Specustawa pod ostrzałem. W Sejmie o CPK
10 maja br. tuż przed północą Sejm przyjął specustawę, czyli ustawę o Centralnym Porcie Komunikacyjnym. Warto przyjrzeć się bliżej poselskiej dyskusji nad dokumentem, który jest kolejnym krokiem do położenia kamienia węgielnego pod budowę portu "Solidarność".
Reklama
Szybkość procedowania ustawy o CPK w Sejmie była porównywalna do wcześniej przyjmowanych aktów prawnych dotyczących ustroju sądownictwa. Projekt wpłynął do Sejmu 27 kwietnia br. Pierwsze czytanie odbyło się 8, a drugie już 10 maja. Następnego dnia przyjęta ustawa trafiła do Senatu i prawdopodobnie zostanie przegłosowana przez izbę wyższą już na jej obecnym posiedzeniu, czyli do 16 maja br. To ekspresowe tempo świadczy o wyjątkowej wadze, jaką rząd przywiązuje do tego projektu.


Przebieg dyskusji w Sejmie przy obydwu czytaniach toczył się w podobny sposób i dotyczył zbliżonych tematów. Można je powiązać w kilka wątków.

Pierwszym i najważniejszym zastrzeżeniem opozycji było samo umiejscowienie i umocowanie ustawowe urzędu Pełnomocnika Rządu ds. Centralnego Portu Komunikacyjnego w strukturach administracyjnych państwa. Nie była to jednak kontrowersja, która dotyczyłaby sedna ustawy, jakim jest ułatwienie realizacji tego wielkiego projektu infrastrukturalnego.
Drugim wątkiem podnoszonym przez opozycje były kwestie analiz i ekspertyz, a raczej ich braku, uzasadniających budowę CPK. Zarzucono pełnomocnikowi, że nie ma żadnych nowych analiz lub że ich nie upubliczniono, choć zostały zlecone. Wiceminister Mikołaj Wild bronił się argumentem, że rząd wykorzystał analizy wykonane przez poprzedników w latach 2006 i 2010, bo okazały się one trafne. Przyciskany przez posłów Wild przyznał jednak, że w opracowaniu są dwie analizy. Jedna dotycząca rekomendacji ostatecznej lokalizacji CPK zlecona przez Polski Fundusz Rozwoju i druga odnosząca się do prognozy ruchu pasażerskiego w aglomeracji warszawskiej zamówiona przez PPL. Prawdopodobnie tą pierwszą poznamy na przełomie maja i czerwca br.
Trzecim wątkiem była kwestia alternatywnego rozwiązania dla obsługi ruchu lotniczego w aglomeracji warszawskiej. Chodzi oczywiście o koncepcję duoportu Okęcie–Modlin dla Warszawy. Posłowie opozycji podnosili, że takie rozwiązanie może być zrealizowana za znacznie mniejsze pieniądze i przy zdecydowanie mniejszym wysiłku. Tu warto zacytować odpowiedź Wilda na te uwagi.
– Jest to bardzo atrakcyjna alternatywa w jednym przypadku, w którym nie mamy narodowego przewoźnika. W którym nie mamy przewoźnika, który może w porcie lotniczym obsługującym Warszawę ustanowić hub - stwierdził.
To kolejne potwierdzenie przyjętego przez Ministerstwo Infrastruktury założenia, że trwały rozwój i sukces PLL LOT są podstawowymi warunkami powodzenia inwestycji w port „Solidarność”.
Wreszcie ostatnim wątkiem w debacie wartym odnotowania była kwestia konieczności zamknięcia portu Chopina dla cywilnego ruchu lotniczego. Wobec zbliżającej się kampanii samorządowej temat ten nie mógł nie zostać przez posłów poruszony. Jednak próba zrobienia z likwidacji lotniska Okęcie oręża w walce o głosy warszawiaków jest problematyczna. To prawda, że dla większości mieszkańców stolicy położenie obecnego lotniska to wygoda zapewniona łatwością dojazdu, ale dla części mieszkańców Ursynowa, Ursusa i Włoch to codzienna uciążliwość, której zniknięcie byłoby wielką ulgą.

W sejmowej debacie zabrakło jednego zasadniczego pytania. Twórcy i obrońcy projektu, wielokrotnie podkreślali, że CPK będzie inwestycją rentowną. Nigdy jednak nie powiedzieli, na jakiej podstawie opierają to twierdzenie. Należy zapytać wiceministra Wilda, jaki jest planowany zwrot z tej wielkiej inwestycji? A jeśli jeszcze tego nie wiemy, to zapytajmy, ile pieniędzy zostanie zaangażowane w projekt CPK zanim otrzymamy odpowiedź na to pierwsze pytanie? Miejmy nadzieję, że któryś z senatorów, jeśli będzie miał okazję, takie pytania zada.