Skąd pasażerowie latają do Frankfurtu?
W 2015 r. między Polską a Frankfurtem poleciało 1,4 mln osób - był to główny zagraniczny hub dla Polaków. Jak wynika z analizy WBData.pl, Warszawa jest wybierana jako port wylotu z kraju do Frankfurtu przez osoby z niemal jednej czwartej terenu Polski.
Reklama
Frankfurt to zdecydowanie najbardziej popularny wśród Polaków i osób przylatujących do kraju zagraniczny hub. Dzięki bogatej siatce połączeń Lufthansy z lotnisk regionalnych niemiecki hub umożliwia przesiadki zarówno w kierunkach europejskich, jak i dalekodystansowych. Do tego jest korzystnie położony geograficznie - dla pasażerów spoza Warszawy lot np. do Stanów przez Frankfurt może być szybszy niż przez Lotnisko Chopina.
Jak wynika z danych Eurostatu, w 2015 r. między polskimi lotniskami a Frankfurtem wykonano ponad 15 tys. lotów, z czego jedna trzecia przypadła na Warszawę. Ok. 2,5 tys. lotów wykonano na trasie Frankfurt-Kraków. Pozostałe lotniska z połączeniem z tym niemieckim hubem w 2015 r. to Katowice, Gdańsk, Wrocław, Poznań, Rzeszów, Lublin (obecnie zostało zawieszone) i Bydgoszcz.
Analiza WBData.pl w oparciu o model Huffa określa prawdopodobieństwo wyboru konkretnego lotniska wylotowego z Polski do Frankfurtu.
Największy zasięg oddziaływania ma oczywiście lotnisko w Warszawie, co tradycyjnie wynika z kilku czynników: największej oferty lotów, braku konkurencyjnych lotnisk w północno-wschodniej części kraju oraz stosunkowo dobrych drogach w kierunkach południowym i południowo-wschodnim.

Lotnisko Chopina jest pierwszym portem wyboru dla mieszkańców całego Mazowieckiego i Podlaskiego, północnej części Lubelskiego (m.in. Puław, Radzynia Podlaskiego i Białej Podlaskiej), mniej więcej połowy Łódzkiego (do Piotrkowa Trybunalskiego i samej Łodzi), połowy Warmińsko-Mazurskiego (Lidzbark, Olsztyn i Węgorzewo) oraz małych fragmentów Kujawsko-Pomorskiego.
Taki układ pokazuje, dlaczego połączenie z Lublina miało słabe wyniki. Przez nieatrakcyjny rozkład i rzadkie loty nawet osoby mieszkające zaledwie o kilkadziesiąt kilometrów z Lublina wolą latać z Warszawy.
- Tradycyjnie największa rywalizacja ma miejsce na południu kraju między lotniskami Kraków i Katowice. Można powiedzieć, że podzieliły się one granicą pomiędzy województwami małopolskim i śląskim. Zdecydowanie większy obszar oddziaływania ma krakowskie lotnisko z uwagi na większą ofertę i większą odległość od konkurencji ze wschodu, czyli Rzeszowa - wyjaśnia autor analizy, Wojciech Brol.
Lotniska we Wrocławiu, Gdańsku, a nawet Poznaniu mają większe obszary oddziaływania niż Kraków mimo skromniejszej oferty liczby lotów. To efekt braku silnej konkurencji w regionie.
- Najciekawsza jest walka o pasażera z terenów o prawdopodobieństwie poniżej 50 proc., który ma czasem do kilku lotnisk podobną odległość. Wtedy niuanse mogą decydować o wyborze portu lotniczego - zaznacza Brol.
Taki pas bez dominującego lotniska obejmuje południowe części województw: lubelskiego, świętokrzyskiego, łódzkiego, wielkopolskiego i lubuskiego. Drugim obszarem rywalizacji jest całe Zachodnio-Pomorskie - ponieważ Szczecin nie ma lotów do Frankfurtu, o pasażerów z tego regionu konkurują głównie Poznań, Gdańsk i w najmniejszym stopniu Bydgoszcz.
Analiza nie uwzględnia zagranicznych lotnisk (m.in. w Wilnie i Berlinie), które konkurują o pasażerów z przygranicznych regionów Polski. Mapa uległa też zmianie po likwidacji rejsów z Lublina do Frankurtu w październiku br.
dane i grafika WBData.pl