Finnair traci dziennie 2 miliony euro
29 kwietnia br. Finnair przestawił sprawozdanie finansowe za I kwartał 2020 r. Jest to pierwszy raport uwzględniający wpływ pandemii koronawirusa na fińską spółkę.
Reklama
W pierwszym kwartale br. Finnair przewiózł 2,7 mln pasażerów, co stanowi spadek o 15,6 proc. w stosunku do analogicznego okresu 2019 r. Przychody przewoźnika obniżyły się o ponad 16 proc., czyli o 100 mln euro. Największe zachwianie odnotowały usługi cargo, które straciły ponad 22 proc. wpływów. Ujemny wynik na działalności operacyjnej wyniósł 95,6 mln euro i był gorszy od zeszłorocznego o 78 mln euro. Strata netto zamknęła się kwotą 142,6 mln euro, czyli zwiększyła się o prawie 104 mln euro.
Pandemia wymusiła na fińskiej linii lotniczej ograniczenie liczby rejsów i oferowania o 9,4 proc. Wskaźnik załadowania pasażerów stracił 5,7 punktu proc. i wyniósł 72,6 proc. Obecnie Finnair traci 2 mln euro dziennie i obsługuje zaledwie 5 proc. zaplanowanej siatki połączeń. Spółka zakłada, że operacje w większym zakresie będzie mogła wznowić począwszy od lipca br. Przewoźnik uwazaża, że rynek wróci do stanu sprzed kryzysu w ciągu 2-3 lat.
W ramach akcji ratunkowej prezes Finnaira Topi Manner zdecydował o tymczasowym zwolnieniu pracowników, ograniczeniu operacji, cięciach kosztów sprzedaży i marketingu, wycofaniu się z niektórych umów z dostawcami oraz zredukowaniu wydatków na systemy informatyczne i inwestycje. Jednocześnie Manner zapowiedział, że zarząd i kadra kierownicza obniży swoje zarobki o 15 proc. Podjęte działania mają przynieść oszczędności rzędu kilkudziesięciu procent w stosunku do wszystkich kosztów ponoszonych miesięcznie przez przedsiębiorstwo.
W kwartalnym sprawozdaniu nie zabrakło stwierdzeń mających na celu uspokojenie inwestorów. Prezes zaznaczył, że Finnair dysponuję zapasem gotówki w wysokości 833 mln euro, co pozwoli mu przetrwać nawet do drugiej połowy 2021 r. Silną stroną linii z Helsinek jest bez wątpienia fakt, że 27 samolotów, czyli 55 proc. floty jest jej własnością. Natomiast poważnym obciążeniem są koszty pracownicze, które stanowiły 20 proc. wszystkich. W obecnej chwili trudno jest ocenić, czy kroki podjęte przez zarząd wystarczą do uratowania fińskiego przewoźnika.