gość_edf2d
2019-11-25 17:50
Szczere kondolencje dla rodziny. Co go miało uratować? Jeżeli to był rzeczywiście zawał serca to tylko szybka interwencji w ośrodku kardiologii inwazyjnej mogłaby go uratować. A badania badaniami, ale nie sposób ocenić rozwoju miażdżycy w naczyniach wieńcowych serca, dopiero, gdy następuje znaczne zwiężenie a z czasem całkowite zamknięcie światła w tętnicy/ach wieńcowych występują objawy 'zawałowe' i w zależności jaki obszar serca jest niedokrwiony osoba taka ma te objawy i zdąży trafić do odpowiedniej kardiologicznej placówki, lub niestety umiera na miejscu. Bo zawał 'rośnie' bezobjawowo, każdy z nas od młodości 'hoduje sobie' (w zależności od wielu czynników - np. styl życia itd.) swoją blaszkę miażdżycową w sercu, niektórzy mają zawał po 40 r.ż., niektórzy po 80., a niektórzy przeżywają życie bez zawału.