Odkryta tajemnica Milczarskiego czyli 39 miesięcy walki o transparentność

14 lutego 2022 08:45
1 komentarz
W 2017 r. zarobki prezesa LOT-u były prawdopodobnie najwyższe ze wszystkich członków zarządów spółek Skarbu Państwa. Zapewne dlatego walka o zdobycie tej informacji trwała ponad trzy lata. Ale od początku...
Reklama
9 lutego br. Sieć Obywatelska Watchdog Polska - pozarządowa organizacja stojąca na straży prawa do informacji w sferze publicznej - uzyskała dane o zarobkach poszczególnych członków zarządu LOT-u w latach 2016-2018. Zdobycie tych, wydawałoby się bardzo prostych informacji, zajęło działaczom Watchdog ponad trzy lata, a konkretnie 39 miesięcy.

- Rzadkością jest natomiast, by sąd musiał dyscyplinować spółkę w sprawie przekazania skargi do sądu, dwukrotnie karząc ją grzywną - skomentował Szymon Osowski, prezes Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska w rozmowie z Pasazer.com.


Sieć wystąpiła do LOT-u o udostępnienie informacji publicznej w dniu 26 października 2018 r. W tym czasie trwał strajk załóg lotniczych narodowego przewoźnika. Sytuacja była do tego stopnia napięta, że Rafał Milczarski, prezes LOT-u, usiłował zwolnić dyscyplinarnie kilkudziesięciu pilotów i to w obecności przedstawicieli mediów. Pytanie o zarobki prezesa padło w jednej ze stacji radiowych 25 października, a więc dzień przed wysłaniem przez Watchdog wniosku do LOT-u. Milczarski odmówił wtedy na antenie odpowiedzi, zasłaniając się poufnością i przepisami prawa.

Pełnomocnicy LOT-u na wniosek Sieci odpowiedzieli pismem z dnia 7 listopada 2018 r. twierdząc, że przewoźnik nie jest spółką Skarbu Państwa i w związku z tym nie musi przekazywać informacji publicznej. Rzeczywiście w listopadzie 2018 r. LOT był już własnością Polskiej Grupy Lotniczej, która należy jednak w 100 proc. do polskiego państwa.

Nie godząc się z tezą zawartą w odpowiedzi linii lotniczej, w dniu 14 grudnia 2018 r., Watchdog składa skargę na bezczynność LOT-u do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie (WSA). W odpowiedzi wysłanej do Sieci pełnomocnicy przewoźnika stwierdzają, że działalność gospodarcza LOT-u nie podlega sądom administracyjnym i w związku z tym nie może być kontrolowana w postępowaniu przed nimi, a spółka nie ma możliwości przekazania skargi do WSA, co jest wymogiem obowiązującej procedury.

Wobec takiego stanowiska narodowego przewoźnika, w dniu 29 stycznia 2019 r., Watchdog decyduje się złożyć wniosek do sądu o wymierzenie spółce grzywny za nieprzekazanie skargi. 8 marca 2019 r. WSA przychyla się do stanowiska Sieci i nakłada na LOT grzywnę w wysokości 3 tys. zł oraz zasądza na rzecz Sieci 100 zł tytułem zwrotu kosztów postępowania. Spółka składa na to postanowienie zażalenie, które zostaje odrzucone 23 maja 2019 r.


10 lipca 2019 r. okazuje się, że LOT nadal nie przekazał skargi do WSA, wobec czego tydzień później Watchdog wnosi o ponowne ukaranie linii lotniczej. W tym samym czasie LOT przesyła skargę do WSA. Jednak sąd uznaje, że przekroczenie terminu uzasadnia nałożenie drugiej kary na przewoźnika w wysokości 1,5 tys. zł i zasądzenie zwrotu kosztów postępowania na rzecz Sieci.

Wreszcie wyrokiem z dnia 13 stycznia 2020 r. WSA zobowiązuje LOT do rozpatrzenia skargi Sieci w ciągu 14 dni od daty doręczenie decyzji sądu. Spółka nie składa jednak broni. 18 marca jej prawnicy przygotowują skargę kasacyjną do Naczelnego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Ten ostatni oddala ją w dniu 19 stycznia 2021 r.

Prawomocny wyrok zostaje jednak przez zarząd LOT-u zignorowany. W maju i grudniu 2021 r. Sieć wzywa LOT do wykonania decyzji sądu. Te ponaglenia nie przynoszę pożądanego rezultatu. Wreszcie, gdy w grudniu ub. roku Sieć składa kolejny wniosek o ukaranie LOT-u, ten realizuje wyrok sądu. Pismo z informacjami o wynagrodzeniach członków zarządu nosi datę 7 lutego 2022 r. Pomimo dostarczenia przez LOT informacji zażądanej przez Watchdog postępowanie w kwestii wymierzenia przewoźnikowi grzywny za niewykonanie wyroku toczy się dalej i może skończyć się kolejnymi karami finansowymi.

Upór zarządu kosztował LOT prawdopodobnie kilkadziesiąt tysięcy złotych, bo do zasądzonych grzywien trzeba doliczyć koszty postępowania sądowego i wynagrodzenia prawników. Nie wydatki są tu jednak najważniejsze, ale fakt że zostały poniesione świadomie w złej sprawie. Determinacja z jaką zarząd LOT-u walczył o nieujawnianie swoich zarobków jest szokująca. Uchylanie się przez ponad rok od wykonania prawomocnego wyroku sądu jest nie tylko karygodne, ale powinno być dyskwalifikujące dla osób, którym powierzono zarządzanie środkami publicznymi idącymi w miliardy złotych.


Warto zwrócić uwagę, że LOT w swoich rocznych sprawozdaniach finansowych podaje sumę wynagrodzeń zarządu, a jedynym nieznanym elementem jest jej podział na konkretne osoby. Wydaje się więc, że opisany korowód sądowo-prawny w ogóle by się nie wydarzył, gdyby nie jedna kontrowersyjna informacja pozyskana po ponad trzyletniej batalii, czyli wynagrodzenie prezesa Milczarskiego w 2017 r. Wszystkie wysiłki prawników LOT-u i wybiegi zarządu miały wyłącznie na celu ukrycie faktu, że prezes w 2017 r. zarobił 2,87 mln zł (z tego 1,03 mln zł stanowiła nagroda za rok 2016), czyli 42 proc. całej gratyfikacji wypłaconej zarządowi.

Niechęć do ujawnienia wysokości zarobków Milczarskiego podczas trwania akcji strajkowej jest zrozumiała, bo ich upublicznienie wzmocniłoby argumenty związków zawodowych w toczącym się wtedy sporze. Jednak opieranie się przed przekazaniem tej informacji trzy lata po zakończeniu protestu zakrawa już na jakiś rodzaj uporczywej fiksacji.

Inną kwestią jest pytanie czy 2,87 mln zł to dużo. W 2017 r. takie wynagrodzenie przewyższyło płace prezesów Orlenu (2,79 mln zł), PZU (2,09 mln zł) czy KGHM (1,35 mln zł) i stanowiło anomalię, bo wymienione firmy są o wiele większe i finansowo silniejsze od LOT-u. Ponadto przyznanie nagrody w wysokości 1,03 mln zł za wyniki 2016 r., nie wydaje się szczególnie uzasadnione, bo choć był to bardzo dobry rok dla LOT-u to był też pierwszym i niepełnym rokiem piastowania przez Milczarskiego funkcji prezesa zarządu.

Biorąc pod uwagę powyższe fakty trzeba uznać wynagrodzenie Milczarskiego w 2017 r. za wyjątkowo wysokie. Jakie było uzasadnienie przyznania prezesowi tak dużego bonusu za 2016 r. wiedzą tylko członkowie organów nadzorujących LOT, a uzyskanie od nich wyjaśnienia, jeśli w ogóle będzie możliwe, zajmie zapewne kolejne kilka lat.


Całe szczęście wyrok WSA otwiera drogę do zadawania pytań odnośnie wynagrodzeń poszczególnych członków zarządu w latach 2019-2021 już nie tylko w Locie, ale również w Polskiej Grupie Lotniczej (PGL). Przypomnijmy, że w zarządach obu tych spółek zasiadają obecnie Milczarski i Paweł Rozkrut. Ten pierwszy, w październiku 2018 r., twierdził, że od 2019 r. będzie pobierał wynagrodzenie jedynie w PGL. Informacje o wynagrodzeniu członków zarządu tych dwóch spółek w 2021 r. są ważne ze względu na warunki udzielenia pomocy publicznej LOT-owi. Komisja Europejska wymagała, aby pensje kierownictwa LOT-u zostały zamrożone.

Przejrzystość zarobków prezesów dużych spółek Skarbu Państwa, które nie są notowane na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie (GPW) powinna znaleźć się w orbicie zainteresowań polskich regulatorów. Nie ma bowiem żadnego merytorycznego uzasadnienia do ukrywania wynagrodzenia prezesa LOT-u przy jednoczesnym podawaniu do publicznej wiadomości gratyfikacji prezesa Orlenu czy PZU. Ta zmiana powinna iść w parze z wymogiem częstszej i bardziej wyczerpującej sprawozdawczości w firmach takich jak LOT. Polski podatnik, który finansuje funkcjonowanie wielu dużych przedsiębiorstw we władaniu Skarbu Państwa nienotowanych na GPW powinien mieć takie samo prawo do informacji o ich działalności, jak każdy akcjonariusz spółek giełdowych.

Na zakończenie wypadałoby ponownie zaapelować do narodowego przewoźnika o większą transparentność i zaproponować zarządowi tak LOT-u jak i PGL zastosowanie „nowatorskiego” podejścia do opisanego zagadnienia. Zamiast narażać się na kolejne pytania od Sieci Watchdog i innych organizacji oraz na ponoszenie wysokich kosztów obsługi prawnej, wystarczy informacje o wynagrodzeniach poszczególnych członków zarządu zawrzeć w rocznych sprawozdaniach finansowych. Nie ma oczywiście takiego obowiązku, ale prawo tego nie zabrania, a opinia publiczna na pewno taki krok doceni.

Fot.: Sieć Obywatelska Watchdog Polska, Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie i materiały prasowe

Ostatnie komentarze

wojtek 2022-02-14 10:20   
wojtek - Profil wojtek
Firma chyli się ku upadkowi, ale co tam, pełne kieszenie najważniejsze. Koryto+! Wstydu pisowskie sk******ny j***** nie mają za grosz.
 - Profil gość
Reklama
Kup bilet Więcej
dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Wizy
Rezerwuj hotel
Wizy
Okazje z lotniska

dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Rezerwuj hotel
Wizy