Prezes MPL Bydgoszcz Krzysztof Wojtkowiak ma pomysł, który w jego opinii zachęci pasażerów do korzystania z lotniska. Chce zmienić jego nazwę na Port Lotniczy Bydgoszcz Toruń. Ocenia, że będzie to rewelacyjny zabieg marketingowy.
- Toruń jest na świecie lepiej rozpoznawalny niż Bydgoszcz. Myślę, że dzięki temu Toruń zaspokoi swoje ambicje, a my będziemy mieli lepsze wyniki - przekonuje.
Sceptycznie do tego pomysłu podchodzi marszałek województwa Piotr Całbecki. Twierdzi, że może to odrodzić bydgosko-toruńskie animozje.
- Lotnisko jest w Bydgoszczy i żadne zabiegi tego nie zmienią. Obawiam się, żebyśmy nie wylali dziecka z kąpielą. Nowa burza w regionie i aglomeracji nie jest nam potrzebna - przestrzega.
Jednakze to chyba najmniejszy problem MPL Bydgoszcz,wg. nowej strategi rozwoju lotniska,w 2025 r. z bydgoskiego lotniska latać ma 1,5 mln pasażerów. Żeby osiągnąć taki wynik, jeszcze w tym roku ma się rozpocząć remont pasa startowego, który jest w katastrofalnym stanie. W dalszej kolejności rozpocznie się przebudowa terminalu, który już dzisiaj jest za mały do sprawnej obsługi pasażerów. Pieniądze na ten cel pochodzić będą ze środków unijnych Regionalnego Programu Operacyjnego oraz wkładu największego udziałowca - firmy Airports International. Tym samym zrezygnowano z planów poprzednich władz, aby budować zupełnie nowy budynek.
Dużo poważniejsze skutki niż realizacja inwestycji, może wywołać zapowiadana zmiana polityki portu w stosunku do linii lotniczych.Wojtkowiak zapowiada, że będzie nowy cennik opłat lotniskowych: - Może się zdarzyć, że podniesienie cen będzie skutkować likwidacją połączeń Ryanair i spadkiem liczby pasażerów.
W opinii prezesa będzie to okazja, aby wprowadzić na lotnisko innego przewoźnika. Jednak z jego wypowiedzi wynika jednoznacznie, że na razie żadne rozmowy z potencjalnymi liniami lotniczymi, z których mogliby korzystać bydgoszczanie, nie są prowadzone. - Najpierw musimy wyremontować pas i terminal. Gdy już będziemy przygotowani, to poszukamy kolejnych przewoźników. Już teraz mamy ograniczenia, jeśli idzie o liczbę możliwych do wykonywanych operacji lotniczych. Dopóki nie poprawimy infrastruktury, nie ma mowy o nowych kierunkach - mówi Wojtkowiak.
Tymczasem wycofanie się irlandzkiej linii z Bydgoszczy może oznaczać kłopoty. Ryanair jest monopolistą w naszym mieście i jeśli spełniłby się czarny scenariusz, bydgoszczanom pozostanie do dyspozycji jedynie mała linia Jet Air, która kieruje swoje usługi głównie do biznesmenów.Bydgoszczanie lataja bardzo duzo i to nie tylko z Bydgoskiego lotniska, W latach 1999-2007 bydgoskie biuro PLL LOT wielokrotnie truimfowalo w rankingu PLL LOT na najlepsze biuro sprzedazy biletow lotniczych, mieszkancy miasta najchetniej lataja liniami trdycyjnymi do Niemiec,Francji,Hiszpanii,Włoch oraz USA i Australii. Bydgoszczanie korzystaja z lotnisk w Warszawie i Poznaniu...a dlaczego nie z Bydgoskiego lotniska??