W ostatnich tygodniach wokół polskiego przewoźnika narodowego działo się wiele niewyjaśnionych rzeczy. 29 maja br. została zarejestrowana nowa spółka akcyjna o nazwie LOT Polish Airlines. Jej jedynym właścicielem, posiadającym wszystkie akcje jest Polska Grupa Lotnicza SA (PGL).
Wtedy też zapytaliśmy rzecznika PGL o cel powstania nowej spółki, w odpowiedzi otrzymaliśmy dość enigmatyczne oświadczenie.
"Spółka LOT Polish Airlines S.A. powstała w ramach porządkowania działalności operacyjnej realizowanej w ramach Polskiej Grupy Lotniczej. Nie są nam znane spekulacje o rzekomej upadłości PLL LOT, a jeśli takie rzeczywiście występują, to w żaden sposób nie są uprawnione" - poinformowało nas biuro prasowe.
Nie udało nam się niestety uzyskać doprecyzowania pojęcia "porządkowanie" użytego w odpowiedzi biura prasowego PGL. Brak jasnej odpowiedzi podsycił powstawanie plotek o rzekomej upadłości kontrolowanej przewoźnika na wzór rozwiązań stosowanych w przeszłości m.in. w przypadku Alitalii, jak również przy przekształcaniu SN Brussels w Brussels Airlines.
Gdy informacja o powstaniu nowej spółki rozeszła się w mediach, polski rząd przyjął stanowisko, że nie dopuści do tego, żeby LOT zniknął z europejskiego nieba. Minister aktywów państwowych, Jacek Sasin, zaznaczył, że jest zdeterminowany, aby uratować LOT.
Sasin powiedział (03.06) na antenie Radia Zet, że
polski rząd będzie ratować LOT w obliczu obecnej, trudnej sytuacji. Zaznaczył on, że aby to osiągnąć polski przewoźnik może być również wspierany "zewnętrznymi zastrzykami pieniędzy". Jednocześnie wicepremier Sasin dodał, że zarząd polskiej linii podejmuje działania oszczędnościowe i restrukturyzacyjne, dotyczące redukcji kosztów stałych, wynagrodzeń i umów leasingowych. Powiedział on też, że rząd będzie podejmować wszystkie możliwe działania w kierunku ratowania polskiego przewoźnika, jednocześnie
nazywając doniesienia o bankructwie i niewiadomym celu istnienia LOT Polish Airlines S.A. fake newsami i plotkami.

Ponad tydzień później, Marcin Horała, wiceminister infrastruktury, przyznał, że sytuacja polskiego przewoźnika jest obecnie bardzo trudna, podobnie jak wszystkich przewoźników lotniczych w Europie. Wiceminister zaznaczył, że wsparcie państwa dla LOT-u jest koniecznością, ale stosowana jest również racjonalizacja w zarządzaniu i ograniczenie kosztów.
-
LOT nie upadnie w rozumieniu takim, że będą dalej pracować ludzie, będą latać samoloty, ta firma zostanie ocalona i zachowana. Natomiast czasem w trudnych czasach różne manewry prawne, gospodarcze trzeba stosować - ja tu nie będę ingerował zarządowi. Jak do tej pory jest to zarząd, który doprowadził LOT do znakomitej pozycji, do rozkwitu - zapewniał Horała.
Wiceminister zapowiedział, że nie ma takiej możliwości, aby polski przewoźnik upadł. Na pytanie o
cel powstania nowej spółki akcyjnej LOT Polish Airlines, powiedział, że "być może jakaś racjonalizacja zarządzania aktywami - to jest jeden z manewrów, które firmy stosują w trudnych czasach".
- Być może np. część aktywów trzeba przenieść do tej spółki i w ten sposób polepszy to sytuację firmy - mówił Horała. - To są już szczegółowe pytania. Ja naprawdę nie jestem zarządem tej spółki - podkreślał.
Do tego momentu doniesienia o bankructwie LOT-u były ignorowane jednak wypowiedź Horały rzuciła nowe światło na tę sprawę, pokazując, że o ile LOT jako LOT, nie zniknie z polskiego i europejskiego nieba, to żeby przetrwać, być może będzie musiał funkcjonować w innej formie - w ramach nowej spółki akcyjnej.
Wczoraj (16.06) wicepremier Sasin powiedział na antenie RMF FM, że "scenariusz dotyczący kontrolowanej upadłości Polskich Linii Lotniczych LOT jest oczywiście możliwy, ale to absolutnie ostateczność". - W tej chwili realizujemy inny scenariusz - dodał.
W ciągu niecałego miesiąca narracja wokół polskiego przewoźnika uległa diametralnej zmianie. Pogłoski o upadłości kontrolowanej są coraz poważniejsze, zaś całej sytuacji nie poprawia brak terminu przywrócenia połączeń międzynarodowych przez LOT, w obliczu otwarcia granic do większości krajów europejskich, czy również brak konkretów w sprawie pomocy publicznej dla LOT-u oraz toczący spór z pracownikami przewoźnika.
- W tej chwili chcemy LOT ratować poprzez różne działania. Po pierwsze to, co teraz zarząd podejmuje, czyli zmniejszenie kosztów stałych, czyli ograniczenie wynagrodzeń albo, co nawet bardziej ważne, renegocjacje umów leasingowych. To jest pierwszy etap. Zobaczymy, ile uda się tutaj oszczędzić. Będziemy rozważać pomoc publiczną, tak jak to się dzieje w przypadku innych linii lotniczych w Europie - powiedział Sasin, na antenie RMF FM. - Taki scenariusz (kontrolowana upadłość LOT-u - red.), on oczywiście jest możliwy, ale to absolutnie ostateczność - zaznaczył. - W tej chwili realizujemy inny scenariusz - dodał.
Sytuacja wokół polskiego przewoźnika ulega dynamicznym zmianom, zapewne decyzja w sprawie losów PLL LOT nie zapadnie przed wyborami prezydenckimi, a do tego czasu pasażerowie, pracownicy i rynek będą tkwić w stanie niepewności i niewiedzy.
fot. mat. prasowe, Piotr Bożyk