Dla kogo LOT? Lufthansa - odc. IV
Reklama
W czwartej odsłonie "Dla kogo LOT?" zastanowimy się nad możliwością przejęcia polskiego przewoźnika przez nimiecką Lufthansę.
Lufthansa (Star Alliance): Gwiazdozbiór z centrum Europy
Nihil novi? Niekoniecznie, choć Lufthansy w Polsce nikomu przedstawiać nie trzeba. Obecna jest na niemal każdym polskim lotnisku, skąd obsługiwane są zagraniczne połączenia międzynarodowe. Wspólnie z latającą do Polski trójką przejętych przez siebie przewoźników (Austrian, Brussels Airlines, Swiss) jest największym przewoźnikiem tradycyjnym w Polsce oprócz rodzimego LOT-u. Jest doskonale znana, ponieważ od kilku lat wspólnie z polskim przewoźnikiem obsługuje większość połączeń miedzy Polską a Niemcami w ramach code share. Te połączenia, które umowa code share nie obejmuje to efekt tego działalności na własną rękę przewoźników. Czy to efekt zgrzytów między partnerami?Oprócz trójki wymienionych wyżej przewoźników w Grupie Lufthansa jest jeszcze bmi, o którym wspomniano już wcześniej, z którym Lufthansa się własnie rozstaje. Brak było możliwości takiego wykorzystania bmi, aby przewoźnik zaczał przynosić zyski.
Pod znakiem zapytania jest też to, czy Lufthansa nie uczyni podobnie z Brussels Airlines (SN). Obecnie nie posiada 100% udziałów w przewoźniku belgijskim i w zależności od wyników programów naprawczych w SN może przejąć lub odrzucić resztę udziałów. Również Austrian przechodzić będzie kurację odchudzającą i to już po raz drugi w ciągu kilku lat. Tym razem bedzie to polegało na unifikacji i zmniejszeniu floty, przez co również siatka Austriana straci kilka połączeń. Jedynie inwestycja Lufthansy w Swiss przyniosła fenomenalne rezultaty, ale trzeba pamietać, ze w zasadzie Swiss powstawał od zera na gruzach Swissaira i Crossaira. Warto zwrócić uwagę na jeszcze jedną kwestię: Lufthansa, Austrian, Brussels Airlines i Swiss tworzą zbitkę przewoźników w środku Europy. Ostatnio Lufthansa zapowiedziała, że będzie coraz bardziej centralizować zarządzanie spółkami córkami, co by oznaczało, ze mózg będzie znajdował sie we Frankfurcie, a jedynie wykonawcy bedą pochodzić z rynków krajowych.
Czy zatem jest tam jeszcze miejsce dla LOTu i Eurolotu? Można się spodziewać, że obie firmy zostałyby poddane gruntownej kuracji, co z pewnością wpłynęłoby na nie korzystnie. Pytanie tylko, czy w tej konfiguracji jest szansa na rozwój. Czy nie skończyłoby się tym, że LOT i Eurolot latałyby do najważniejszych portów w Europie i kilku poza nią. Tam, gdzie potoki ruchu są mniejsze LOT swoich połączeń nie rozwijałby, bo Grupa skupiłaby się na lotach Lufthansy i jej partnerów, a Eurolot skupiłby się na dowożeniu pasażerów z portów regionalnych do hubów. Czy dzięki takiemu rozwiązaniu moglibyśmy liczyć na rozwój i dostępność Polski z Europy i Świata? Głównie rejsami "bezpośrednimi z przesiadką".
Krzysztof A. Siemiński
Pod znakiem zapytania jest też to, czy Lufthansa nie uczyni podobnie z Brussels Airlines (SN). Obecnie nie posiada 100% udziałów w przewoźniku belgijskim i w zależności od wyników programów naprawczych w SN może przejąć lub odrzucić resztę udziałów. Również Austrian przechodzić będzie kurację odchudzającą i to już po raz drugi w ciągu kilku lat. Tym razem bedzie to polegało na unifikacji i zmniejszeniu floty, przez co również siatka Austriana straci kilka połączeń. Jedynie inwestycja Lufthansy w Swiss przyniosła fenomenalne rezultaty, ale trzeba pamietać, ze w zasadzie Swiss powstawał od zera na gruzach Swissaira i Crossaira. Warto zwrócić uwagę na jeszcze jedną kwestię: Lufthansa, Austrian, Brussels Airlines i Swiss tworzą zbitkę przewoźników w środku Europy. Ostatnio Lufthansa zapowiedziała, że będzie coraz bardziej centralizować zarządzanie spółkami córkami, co by oznaczało, ze mózg będzie znajdował sie we Frankfurcie, a jedynie wykonawcy bedą pochodzić z rynków krajowych.
Czy zatem jest tam jeszcze miejsce dla LOTu i Eurolotu? Można się spodziewać, że obie firmy zostałyby poddane gruntownej kuracji, co z pewnością wpłynęłoby na nie korzystnie. Pytanie tylko, czy w tej konfiguracji jest szansa na rozwój. Czy nie skończyłoby się tym, że LOT i Eurolot latałyby do najważniejszych portów w Europie i kilku poza nią. Tam, gdzie potoki ruchu są mniejsze LOT swoich połączeń nie rozwijałby, bo Grupa skupiłaby się na lotach Lufthansy i jej partnerów, a Eurolot skupiłby się na dowożeniu pasażerów z portów regionalnych do hubów. Czy dzięki takiemu rozwiązaniu moglibyśmy liczyć na rozwój i dostępność Polski z Europy i Świata? Głównie rejsami "bezpośrednimi z przesiadką".
Krzysztof A. Siemiński