Komentowanie dostępne dla zalogowanych użytkowników
Jeszcze nie jest dokladnie ustalona przyczyna katastrofy w Toronto a lokani eksperci z pasazer.com wiedza co bylo jej przyczyna"Ja stawiam na pilota!" mozna przeczytac w jednym miejscu.Brzmi to jak na torach wyscigowych na Sluzewcu w Warszawie. A w innym miejscu dowiadujemy sie,ze "99% to wina czlowieka".Skad sie wytrzasnelo te "99%"? Sumujac te wypowiedzi: niesmaczne i amatorskie!
gosc_dunkan : jestem pasazerem. konstruktorem samolotow, dyskutantem na tym forum , czy to nie wszystko jedno ?
gosc_dunka
2005-08-06 20:00
jak to kim jestem dunkan , a dokładniej Marcin ,jak wczesniej napisales że byles na pokladzie maszyny itd to spytalem kim jestes i tyle :)
Katastrofa LH na Okeciu miala kilka przyczyn ale bezposrednia byl blad pilota ktorym byl ... kapitan
gosc dunkan : a kim ty jestes ?
gosc_rober
2005-08-06 17:53
Bonzo.. katastrofa LH w wawie byla tylko czesciowo wina zlego oprogramowania nie pozwalajacego na wlaczenie rewersow jesli tylko jedno kolo na ziemii. A maszyna z powodu wiatru skakala z jednego na drugie. Gdyby 2doswidczonych pilotow nie chcialo na sile udowodnic ze jednak wyladuja i nie przelecialo pol pasa w powietrzu to by katastrofy nie bylo. Podobnie jak z slynna katastrofa na kanarach, w ktorej jeden z najlepszych pilotow klm sam sobie wydal pozwolenie na start. A340 to obecnie najnowoczesniejsza maszyny ktora aktywnie lata (boeing poki co dopiero uczy sie technik fly by wire w 777 zastosowal je po raz pierwszy). Raczej watpie ze przyczyna byla awaria. H
gosc_bonzo
2005-08-06 17:39
ludzie, to jest kompletny nonsens stawiac w tym momencie na ktoras z przyczyn tej katastrofy. Poczekajmy pare miesiecy na ostateczny raport... W tym momencie mowia o "zbyt dlugim ladowaniu", czyli jak rozumiem o opoznionym dotknieciu, pasa startowego co powoduje opznione dzialanie wszystkich elementow hamowania...
Polecam lekture reportu z katastrofy Airbusa A320 Lufthansy na Okeciu w 1993 roku. Jest kilka podobienstw pomiedzy tym wydarzeniem a tym co wydarzylo sie w w Kanadzie.
link
Swoja zas droga, nasowa sie pytanie jak doszlo do ladowania ciezkiego samolotu podczas wscieklej burzy na lotnisku, ktore mialo najwzszy poziom alarmu meteorolocznego i zastopowane operacje naziemnie...
gosc_struj
2005-08-06 17:07
tez stawiam na pilota!!! Samoloty laduja 100, 200 a nawet 300 metrow od poczaatku pasa ale przy dobrych warunkach atmosferycznych i suchej nawierzchni. Jesli nawierzchnia jest sliska musza ladowac jak najblizej krawedzi zeby miec jak najdluzsza droge ladowania
gosc_dunka
2005-08-06 15:27
byles i widziales ..a kim ty jestes pilotem ? :)
Nie jestem pewny i nie bylem na miejscu. Dlatego napisalem 99 %. Statystyka i fakty swiadcza jednak za wina czlowieka a nie maszyny. Wiem jak konstruwane sa samoloty i systemy bezpieczenstwa nie tylko w samolotach , wiem tez na czym polega manewr ladowania. Wielkokrotnie bylem na pokladzie maszyny ktora musiala powtarzac manewr ladowania. Zwykle zdarza sie to w przypadku zlej pogody ale uwierz mi czlowiek potrafi popelnic blad i nie trafic w pas nawet podczas swietnej pogody. Wtedy bardziej doswiadczony pilot kapitan ktory nie prowadzi samolotu a jedynie obserwuje powinien przerwac manewr ladowania.
Przyklad z innego rynku .. kolejowego . W Polsce od kilkudziesieciu lat nie bylo wypadku kolejowego ktory spowodowany by byl awaria urzadzenia. Zawsze , podkreslam ZAWSZE winny byl czlowiek. I takie sa fakty , czlowiek jest tym najbardziej zawodnym ogniwem.
Chris pewny jestes ? Byles na miejscu i pracujesz w w tej komisji ze mowisz ze to wina czlowieka ? Skoro sie robi dwa razy podejscie to zawsze za drugim razem ostroznosc jest podwojna. A to ze mieli paliwa na tyle aby doleciec na zapasowe to uwierz mi ze zaden kapitan nie posadzi maszyny na pasie nie majac 100% pewnosci ze wszystko zrobili co nalezalo. Zreszta na nagrazniu z wiezy i zblizania slychac dobrze ze pilot nie zglaszal ze moze miec problemy przy ladowaniu itd. Ja stawiam na maszyne i tyle.
NA 99 % wina czlowieka , a nie maszyny.
Zaczal ladowac prawidlowo 100-200 m od poczatku pasa. Ale w zwiazku z trudnymi warunkami nie udalo mu sie samolotu posadzic na pasie w odpowiednim czasie i tu jest wlasnie wina pilota a w zasadzie kapitana ktory powinien zarzadzic przerwanie manewru i poderwanie maszyny co zreszta raz juz zrobil ( to bylo 2gie podejscie )
Wutek: czy ty kiedykolwiek siedzialem za sterami samolotu lub widziales ladowanie z bliska ? Przeciez ladowanie 200m od pocatku pasa to jest codziennosc (zobacz sobie jak laduja samoloty w Krakowie jak musza walczyc z posadzeniem maszyny przez ta cholerna gorke co jest). Piloci tutaj moze i sa winni, ale na pewno wina nie jest zbyt pozne posadzenie maszyny. Ja stawiam teze ze to wina maszyny, cos z hydraulika, chamulcami czy nawet opony strzelily i juz jest trudno wychamowac samolotem. Szczesciem jest to ze nikt nie zginal i nalezy sie cieszyc. A problem A340 rozwiacac bo byc moze to jakas szersza wada tej maszyny bo jakby nie bylo to pierwszy wypadek A340 z ludzmi na pokladzie i po dlugim locie (tak wiem byly jeszcze zniszczone 2 maszyny, ale pierwsza sie spalila podczas przetaczania maszyny z jednego hangaru do drugiego, a drugi A340 zostal zniszczony poprzez ladunki wybuchowe gdzies w Ameryce Poludniowej, ale takze na lotnisku bez pasazerow, nawet mial silniki wylaczone :P ).
gosc_wutek
2005-08-05 18:13
jestem pewien ze zawinili francuscy piloci. Widzeliscie gdzie ten samolot zaczal ladowac, jakies 100 - 200 metrow za poczatkiem pasa startowego. Zle warunki tu nie przeszkadzaja bo system nawigacyjny wskazuje dokladnie gdzie zaczyna sie pas startowy. Potem juz nie starczylo pasa na wychamowanie