Felieton: Skromne Pyrzowice
Reklama
Firmy osiągające dobre wyniki finansowe i duży zysk zwykle chętnie chwalą w mediach. Choć Górnośląskie Towarzystwo Lotnicze zarządzające lotniskiem Katowice-Pyrzowice ma świetne rezultaty, którymi nie chce się chwalić. Muszą pracować tam niezwykle skromni ludzie.


Tajemnicze Katowice
Jak inaczej tłumaczyć to, że na nasze prośby o przekazanie wyników finansowych GTL przez kilka tygodni mnożył przeszkody formalne? I to pomimo tego, że nawet złośliwi z natury redaktorzy Pasazer.com nie mają czego w wynikach finansowych skrytykować?



Dominik Sipiński
Zaczęło się od tego, że Pasazer.com poinformował o przetargu na promocję połączeń z Pyrzowic. Wygrał go Wizz Air - był jedynym kandydatem. Węgierski przewoźnik za dwuletni kontrakt otrzyma 12,3 mln zł. Łącznie od 2008 r. lotnisko przeznaczyło na promocję w Wizz Airze 33 mln zł.

Postanowiliśmy sprawdzić, czy pomimo tak wysokich umów marketingowych z przewoźnikiem lotnisko zarabia na operacjach Wizz Aira, a także czy ogólnie ma zysk. Zapytaliśmy o to po raz pierwszy niemal miesiąc przed publikacją artykułu o przetargu na promocję przez węgierskiego przewoźnika.
I zaczęły się schody...
5 lipca (5 dni przed publikacją artykułu) usłyszeliśmy od GTL-u, że "działań prowadzonych z partnerami handlowymi nie komentujemy", a danych finansowych za lata 2011-2012... "nie udostępnimy".
Odważna deklaracja ze strony spółki akcyjnej, która zgodnie z prawem ma obowiązek informacyjny. Uwzględnia on m.in. coroczne składanie sprawozdań finansowych.

4 dni później GTL się zreflektował i przyznał, że dane są dostępne w Krajowym Rejestrze Sądowym. Jednocześnie odmówił jednak przekazania nam danych o liczbie pasażerów przewożonych przez poszczególne linie. Pomimo tego, że dokładnie te dane nadal są dostępne w formie procentowej na stronie internetowej lotniska.
Potem usłyszeliśmy, że o wyniki mamy zwrócić się na piśmie (i to tradycyjnym listem poleconym), a naszą prośbę musimy uargumentować i napisać po co potrzebne nam te wyniki. E-mail dla GTL-u się nie liczył, choć według prawników obecnie te dwa sposoby komunikacji można uznać za równoważne - ostatecznie stanęło na faksie.
Kolejnym etapem były oficjalne pisma od zarządu. List podpisany przez wiceprezesa spółki odsyłał nas ponownie do KRS-u. GTL tłumaczył się też "wyjątkowym skomplikowaniem danych finansowych".
To wszystko pomimo tego, że my prosiliśmy jedynie o łączny wynik netto oraz o przychody ze sprzedaży, a nie o wgląd do całego sprawozdania finansowego. Według nas to dane raczej mało skomplikowane.
Dodajmy, że pracownicy GTL-u, z którymi prowadziliśmy korespondencję doskonale wiedzą, że żaden z redaktorów Pasazer.com nie mieszka w promieniu mniej niż 150 km od Katowic.
Trudno było interpretować zachowanie GTL-u inaczej niż jako próbę zniechęcenia nas do zdobycia potrzebnych danych finansowych. Oczywiście, każda odpowiedź odmowna bardziej motywowała nas do działania. Na początku byliśmy przekonani o tym, że GTL nie ma nic do ukrycia. Ale z każdą kolejną przeszkodą formalną zaczynaliśmy coraz bardziej podejrzewać, że może jednak spółka wolałaby, żeby dane finansowe nie ujrzały światła dziennego. A okazało się, że w Katowicach pracują po prostu bardzo skromni ludzi, dla których rozgłos i poklask jest zbędny.
Świetne wyniki w 2012 roku
Tylko w ten sposób potrafimy wytłumaczyć to, że GTL nie chciał przyznać, że w ubiegłym roku wypracował niemal 17,5 mln zł zysku netto. To o 2,4 mln zł lepszy rezultat niż rok wcześniej, choć ruch pasażerski był na podobnym poziomie. Jednak w 2010 r., pomimo ok. 150 tys. pasażerów mniej, spółka zarobiła netto aż 20,1 mln zł.
Decyzja o wsparciu marketingowym dla Wizz Aira z punktu finansowego również się broni. Choć w 2012 r. lotnisko przelało przewoźnikowi 5,5 mln zł, zarobiło na operacjach węgierskiej linii aż 18,2 mln zł, czyli o 12,7 mln zł więcej. Rok wcześniej było nawet lepiej, bo umowa reklamowa warta była 5 mln zł, a przychody GTL-u z lotów Wizz Aira sięgnęły 19 mln zł.

Łącznie niemal 20 proc. przychodów ze sprzedaży GTL-u pochodzi od Wizz Aira. Nieco więcej (21,4 proc.) dają czartery, a 37,8 proc. to przychody z działalności pozalotniskowej.
Po co więc ten tekst?
Gdyby nie upór GTL-u w odmawianiu pokazania jawnych przecież wyników finansowych napisalibyśmy pewnie krótki artykuł zatytułowany "Pyrzowice z milionowymi zyskami". Ale uznaliśmy, że absurdalność naszych kontaktów ze spółką warta jest felietonu.
Zatem apel od redakcji, być może najdziwniejszy w historii Pasazer.com, brzmi: mając dobre wiadomości, lepiej się nimi pochwalić. Odmowy skłaniają nas wyłącznie do większej wytrwałości w walce o materiał, a dziennikarzy czasem lepiej nie zachęcać do uporczywego wtykania nosa w finanse.
Dominik Sipiński
fot. Piotr Bożyk, Katowice Airport