Pożar sparaliżował lotnisko Fontanarossa w Katanii

Mimo, że od pożaru minęło już kilka dnia, a lokalne władze oraz przedstawiciele lotniska robią co mogą żeby przywrócić ruch na Fontanarossa, zniszczenia okazały się na tyle poważne, że na razie jest to niemożliwe. W ograniczonej formule działa tylko cześć terminala C. Na początku tygodnia lotnisko obsłużyło jedynie lokalne wewnątrzkrajowe loty. W czwartek (20.07) pozwolono wykonać 10 rejsów międzynarodowych liniom Lufthansa i Ryanair, wciąż jednak jest to marginalna część normalnego ruchu. Lotnisko przyjmuje zaledwie 2 samoloty na godzinę. Tymczasem w sezonie wakacyjnym to sycylijskie lotnisko obsługuje do 40 tysięcy pasażerów dziennie. Służby lotniskowe nie mogą kontynuować porządkowania zniszczonej części terminala A, ponieważ wciąż trwają ekspertyzy mające wyjaśnić przyczyny pożaru.

Zaistniała sytuacja wpływa na funkcjonowanie innych lotnisk w regionie w Comiso, Trapani i Palermo. Szczególnie to ostatnie mierzy się z rekordowym dobowym ruchem, który został skierowany w zastępstwie zamkniętego portu. W obawie o kondycję psychiczną i fizyczną z powodu przepracowania, obsługi lotniska w Palermo, związki zawodowe wezwały do natychmiastowego wsparcia i poprawy warunków pracy w obliczu nieoczekiwanego kryzysu. Także pasażerowie odczuwają negatywne skutki. Poza opóźnionymi i odwołanymi lotami, muszą przygotować się na dłuższy dojazdy z lotnisk zapasowych w okolice Katanii. Sytuacji nie poprawiają rekordowe upały jakie panują na południu Włoch.

Pożar, który wybuchł w nocy z 16 na 17 lipca objął piętro terminala A lotniska Fontanarossa. Na szczęście załoga zdążyła ewakuować wszystkich pasażerów, dzięki czemu nikt nie odniósł poważnych obrażeń. W ubiegłym roku katański port obsłużył ponad 10 mln pasażerów.