Alarm bombowy w Balicach
Reklama
W niedzielę po południu na lotnisku w krakowskich Balicach znaleziono podejrzany samochód na belgijskich numerach rejestracyjnych, w środku którego zauważono dziwne paczki i przewody. Z powodu podejrzenia o obecność środków wybuchowych w samochodzie, na teren lotniska wezwano jednostkę antyterrorystyczną oraz zablokowano wjazd na jego teren. Operacje lotnicze wykonywane były jednak bez zakłóceń. Jak ustalono, wewnątrz samochodu znajdowała się kamera wraz ze sprzętem do nagrywania wykorzystywana do rejestrowania przebiegu jazdy. Policja jest w trakcie ustalania, kto i w jakim celu pozostawił przed budynkiem portu samochód z zainstalowaną kamerą.
Sebastian Struk
Jak podała PAP około godziny 19:00, w podejrzanym samochodzie stojącym na parkingu przed portem lotniczym w podkrakowskich Balicach, nie ma ładunku wybuchowego, tylko kamera i sprzęt nagrywający - ustaliła to krakowska policja. "Policja będzie wyjaśniać, kto i w jakim celu pozostawił samochód z zainstalowaną z przodu kamerą" - poinformowała kom. Sylwia Bober-Jasnoch z zespołu prasowego małopolskiej policji.
Podejrzany samochód toyota yaris verso na belgijskich numerach rejestracyjnych, stojący na parkingu lotniska w Balicach na wysokości budynku Cargo, zauważył pracownik ochrony lotniska. W środku widoczne były kable prowadzące od maski samochodu do umiejscowionego w tyle ładunku, przykrytego kocem.
Sprowadzony na miejsce pies, wyspecjalizowany w wykrywaniu niebezpiecznych ładunków, trzykrotnie wskazał, że w samochodzie mogą znajdować się materiały wybuchowe. Jak ustaliła policja we współpracy z Interpolem, samochód został wynajęty w Belgii, danych osoby, która go zaparkowała przed lotniskiem, nie udało się na razie ustalić.
Na lotnisko pojechali antyterroryści-pirotechnicy i policjanci z oddziałów prewencji. Zablokowano wjazd do portu lotniczego, ale ruch lotniczy odbywał się normalnie.
Jak ustalili policjanci, w przodzie samochodu zamontowana została kamera do rejestrowania przebiegu jazdy. Była ona połączona kablami ze sprzętem do nagrywania, znajdującym się z tyłu samochodu.
Marcin Jędrzejczak
Sebastian Struk
Jak podała PAP około godziny 19:00, w podejrzanym samochodzie stojącym na parkingu przed portem lotniczym w podkrakowskich Balicach, nie ma ładunku wybuchowego, tylko kamera i sprzęt nagrywający - ustaliła to krakowska policja. "Policja będzie wyjaśniać, kto i w jakim celu pozostawił samochód z zainstalowaną z przodu kamerą" - poinformowała kom. Sylwia Bober-Jasnoch z zespołu prasowego małopolskiej policji.
Podejrzany samochód toyota yaris verso na belgijskich numerach rejestracyjnych, stojący na parkingu lotniska w Balicach na wysokości budynku Cargo, zauważył pracownik ochrony lotniska. W środku widoczne były kable prowadzące od maski samochodu do umiejscowionego w tyle ładunku, przykrytego kocem.
Sprowadzony na miejsce pies, wyspecjalizowany w wykrywaniu niebezpiecznych ładunków, trzykrotnie wskazał, że w samochodzie mogą znajdować się materiały wybuchowe. Jak ustaliła policja we współpracy z Interpolem, samochód został wynajęty w Belgii, danych osoby, która go zaparkowała przed lotniskiem, nie udało się na razie ustalić.
Na lotnisko pojechali antyterroryści-pirotechnicy i policjanci z oddziałów prewencji. Zablokowano wjazd do portu lotniczego, ale ruch lotniczy odbywał się normalnie.
Jak ustalili policjanci, w przodzie samochodu zamontowana została kamera do rejestrowania przebiegu jazdy. Była ona połączona kablami ze sprzętem do nagrywania, znajdującym się z tyłu samochodu.
Marcin Jędrzejczak