Felieton: Człowiek z tatuażem

19 maja 2017 11:30
8 komentarzy

Wyprasowane marynarki, odpowiednio skrojone spódniczki, identyczny makijaż i wyuczony uśmiech na twarzy - tak powinien się prezentować wzorowy członek personelu pokładowego. Ale w czym przeszkadzają tatuaże, na które nie godzą się przewoźnicy?

Reklama
Większość linii lotniczych na świecie pozwala członkom personelu pokładowego na posiadanie tatuaży tylko pod warunkiem, że znajdują się one w niewidocznych miejscach. Niektóre linie lotnicze są bardziej rygorystyczne i w ogóle nie zezwalają na posiadanie tatuaży.

Dla osób posiadających widoczne tatuaże kariera stewarda czy stewardessy jest zatem raczej zamknięta.

Wymóg przewoźnika, by stewardzi i stewardessy nie posiadali widocznych tatuaży to kolejny przykład dyskryminacji ze względu na wygląd w lotnictwie. Niedawno pisaliśmy o seksistowskich oczekiwaniach wobec stewardess, które nie mają żadnego uzasadnienia pod względem dbania o bezpieczeństwo i komfort podróżnych.

Konieczność posiadania niewytatuowanego ciała w równym stopniu dotyka mężczyzn czy kobiet, a do tego jest mniej jednoznaczną dyskryminacją. W końcu każdy sam decyduje o tym, czy zrobić sobie tatuaż czy nie. Można więc uznać, że decydując się na taki krok, potencjalni stewardowie i stewardessy sami dyskwalifikują się z zawodu. Przewoźnik ma bowiem, jak każdy pracodawca, prawa do stawiania niedyskryminujących wymogów swoim potencjalnym pracownikom.

Jednak można też uznać, że tak czy inaczej zakaz posiadania tatuaży w pewnym stopniu jest zbyt daleko idącą ingerencją w to, jak wyglądają pracownicy linii. Przede wszystkim, taka forma ozdoby ciała w żaden sposób nie wpływa na podstawowe obowiązki personelu pokładowego i ma wymiar jedynie estetyczno-marketingowy.


Dyskwalifikowanie pracowników z tatuażami linie argumentują tym, że tatuaże są sprzeczne z brandingiem danej linii, zaburzają koncepcję wizerunkową lub mogą wywoływać strach czy inne negatywne odczucia wśród pasażerów. Wynika to z faktu, że tatuaże wielu osobom wciąż kojarzą się negatywnie. Ma to swoją podstawę w kilku stereotypach. Jednym z nich jest automatyczne utożsamianie tatuaży jako symbolu brutalnego świata przestępców i więzień, a - co akurat zrozumiałe - linie nie chcą, by ich pracownicy tak kojarzyli się pasażerom.

Oczywiście, sytuacja w której osoba faktycznie niebezpieczna pracuje na pokładzie jest niemal niemożliwa. Osoby z wyrokami i kryminalną przeszłością nie mają szans na pracę w tym zawodzie. Ale nie każdy pasażer o tym wie, a część osób mogłaby stereotypowo oceniać stewardessy i stewardów po ich wyglądzie i tym, z czym mu lub jej się on kojarzy.


Jednak w praktyce to zakaz posiadania tatuaży to kolejny wyraz tego, że linie lotnicze często traktują personel pokładowy przede wszystkim jak produkt reklamowy. Niektóre linie z tego powodu zatrudniają tylko stewardessy o wyglądzie modelek, ale na mniejszą skalę brak tatuaży to działanie w tym samym kierunku.

Tatuaże zasadniczo mają bowiem wyróżniać ich posiadacza na tle reszty i jednocześnie odwzorowywać jej lub jego krąg kulturowy, przynależność do danej grupy społecznej, cechy osobowości, doświadczenia lub uczucia i emocje. Osoba eksponująca tatuaż chce podzielić się z innymi swoim bagażem kulturowym lub doświadczeniami. To czyni ją inną od reszty i to w sposób bardzo widoczny.

Gdyby widoczne tatuaże były dozwolone, pracownicy mogliby w dodatkowy sposób wyróżniać się wizualnie; stawaliby się bardziej indywidualni. To z kolei nie jest na rękę przewoźnikowi. Linie lotnicze chcą takich samych pracowników w identycznych spódnicach, spodniach i marynarkach z taką samą szminką i sztucznym uśmiechem. Dążą do masowej produkcji prawie identycznych stewardów i stewardess obsługujących masy prawie identycznych z punktu widzenia podróżnych. Nie ma tu miejsca na wymykające się schematom zachowania. Jednym się to spodoba, innym nie.

Co ciekawe, o ile tatuaże nie są akceptowane, to kolczyki czy nawet nieco zindywidualizowany makijaż – do pewnego stopnia. To pokazuje, że nakładają się tu dążenie do ujednolicenia wyglądu pracowników i powszechne uprzedzenie wobec tatuaży. Równocześnie zastanawiają jednak mechanizmy społeczne, które dają przyzwolenie na niektóre sposoby ozdabiania swojego ciała, a na inne nie.


Z drugiej strony warto jednak rozważyć, czy przewoźnicy nie mogliby skorzystać na zezwolenia na posiadanie tatuaży przez personel pokładowy. W końcu jeśli marketingowo dążą do ujednolicenia ich wyglądu, to może marketingowo opłacałoby się też od tego ujednolicenia odejść?

Czy linia, która pozwoliłaby personelowi na posiadanie widocznych tatuaży, które nie są ani szpetne ani wulgarne - nie zaistniałaby jako innowacyjna, tolerancyjna i idąca pod prąd wbrew powszechnym konwenansom? Niektóre tatuaże, np. japońskie czy wykonywane techniką henny, to prawdziwe dzieła sztuki, które są doceniane przez coraz więcej osób. Mógłby to być ciekawy chwyt marketingowy zwłaszcza w liniach regionalnych akcentujących swoją tożsamość kulturową. W końcu ci którzy myślą inaczej - zmieniają świat. Skoro nie brakuje linii podkreślających regionalne zwyczaje i tradycje poprzez malowanie samolotów, ofertę cateringową czy stroje personelu pokładowego, to w niektórych kulturach takim samym elementem lokalnym jest tatuaż.

Oczywiście, nie należy jednak przesadzać. Można bowiem wyobrazić sobie skrajny scenariusz, w którym przewoźnik wymagałby, aby jego pracownicy wytatuowali sobie logotyp linii w widocznym miejscu. Co oczywiście byłoby jeszcze większym naruszeniem praw pracownika niż dyskryminacja osób z tatuażami.

Ostatnie komentarze

 - Profil gość
gość_4fc57 2017-05-20 01:26   
gość_4fc57 - Profil gość_4fc57
adrian7 - swieta prawda. Ja pracuje w bankowosci i tez nikt z tatuazem nie jest zatrudniany, Poza tym mi osobiscie osoby z tatuazami nie przeszkadzaja w klubie nocnym, ale w urzedzie, banku, itd to juz inna sprawa. Zanim tatuaze zostaly spopularyzowane przez Hollywood byly utozsamiane z gangami i osobnikami ktorzy wyszli z wiezienia, wiec trudno sie dziwic ze to moze komus przeszkadzac.

dareck - zgadza sie idac tym samym tropem mozna powiedziec ze to dyskryminacje gdy kogos nie przyjma do pracy bo nie zna angielskiego, nie umie plywac czy tym podobne.
adam7691 2017-05-19 19:48   
adam7691 - Profil adam7691
jaka dyskryminacja, skoro go nie zatrudnili, to nie jest pracownikiem, a skoro nie jest pracownikiem, to nie można mówić o dyskryminacji
(o dyskryminacji można by mówić, gdyby pracodawca zwolnił pracownika, który zrobił sobie tatuaż)
gość_99f61 2017-05-19 19:46   
gość_99f61 - Profil gość_99f61
gość_89b60 Janusz biznesu pewnie
 - Profil gość
Reklama
Kup bilet Więcej
dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Wizy
Rezerwuj hotel
Wizy
Okazje z lotniska
Reklama

dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Rezerwuj hotel
Wizy