"Mamy dosyć haraczu dla Ryanair!"
”Dobrowolna reklama” przejadła się miastu
Oficjalnie miasto płaci przewoźnikowi za dobrowolną reklamę Bydgoszczy na stronie internetowej przewoźnika. Nie jest jednak tajemnicą, że od tej opłaty Irlandczycy uzależniają, czy ich samoloty będą lądowały na lotnisku w Szwederowie. Ratusz, który jest drugim co do wielkości udziałowcem spółki zarządzającej portem, doszedł do wniosku, że ta kwota jest zdecydowanie za duża. – Zażądaliśmy, aby szefowie portu rozpoczęli renegocjacje umowy z władzami Ryanaira – mówi bydgoskiej Gazecie Wyborczej Maciej Grześkowiak, zastępca prezydenta Bydgoszczy. – 2,3 mln zł to zdecydowanie za dużo, zwłaszcza że samoloty z i do Bydgoszczy latają pełne, więc przewoźnikowi opłaca się, aby operować na tym kierunku bez tak gigantycznej dotacji.
Nieoficjalnie wiadomo, że władze miasta zbulwersowały ostatnie decyzje irlandzkiego przewoźnika. Firma zredukowała od tego tygodnia liczbę połączeń Bydgoszczy z Londynem i Dublinem. Przez dwa miesiące samoloty do stolicy Wielkiej Brytanii będą latały tylko cztery razy w tygodniu (a nie codziennie, jak do tej pory), a przez całe lato do Irlandii tylko dwa razy na tydzień, zamiast trzech.
Haracz spływa w równych, miesięcznych ratach
Pieniądze dla Ryanaira wpływają w równych, miesięcznych ratach. Ostatnią ratusz wysłał w marcu. Od kwietnia władze miasta planują zmniejszyć swoją dotację. Chcą podzielić pełną kwotę, 2,3 mln zł, na trzech akcjonariuszy, którzy płaciliby proporcjonalnie do liczby udziałów w firmie. Największy z nich, austriacka firma Airports International, miałby do zapłaty 1,2 mln zł rocznie, miasto Bydgoszcz - 620 tys. zł, a marszałek województwa - 480 tys. zł. Prezydent Konstanty Dombrowicz wysłał już pisma do udziałowców z informacją o swoich planach, jednak odpowiedzi dotąd nie otrzymał.
Prezes Portu Lotniczego im. Ignacego Paderewskiego ma skontaktować się z przewoźnikiem po świętach wielkanocnych, gdy wróci z urlopu. Jednocześnie ratusz zwrócił się do pozostałych dużych udziałowców portu, by partycypowali w kosztach opłaty marketingowej. – Z bydgoskiego lotniska korzystają mieszkańcy całego regionu, a nie tylko bydgoszczanie. Nie ma więc powodów, abyśmy sami płacili linii lotniczej – mówi Grześkowiak.
Czy będą płacić?
Edward Hartwich, wicemarszałek województwa, nie odpowiada wprost. – Wielu ekspertów uważa, że przekazywanie pieniędzy na takie cele przez urzędy może naruszać zasady wolnej konkurencji. Ale zapewniam, że działamy na rzecz rozwoju lotniska i nic w tej kwestii się nie zmieni.
Nie wiadomo, jak zachowa się austriacki udziałowiec. Wczoraj (04.04) nie udało się skontaktować Gazecie Wyborczej z żadnym z szefów firmy.
Czy Ryanair wycofa się z Bydgoszczy?
Czy Ryanair, jeśli miasto przestanie płacić, wycofa się z Bydgoszczy? – Dopóki nie będzie oficjalnego stanowiska miasta w tej sprawie, nie będziemy tego komentować – mówi Laszlo Marozsi, szef marketingu Ryanaira na Europę Środkową i kraje bałtyckie. Wiadomo jednak, że Ryanair, jeśli chodzi o pieniądze, jest bardzo restrykcyjny. Kiedy przedstawiciele firmy wyliczą, że któreś z połączeń przestaje im się opłacać, likwidują je z dnia na dzień.
Irlandzka linia ma szczodry gest, jeśli chodzi o szantażowanie lotnisk, na które lata. Nie dalej jak rok temu przewoźnik chciał dodatkowo pół miliona złotych za uruchomienie połączeń z Düsseldorfem i Birmingham, a oficjalnie za dobrowolną reklamę miasta i regionu na stronie internetowej przewoźnika. Lotnisko pieniędzy nie miało, województwo wtedy odmówiło. Miasto już wtedy wydawało owe 2,3 mln zł na połączenia do Londynu, Dublina i Liverpoolu. Okazało się jednak, że mimo braku dodatkowych pieniędzy, nowe połączenia zostały uruchomione.
Jednak ryzyko związane z kapryśnym charakterkiem irlandzkiej linii pozostaje. W ubiegłym roku odczuły go Kraków i Rzeszów, gdy przez kilka tygodni pozbawione były rejsów Irlandczyków. Wówczas przewoźnik stwierdził, że w tych miastach są zbyt wysokie opłaty lotniskowe. W tym roku Ryanair także zlikwidował kilkanaście tras z Polski pod pretekstem za wysokich opłat nawigacyjnych.
Samoloty irlandzkiego przewoźnika latają z Bydgoszczy do Londynu, Birmingham, Düsseldorfu-Weeze, Dublina i Liverpoolu. Oprócz tego, na lotnisku obecna jest regionalna linia Jet Air, której maszynami dolecimy do Berlina, Kopenhagi, Wiednia, Łodzi, Poznania, Krakowa i Warszawy.
Krzysztof Aładowicz z Gazety Wyborczej mówi
Decyzja władz […] miasta, choć jest ryzykowna, to jednak słuszna. Wszystkie miasta, z których lata Ryanair, płacą, ale żadne nie przekazuje tak gigantycznej kwoty jak Bydgoszcz. Jednocześnie ratusz mocno naraża się największemu europejskiemu taniemu przewoźnikowi. Ryanair, korzystając z pozycji monopolisty, może nie zgodzić się na nowe warunki. Nie zdziwiłbym się, gdyby z dnia na dzień zawiesił połączenia z […] miasta. Dlatego szefowie lotniska muszą jak najszybciej podjąć kroki, aby na lotnisku pojawiła się realna konkurencja. Niestety na razie nie widać, aby cokolwiek w tym kierunku robili.
Marcin Jędrzejczak