowo zaproponuje australijskiemu Qantasowi boeingi 777-200LR zamiast wersji 777-8, która pojawi się na rynku z opóźnieniem.
Reklama
Australijski Qantas będzie chciał zamówić 12 samolotów zdolnych do obsługi ultra długich tras m.in. z Sydney do Nowego Jorku i Londynu. Nie wiadomo, co dokładnie zawiera oferta amerykańskiego producenta, ale według źródeł chodzi o boeinga 777-9 z obniżoną ładownością i dodatkowymi zbiornikami paliwa lub o kilka boeingów 777-200LR - donosi "Airline Ratings".
Gdyby wybrano model 777-200LR, to po wejściu do służby pożądanego wariantu 777X, zostałyby on wycofany z floty i według źródła przebudowany na samoloty towarowe dla FedEx-u. Model 777-9 z kolei jest potencjalnym kandydatem do zastąpienia airbusów A380, choć tutaj Qantas zwraca uwagę na konkurencyjną ofertę A350-1000.
Boeing 777-200LR byłby w stanie obsłużyć trasę z Sydney do Londynu bez międzylądowania, zabierając na pokład ok. 270 pasażerów zamiast planowanych 317, dopóki docelowy samolot nie rozpocząłby służby.
Qantas poprosił producentów o dopracowanie swoich ofert, gdyż zaproponowane ceny były dla niego zbyt wysokie. Boeing 777-8 cieszy się jak na razie dość małym zainteresowaniem, a zamówione przez Emirates i Qatar Airways samoloty w tej wersji mogą zostać przekonwertowane na większe. Amerykański producent nie ukrywa, że wejście do służby mniejszego modelu o większym zasięgu jest zależne od popytu ze strony linii, a kluczowy wpływ ma decyzja australijskiego przewoźnika.
Ta miała pierwotnie zapaść do końca tego roku, jednak teraz wiadomo, że ogłoszenie ma nastąpić w pierwszej połowie 2020 r. Jednocześnie Qantas zaznacza, że wciąż możliwe jest wycofanie się z projektu ultra długich lotów. Przewoźnik zebrał obszerną informację zwrotną po dwóch testowych lotach z Nowego Jorku i Londynu do Sydney, teraz te dane są ewaluowane i będą brane pod uwagę przy podejmowaniu końcowej decyzji. Linia oprócz kwestii związanych ze zdrowiem i wygodą pasażerów oraz załogi bierze pod uwagę ekonomiczne aspekty, jak również musi uzyskać zgodę australijskiego regulatora na wydłużenie czasu pracy personelu w samolocie.
fot. mat. prasowe