Felieton: Odbiło Wam?
Nierzadko jest tak, że łatwiej jest napisać tekst, niż go zatytułować. Bardzo często jest tak, że gdy materiał jest gotowy, autor głowi się nad najbardziej adekwatnym tytułem. W przypadku tegoż felietonu (choć nie wiem, czy akurat ten tekst można określić wedle tego właśnie gatunku literackiego) tytuł nasunął się sam, błyskawicznie, już przed napisaniem pierwszego akapitu.
W co Wy gracie?
Od dłuższego już czasu na rynku tanich podniebnych podróży nie dzieje się dobrze. Boli to szczególnie nas, Polaków. SkyEurope i Centralwings to już historia jeśli chodzi o latanie z Polski. O’Leary zabawił się w chirurga z "Kliniki Ryanair" i poobcinał co się dało, a easyJet - wbrew naszym (moim na pewno) marzeniom - nie odważył się zrobić prawdziwego nalotu na Polskę, za to odlatuje z naszej stolicy. Przez Etiudę, a właściwie jej brak. Bo przecież 200 tyś. pasażerów EZY nie jest wstanie dołożyć 30 zł do biletu (wyższe opłaty w T1/2), i zrezygnuje z lotów w ogóle. Wizz Air się odgraża, że tylko kwestią czasu są ich posunięcia w podobnym stylu. Z tą tylko różnicą, że easyJet likwiduje jedyne swoje połączenie, a Wizz z Warszawy ma ich osiemnaście. Gdzieś, w którymś kościele dzwoni, że Germanwings ma w planach zwinąć żagle (właściwie skrzydła) w Katowicach. A Norwegian lata "swoimi ścieżkami", pozostając jedną z mniej wyrazistych linii lotniczych w stosunku do niemałej już ilości destynacji. W sumie - coś w tym złego? Zresztą, tę linię cenię za zdroworozsądkowość - nie wciskają nam ciemnoty, a mówią wprost: 30 zł droższy bilet jest do przełknięcia przez naszych pasażerów!
Tanie? Tanie, to są Wasze "żarty"
Myśl przewodnia tego akapitu to pomysł na tytuł całego felietonu. Ucieczki swoją drogą, a podkradanie pieniędzy pasażerom w coraz bardziej zawoalowany sposób to druga sprawa. Choć czy rzeczywiście zawoalowany? To, co Wizz Air nam zaoferował w niemalże wielkanocnym prezencie przerosło najśmielsze nasze oczekiwania - to śmiech prosto w pasażera twarz. Płacimy już za wszystko: za przelot, za ubezpieczenie, za miejsce na nogi, za pierwszeństwo wejścia na pokład, za bagaż i płacimy jeszcze za to, że… płacimy. Bo zapłata za wszystkie "wypomniane" powyżej opłaty wiąże się z uiszczeniem opłaty za uiszczenie opłaty. Głupio brzmiące zdanie, bo równie głupie posunięcie speców z Wizza. Teraz nieistotne, czy płacimy kartą X, czy kartą Y, czy przelewem z banku – płacimy za to, że płacimy. Tylko czekać, jak Ryan zniesie darmową płatność kartą Visa Elektron.
Nasze oburzenie nie wywołuje już sam fakt, że to jest 1 zł, 11 zł, 111 zł - ale fakt, że z pasażerów robi się kompletnych debili. I dotychczasowe żarty forumowiczów o kolejnych wymyślnych opłatach w Ryanair czy Wizz Air wcale nie będą żartami.
Mam misję
Powziąłem sobie za postanowienie przekonać czytelników, że czas wcielić w życie powiedzenie "Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie". Od zawsze irytowało mnie to, że w narodzie zakorzenił się pogląd, iż tanie linie to ZAWSZE tanie latanie. Bzdura. Jeśli powyższe, i poniższe, przekona choć jedną osobę, aby przesiadła się z taniego przewoźnika na tradycyjnego - będzie to mój sukces.
11.04.2009 Ryanair, Poznań - Londyn (a właściwie Stansted): 430zł
(ze wszystkimi haraczami)
11.04.2009 LOT, Poznań - Londyn (via Warszawa): 385 zł
(bez haraczy - bo tutaj nikt nas nie okrada i nikt z pasażera nie robi debila)
11.04.2009 LOT, Warszawa - Londyn: 330 zł (brak haraczy)
15.04.2009 Ryanair, Poznań - Londyn: 750 zł (haracze w cenie)
15.04.2009 Wizz Air, Warszawa - Londyn: 800 zł (haracze w cenie)
15.04.2009 British Airways, Warszawa - Londyn: 715 zł (haraczy brak)
15.04.2009 LOT, Warszawa - Londyn: 710 zł (haraczy brak)
Miesiąc później…
15.05.2009 Wizz Air, Warszawa - Londyn: 650 zł (haracze w cenie)
15.05.2009 British Airways, Warszawa - Londyn: 360 zł (haraczy brak)
15.05.2009 LOT, Warszawa - Londyn: 520 zł (haraczy brak)
A co powiecie na to?
Czerwiec? Lipiec? A może sierpień? Kilka dni w Istambule? Wsiadasz w samolot w Poznaniu, po 50 minutach, w stolicy, przesiadasz się w większą maszynę i lecisz do Turcji. Wracasz tą samą trasą - a za wszystkie cztery przeloty w ramach jednego biletu płacisz 630 zł, ze wszystkim. Takie rzeczy, to tylko w… LOT.
Oczywiście, możesz wsiąść w tym samym Poznaniu w samolot Wizz Air i polecieć do Londynu Luton. Tam przesiadasz się w easyJet i lecisz do Istambułu. Wracasz tą samą trasą, tymi samymi przewoźnikami. Koszt, zależnie od terminu - od 1000 do 1500 zł. Nie daj Bóg, jak któryś z lotów "taniasem" zostanie odwołany. Leżysz, nie lecisz.
Nasz narodowy przewoźnik ma nam do zaoferowania o wiele więcej - co prawda największe promocje póki co dotyczą Wielkopolan, ale od czegoś trzeba zacząć. Pisałem już o tym (02.04), że z Poznania z przesiadką w Warszawie polecimy za 550-650 zł do Londynu, Mediolanu, Kopenhagi, Wilna, Pragi, Sztokholmu, Rzymu, Mediolanu, Brukseli, wspomnianego Istambułu, a nawet Larnaki! W dwie strony!
Rezerwacja biletu, to sama przyjemność. Nie zaskakują nas jakiekolwiek dodatkowe opłaty, a bagaż rejestrowany przysługuje nam bez żadnego szemrania i wyłudzania pieniędzy. W British Airways sumując podręczny i rejestrowany mamy do dyspozycji 46kg - bez żadnych haraczy! O tym, że otrzymamy (zarówno w LOT, jak i w BA) darmowe napoje i jedzenie, nie wspominam.
LOT, jak napisał jeden z forumowiczów, zaczął odrabiać zaległe lekcje. Słabszym uczniom należy pomagać, również w "zadaniach domowych". Odrobimy to zadanie wspólnie?
Patrzcie ludziska na wszystkie oferty, a nie tylko na te okraszone hasłem "tanie". Bo wszystko, co nieładnie pachnie - nawet nakryte pazłotkiem - nadal śmierdzi.
Łukasz Szudrowicz