5 zdjęć z... George Town (Malezja)
George Town to miasto na wyspie Penang. Jest niemożliwie zakorkowane, wyjątkowo hałaśliwe, ale trudno mu odmówić uroku. Wszystko dzięki kolonialnej przeszłości.
Kolonialną historię George Town najlepiej poznawać spacerując po starym mieście. Wśród wąskich uliczek pobudowano niewysokie szeregowe budynki. Wiele z nich czasy świetności ma już za sobą, ale ciągle urzekają architektonicznym pięknem. Wiele z nich stoi w ruinie. W innych zamieszkali głównie Chińczycy, ale też Lankijczycy i Hindusi.
1. Pełno usług
W witrynach domów pootwierali imigranci swoje punkty usługowe: sklepiki zielarskie, zakłady fryzjerskie, sklepy odzieżowe, naprawy obuwia… W końcu kwitnie handel pamiątkami. Inne domy przejęte zostały przez Europejczyków i Australijczyków. Sam poznałem sympatycznego Ukraińca, który wraz ze swoją dziewczyną prowadzi niewielki hotel i kawiarnię.
2. Zatłoczone bazary
Plątanina ulic sprzyja bazarowi. Rozkładają się tu rozmaici handlarze. Miejsca między straganami wystarcza tylko na przejście jednego człowieka. Niektórzy pokrzykują na przechodniów. Inni swoje reklamy nagrali i tylko puszczają w kółko z głośników dyndających nad stołami z towarem.
3. Islamski spokój
4. Chiński świątynny zgiełk
Świat drugi – świątynia chińska. To świat zgiełku, pozornego chaosu, kadzidlanego dymu i hałasu. Miejsce to poświecone jest bogini Kuan Yin oraz opiekunowi morskich podróżników – Ma Po Cho. Panuje tutaj jarmarczny klimat. Samą budowlę otaczają stragany z kwiatami, które niemal uniemożliwiają obejrzenie jej bryły.
Po przedarciu się przez te zapory wychodzi się na niewielki zatłoczony plac. Jest tutaj wszystko: ludzie kłaniają się, jedni trzymając kadzidła, inni palą świece, jeszcze inni – ofiarują oleje lub jedzenie, jakaś staruszka wypuszcza z klatki małe ptaszki.
Na placyku ustawiono także wielkie piece, w których palone są pozostałości ze składanych ofiar. Bucha z nich potwornie gorący dym, które w połączeniu z dojmującym upałem stwarzapiekielną atmosferę. Nie przeszkadza to jednak niektórym w konsumpcji potraw serwowanych z jednego ze straganów. W świątyni panuje równie wielki rwetes: jedni modlą się w ciszy, inni pokrzykują, jeszcze inni klęczą i wróżą sobie przyszłość podrzucając specjalne pałeczki, między nimi biegają dzieci…
5. Niebieski Dom
To niezwykłe miejsce zostało wybudowane z polecenia Cheong Fatt Tze – chińskiego Rockeffelera. Na Penang przybył on już jako bardzo bogaty człowiek. Kazał sobie wybudować dom – najpiękniejszy ze wszystkich jakie posiadał. Zarazem wszystko musiało być zgodne z zasadami feng shui. Zamieszkał tutaj ze swoją siódmą żoną.
Po jego śmierci, zgodnie z zapisami testamentu – nikt nie mógł dysponować majątkiem, dopóki nie umarł jego ostatni męski potomek. I tak przez ten czas dom stał i niszczał. Zamieszkiwało go w tym czasie 50 rodzin. Dopiero kiedy prawnie stała się możliwa sprzedaż – rodzina, która go kupiła, podjęła się odnowy tego miejsca. Cierpliwość restauratorów może równać się tylko cierpliwości pierwszego właściciela, który czekał 25 lat, aż jego winnice zaczną produkować wino. Wino, którego marka cieszy się nieustannym uznaniem na całym świecie.
fot. Mirosław Pachowicz