Wydarzenie i fiasko - podsumowanie
Zakończyliśmy głosowanie na Wydarzenie i fiasko 2010 roku. Wyniki są o
tyle ciekawe, że prym na podium - w obydwu kategoriach - zajęły
bezpośrednio lub pośrednio Polskie Linie Lotnicze LOT.
Duże uznanie należy się lotnisku w Łodzi, które – wbrew wielu medialnym i „branżowym” powątpiewaniom w sukces – poradziło sobie bardzo dobrze z „operacją wrześniową”. Przekierowanie rejsów z Lotniska Chopina w Warszawie (w związku ze zintensyfikowaniem przez trzy weekendy remontu skrzyżowania dróg startowych w stolicy) na łódzki Lublinek budziło początkowo wiele kontrowersji. Okazało się jednak, że bezzasadnie, co docenione zostało zarówno przez branżowych obserwatorów i media, ale także przez naszych czytelników.
Fiasko 2010 roku
Chyba pierwszy prezes Polskich Linii Lotniczych LOT, który dał się lubić zarówno przez media, jak i zwykłych odbiorców (dzięki jego dużej obecności w mediach i otwarciu na media) jego działań. Jak widać, sympatia ta pozostała także pośród czytelników naszego portalu, bo sklasyfikowanie dymisji Sebastiana Mikosza na pierwszej pozycji to przecież swoistego rodzaju dla niego nagroda.
A na pewno uznanie dla jego pracy.
Wreszcie „paraliż tysiąclecia” – erupcja islandzkiego wulkanu, którego nazwy – choć wielu się jej uczyło na pamięć – dziś lepiej nie przypominać. Chmura pyłu wulkanicznego przez kilkanaście dni kompletnie uniemożliwiła pasażerski ruch lotniczy starego kontynentu, a solidnie pokrzyżowała plany światowemu lotnictwu. Pasażerowie, jak widać, nie potrafią zapomnieć.
W ciągu ostatnich kilku lat narodowy przewoźnik, borykając się z problemami finansowymi, zamykał trasy. Poprzedni zarząd nie tylko poprawił wyniki LOTu, ale także zdecydował się na odważny krok w przód, otwierając kilka tras do Azji, w tym najbardziej spektakularną do Hanoi. Sądząc po ostatnich deklaracjach obecnego prezesa, taki kierunek rozwoju spółki będzie kontynuowany – twierdzi Renata Toczyska – Seliga.
– Lot leci do Hanoi – to niewątpliwie wydarzenie 2010 roku – powiedziała z kolei Danuta Walewska, dziennikarka Rzeczpospolitej, specjalizująca się m.in. w lotnictwie, a prywatnie pasjonatka lotniczego podróżowania po świecie. – Nie Chiny, dokąd latają wszyscy, a czego LOT nie jest w stanie zrobić dobrze i tanio, ale właśnie Wietnam. Wykorzystanie potencjału, jakim jest wietnamska diaspora w Polsce, walorów Wietnamu, jako superatrakcyjnego i mało znanego kraju – to wszystko zapracuje na finanse LOTu. Przy tym jest jeszcze potężne, większe, niż oczekiwano, cargo – dodaje.
– Fiaskiem był paraliż lotniczy wywołany wybuchem wulkany na Islandii. Choć to zjawisko przyrodnicze, niezależne od działań człowieka, śmiało można je zaliczyć do "fiask". Wybuch islandzkiego wulkanu kolejny raz pokazał jak bardzo nasza branża (lotnicza) zależna jest od czynników atmosferycznych i zjawisk przyrodniczych. A także jak ogromny kryzys i straty finansowe takie zjawisko może wywołać. Podczas tych perturbacji nasunęła mi się na myśl smutna dygresja, że człowiek - pomimo ogromnego postępu technologicznego i coraz nowszych wynalazków - nie jest w stanie zapanować nad wszystkim – podsumowuje Renata Toczyska.
– Zdecydowanie fiaskiem w mojej ocenie uznać należy ciągłe opóźnienia w dostawie Dreamlinera. Kolejne opóźnienie fatalnie uderzyło w finanse linii lotniczych, odbierając im marketingową atrakcję. Szefowie ANA są wściekli. Dla LOTu kolejny nóż w plecy. Nie mówiąc już o formie, w jakiej Boeing informuje rynek o kolejnym poślizgu – podsumowuje Danuta Walewska.
Wydarzenie 2010 roku
- LOT leci do Hanoi - 30%
- "Operacja wrześniowa" w Łodzi - 26%
- Bliskowschodnia ekspansja LOTu - 14%
- Powstanie Enter Air - 9%
- Wysyp południowych połączeń w Krakowie - 8%
- Społeczny odzew w obronie żurawia LOTu - 7%
- Reaktywacja krajówek do Katowic i Bydgoszczy - 6%
Duże uznanie należy się lotnisku w Łodzi, które – wbrew wielu medialnym i „branżowym” powątpiewaniom w sukces – poradziło sobie bardzo dobrze z „operacją wrześniową”. Przekierowanie rejsów z Lotniska Chopina w Warszawie (w związku ze zintensyfikowaniem przez trzy weekendy remontu skrzyżowania dróg startowych w stolicy) na łódzki Lublinek budziło początkowo wiele kontrowersji. Okazało się jednak, że bezzasadnie, co docenione zostało zarówno przez branżowych obserwatorów i media, ale także przez naszych czytelników.
Fiasko 2010 roku
- Dymisja prezesa PLL LOT - 25%
- Kolejne opóźnienie Dreamlinera - 20%
- Paraliż komunikacyjny po wybuchu wulkanu - 21%
- Zamknięcie trasy Kraków - Chicago - 12%
- "Ekspansja" TAP Portugal w Polsce - 11%
- Likwidacja bazy Norwegian w Warszawie - 7%
- Falstart Aerosvitu z Krakowa do Kijowa - 4%
- Wprowadzenie podatku lotniczego w Niemczech - 0%
Mikosz wciąż doceniany
Sebastian Mikosz – odwołany jesienią prezes Polskich Linii Lotniczych „zajął” pierwsze miejsce w kategorii Fiasko 2010 roku. Urzędujący przez około półtora roku Mikosz dał się poznać jako ten sternik, który nadał narodowemu przewoźnikowi niezbędnej świeżości i wiatru w… skrzydła. Rozpoczął działania zmierzające do prywatyzacji linii i prowadził być może bolesną, acz przynoszącą efekty, restrukturyzację spółki. Intensywny rozwój siatki połączeń, w tym połączenie do Hanoi, to w dużej mierze efekt jego pracy i jego wizji.Chyba pierwszy prezes Polskich Linii Lotniczych LOT, który dał się lubić zarówno przez media, jak i zwykłych odbiorców (dzięki jego dużej obecności w mediach i otwarciu na media) jego działań. Jak widać, sympatia ta pozostała także pośród czytelników naszego portalu, bo sklasyfikowanie dymisji Sebastiana Mikosza na pierwszej pozycji to przecież swoistego rodzaju dla niego nagroda.
A na pewno uznanie dla jego pracy.
Boeing i Dreamliner - już nie
Na wstępie zaznaczyliśmy, że Polskie Linie Lotnicze LOT bezpośrednio, bądź pośrednio, zdominowały obydwie kategorie. Opóźnienie w dostawach Boeinga 787 Dreamliner to oczywiście nie jest wina LOTu, jednak linii tych niewątpliwie dotyczy. Najnowsze maszyny Boeinga do Polski mają trafić za 12-14 miesięcy. Oczywiście, jeśli nie będzie kolejnych opóźnień, w co już mało kto wierzy.Wreszcie „paraliż tysiąclecia” – erupcja islandzkiego wulkanu, którego nazwy – choć wielu się jej uczyło na pamięć – dziś lepiej nie przypominać. Chmura pyłu wulkanicznego przez kilkanaście dni kompletnie uniemożliwiła pasażerski ruch lotniczy starego kontynentu, a solidnie pokrzyżowała plany światowemu lotnictwu. Pasażerowie, jak widać, nie potrafią zapomnieć.
Co o tym myśli "branża"?
W mojej ocenie – wydarzeniem 2010 roku jest uruchomienie rejsów do Hanoi – powiedziała nam Renata Toczyska-Seliga, reprezentująca Air Italy Polska. – Po kilku latach przerwy Polska ponownie zyskała połączenie z Azją. Polscy pasażerowie podróżujący do Hanoi nie muszą już latać przez europejskie lub bliskowschodnie huby. Hanoi to nie tylko okno na Wietnam, ale także sąsiednie kraje, takie jak Tajlandia, Laos i Kambodża – dodała.W ciągu ostatnich kilku lat narodowy przewoźnik, borykając się z problemami finansowymi, zamykał trasy. Poprzedni zarząd nie tylko poprawił wyniki LOTu, ale także zdecydował się na odważny krok w przód, otwierając kilka tras do Azji, w tym najbardziej spektakularną do Hanoi. Sądząc po ostatnich deklaracjach obecnego prezesa, taki kierunek rozwoju spółki będzie kontynuowany – twierdzi Renata Toczyska – Seliga.
– Lot leci do Hanoi – to niewątpliwie wydarzenie 2010 roku – powiedziała z kolei Danuta Walewska, dziennikarka Rzeczpospolitej, specjalizująca się m.in. w lotnictwie, a prywatnie pasjonatka lotniczego podróżowania po świecie. – Nie Chiny, dokąd latają wszyscy, a czego LOT nie jest w stanie zrobić dobrze i tanio, ale właśnie Wietnam. Wykorzystanie potencjału, jakim jest wietnamska diaspora w Polsce, walorów Wietnamu, jako superatrakcyjnego i mało znanego kraju – to wszystko zapracuje na finanse LOTu. Przy tym jest jeszcze potężne, większe, niż oczekiwano, cargo – dodaje.
– Fiaskiem był paraliż lotniczy wywołany wybuchem wulkany na Islandii. Choć to zjawisko przyrodnicze, niezależne od działań człowieka, śmiało można je zaliczyć do "fiask". Wybuch islandzkiego wulkanu kolejny raz pokazał jak bardzo nasza branża (lotnicza) zależna jest od czynników atmosferycznych i zjawisk przyrodniczych. A także jak ogromny kryzys i straty finansowe takie zjawisko może wywołać. Podczas tych perturbacji nasunęła mi się na myśl smutna dygresja, że człowiek - pomimo ogromnego postępu technologicznego i coraz nowszych wynalazków - nie jest w stanie zapanować nad wszystkim – podsumowuje Renata Toczyska.
– Zdecydowanie fiaskiem w mojej ocenie uznać należy ciągłe opóźnienia w dostawie Dreamlinera. Kolejne opóźnienie fatalnie uderzyło w finanse linii lotniczych, odbierając im marketingową atrakcję. Szefowie ANA są wściekli. Dla LOTu kolejny nóż w plecy. Nie mówiąc już o formie, w jakiej Boeing informuje rynek o kolejnym poślizgu – podsumowuje Danuta Walewska.