"Dziennik" serwuje pasażerom błędy
Tak "Dziennik" zachęca we wczorajszym (13.05) artykule "Promocyjne oferty linii lotniczych, czyli jak najtaniej polecieć na wakacje" do kupienia taniego biletu. Okazuje się jednak, że dobrze jest porównać także źródła informacji, z których się czerpie wiadomości o ofertach linii lotniczych, bowiem materiał przygotowany w "Dzienniku" roi się od błędów i nieścisłości.
Zgodnie z zaleceniami gazety, aby porównywać, postanowiliśmy baczniej przyjrzeć się tekstowi sygnowanemu przez niejakiego (-ką?) pww. Oto, co znaleźliśmy:
Dziennik: Tańsze połączenia mogą oferować nawet przewoźnikcy [pisownia oryginalna - przyp. red.] tradycyjni. Za ich bilety często zapłacimy mniej niż w tanich liniach. Doliczają one różne dodatkowe opłaty np. za bagaż i wybór konkretnego miejsca w samolocie.
Pasazer.com: Z tekstu wynika, że to przewoźnicy tradycyjni doliczają dodatkowe opłaty, podczas gdy w rzeczywistości to tanie linie prezentują cały wachlarz dodatków, za które pasażer może uiścić opłaty. Rozumiemy jednak, że to może brak umiejętności sklecenia trzech zdań w logiczną całość jest przyczyną tej nieścisłości.
Dziennik: Tanie linie mają jednak przewagę nad tradycyjnymi przewoźnikami. U tych drugich, gdy chcemy skorzystać z ofert promocyjnych, musimy kupić bilet powrotny. Co ciekawe, połączenie tylko w jedną stronę, nie jest objęte specjalną taryfą, może być więc droższe. Jeżeli więc chcemy wracać z wakacji z innego portu lotniczego niż ten, w którym rozpoczęliśmy naszą podróż, powinniśmy się zainteresować tanimi liniami.
Pasazer.com: Autor nie przyjrzał się dobrze taryfom w liniach tradycyjnych, gdyż także one oferują niedrogie opcje w jedną stronę. Wszystko zależy od przewoźnika i kierunku. Błędem jest natomiast twierdzenie o wysokich kosztach biletu przy powrocie z innego portu lotniczego niż lotnisko, na które przylecieliśmy. Autor nie słyszał najwidoczniej o taryfach open jaw.
Dziennik: Włoskie linie [Alitalia - przyp. red.] proponują lot prosto na Sycylię Koszt to 1400 złotych. Nie jest to zbyt tanio. Zaletą jest jednak to, że przewoźnik oferuję lot prosto na wakacyjną wyspę bez kłopotliwych przesiadek. Natomiast już za 600 złotych dostaniemy się Alitalią do Mediolanu. Około 200 złotych więcej będzie nas kosztowało połączenie do Rzymu.
Pasazer.com: Ten kwiatek podoba nam się najbardziej! Rozumiemy, że przesiadka na rzymskim Fiumicino lub mediolańskim Linate do kłopotliwych nie należą, bo wolimy nie myśleć, że autor sądził, że Alitalia lata bezpośrednio z Polski na Sycylię…
Dziennik: Trzeba jednak uważać na dodatkowe opłaty [w Ryanair - przyp. red.]. Dopłata za bagaż rejestrowany to 120 złotych przy odprawie w internecie i 40 złotych więcej przy odprawie tradycyjnej. Opłata manipulacyjna, 40 złotych, czeka nas też przy zakupie kartą. Na szczęście nic nie kosztuje jeżeli realizujemy transakcję z pomocą karta Visy electron.
Pasazer.com: Ryanair, mimo wszystko, nie jest aż tak drogą linią. Nadanie jednej sztuki bagażu przy odprawie online kosztuje 60 zł, o 20 zł więcej kosztuje sztuka bagażu nadawana na lotnisku. Podobnie, opłata manipulacyjna za płatność kartą wynosi 20 zł za rejs za pasażera. Domyślamy się, że autor jednak miał na myśli bilet w dwie strony…
Dziennik: Wizzair też dolicza opłaty za bagaż. Linia ta, jako jedna z nielicznych, umożliwia opłacenie przelotu przelewem bankowym. Środki muszą trafić na polskie konto przewoźnika w ciągu jednego dnia po dokonaniu rezerwacji. Ta forma opłaty za przelot nie jest związana z dodatkowymi prowizjami. Natomiast przy posługiwaniu się kartą Visa lub MasterCard trzeba się liczyć z dodatkowym wydatkiem 12 złotych.
Pasazer.com: Wizz Air pobiera opłaty za przelew bankowy w wysokości 11 zł za rejs za pasażera, a przelewane środki muszą się znaleźć na koncie przewoźnika w ciągu 5 dni od dokonania transferu. Za wymienione karty linia pobiera opłatę aż 23 zł za rejs za pasażera.
W tekście zawierającym około 5.000 znaków znaleźliśmy aż pięć błędów rzeczowych i nieścisłości. To sporo, jak na artykuł poradnikowy mający na celu pomóc pasażerom w nabyciu najlepszych cenowo ofert na wakacje.
Kamieniem nie rzucamy, gdyż sami popełniamy błędy i pełno wokół nas drukarskich chochlików, ale czujemy się w obowiązku, jako redakcja portalu lotniczego piętnować takiego rodzaju artykuły, aby zabrakło ich w przyszłości.
Marcin Jędrzejczak