Komentowanie dostępne dla zalogowanych użytkowników
driver: nie rozstrzygam kwestii zarobków tylko odnoszę się do zasyganlizowanego problemu : byc może że roszczenia pilotów nie są uzasadnione, ale jeśli jednak jest np. tak, że piloci dostaje mniejsza stawke i jest ona faktycznie uzupelniana dietami to jak im sie zabiera potem (zgodnie z przepisami) czesc tej diety , to wtedy ich rozumiem. A wysokośc diet w zaleznosci od kraju delegacji jest rozna , w europie wynosi +- 50 euro na dzień.
No nie wiem. Wiesz ile wynosi dobowa dieta w PL? Bodaj 23 zł. Ciekawe, ile dostają piloci. Ile wynosi "zagraniczna dieta według przepisów" - nie wiem. I nie przesadzałbym także z zarobkami pilotów w LO, bo te naprawdę nie są złe.
adamlubin
2010-08-12 12:20
hamburg: już po cudach a nasza zielona wyspa zalewana jest przez tsunami...podatkowe
driver: doskonale wiem, do czego słuzy dieta , ale niestety pracodawcy (w tym jak widać LOT) wykorzystuje diety jako "faktyczne" skladowe wynagrodzenia, bo z jednej strony dieta sie nalezy pracownikowi na podstawie odpowiednich przepisów a z drugiej pracodawca nie chce placic wyzszej pensji i diet do tego. I to raczej pracodawcy w tej materii naciągają przepisy a nie pracownicy.
marecki: Ale dieta nie służy "zarabianiu" (jakakolwiek) ale temu, aby wydać te pieniądze na utrzymanie w miejscu odpoczynku (jeśli jest poza domem)/pracy. Skoro śniadanie otrzymują w cenie hotelu, za który pracodawca płaci, to jest w pełni zasadne, aby im obcinać tę część. I - jak sam słusznie zauważyłeś - jest to zgodne z prawem, a inne działanie tego prawa jest łamaniem.
stenus: ale to ty nie masz mie calowac w dupe...tylko zyczyl bym sobie aby pan ktory sprawdzal karty pokladowe w GDN tak powiedzial. On nic nie mowil...tak jak bym byl powietrze.....ale spytalem sie go czy mamu nigdy nie mowila mu ze jak ktos mowi dzien dobry to sie odpowiada osobie. :-D Niestety nie skomentowal :-D
stenus: bo pewne problemy rysują ssię w nieco innym świetle po zestawieniu obu stanowisk: np. rozumiem teraz pilotów, że oburzają się, że obcina się im 1/3 diety z racji śniadań wliczonych w cenę noclegu hoteelowego (co rzeczywiście jest zgodne ze stosownymi przepisami) , jeżeli dla nich ta deita de facto jest - jak z tego wynika - faktycznie uzupełnieniem wynagrodzenia a nie tylko jakimiś 50 euro na "wydatki" w czasie pobytu gdzies tam.
Pani stewardeso: Proponuję napisać oficjalne stanowisko na łamy portalu, wyłuszczając swoje racje. Z pewnością będzie to opublikowane. Polemika jest jak najbardziej na miejscu i jest potrzebna! A coś mi się wydaje, że nie będzie takiej polemiki, bo ludzie się boją, ze stracą prace, jak zaczną pod nazwiskiem występować. Bo prościej jest tak na forum pod pseudonimem rzucić kilka swoim argumentów, które nie wiadomo, czy maja pokrycie w faktach.
marecki: Jak dobrze, że tutaj jesteś ze swoim racjonalnym głosem w tej dyskusji. :o) hambi: Ja bym Cie pocałował w dupę. :P
I jeszcze jedno. Nasz portal jest otwarty, dla każdego. Jeśli zawiedzeni pracownicy, także w Pani osobie, lub pod Pani przewodnictwem, wystosują pełen składu i ładu apel/odezwę/stanowisko/swoje racje - to tym piękniej dla całokształtu - i gwarantuje swoją czupurną ekspercką głową, iż to nie pozostanie bez odzewu, czy publikacji. Nie trzeba w taki sposób prowokować na forum, wystarczy napisać oficjalnie. Nierzadko, a właściwie bardzo często prezentujemy oficjalne stanowisko, odpowiedź "drugiej strony" gdy ta czuje, że powinna publicznie odnieść się do jakiegoś tematu, artykułu, wywiadu. Pod warunkiem, że nie pod pseudonimem.
Droga Pani: Ustalmy, czy w końcu jestem czupurny, czy ekspert (co podobno wmawiam ludziom). Ustalmy, czy rozmawiamy o wynagrodzeniach czy o bezpieczeństwie, bo bynajmniej nie ja przeskakuje z argumentu na argument. Jak wytrąciłem jeden, Pani przeskakuje na drugi - równie bezpodstawny. A artykuł, o którym mowa i zawarte w nim dane pochodzą od Pani pracodawcy, a nie z ogólnopolskich tytułów, które się nawet nie zająknęły o tym kuriozalnym wydłużaniu terminu jego trwania i "dozbieraniu" głosów pod z góry zamierzony wynik. I to właśnie te ogólnopolskie tytuły nie zadały sobie odrobiny trudu, aby uderzyć także do LOT-u, zamiast kopiować związkową propagandę.
Moim zdaniem argument "to rzucić pracę jak sie nie podoba" nie jest jednak rzeczowy - trzeba odróżnić predyspozycje do pracy, chęć, umiejętności jak i to , że lubi się coś poprostu robić od oczekiwania (słusznego), że praca będzie odpowiednio wynagradzana, człowiek wykonujący będzie szanowany zarówno przez pracodawcę jak i innych ludzi, traktowany fair itd. Zgadzam się, że strajk w sytuacji LOTu nie jest najlepszym rozwiązaniem, zbyt szeroka lista żądań i oczekiwań personelu także ale z drugiej strony może warto sie pochylić nad argumentami obu stron i konkretnymi problemami. W świetle odpowiedzi stewardessy niektóre problemy poruszone w artykule wydają się być jednak potraktowane powierzchownie, jak np. problem nominalnej wysokości płacy i jego równoważenia dietami.
Ale powiecie mi....co jest dzieje w tej Polsce? Bylem tydzien teraz na wakacjach w PL i bylem w szoku. Tacy nie mili ludzie i jakos mam wrazenie ze wszyscy pracuja za kare. A ni dziendobry, ani dziekuje...ani pocaluj mnie w d**e. Jaki ja bylem szczesliwy jak wszedlem do samolot LH.....a dopiero jaki szczesliwy jak wyladowalem w VIE :-)
Nie chce ogolniac.....ale zdawalo mi sie ze w PL ludzie byli milsi. Komunizm znow zastal? :-)))
Stenusie: 100% racji. Zapomniałeś tylko dodać: "...i siedzą cicho, aby nie popaść w te właśnie problemy". Problemy, o których mówisz.
stewardesa
2010-08-12 11:49
Drogi Panie,Praca ta ma wiele plusów jak i minusów...Pragnę podreślić, że jest to firma państwowa i muszą być w niej zachowane obowiązujące normy, a nie balansowanie na granicach bezpieczeństwa pracy.Prawdą jest ze pana odpowiedź "najmniej elegancką propozycją" dlatego nie widze powodów do dyskusji z Panem na ten temat. Bo jak widac nie jest Pan merytorycznie przygotowany do tej dyskusjiProponuje odrobinę pokory drogi Panie, bo czupurny dziennikarz który nie umie przyznać się do błędu w sztuce to żaden dziennikarz.pozdrawiam
stewardeso.....czy pani wybrala wlasciwy zawod? I co sie jeszcze dziwic ze nie lubie latac LOtem....skoro personel pokladowy nie jest oddanym swoja praca (nie lubi tej pracy) i wypuszcza swoja frustacje pozniej na pasazerach. Skladajac podanie o prace to pani wjedziala co pania czeka i jakie sa zarobki. Apropos zarobkow.....wiele ludzi w PL by chcialo dostac za lot krajowy 180 zl. A w innych krajach jak niby wygladaja zarobki? Ja bardzo szanuje prace personelu pokladowego...bo zdaje sobie ze praca nie jest latwa (Nie kazdy pasazer robi tak malo komlikacji co ja :-)) Ale szanujcie pasazera, bo przeciesz to przez pasazera macie prace. I to nie wy jestescie pasazerem tylko swieta krowa powinnen byc pasazer. Ale mam wrazenie ze w LO to jeszcze to personelu nie doszlo do muzgu. Ja proponuje wyslac kopie tego listu do zarzadu LO. Niech wiedza co pracuje u nich na pokladach. Mi brakuje slow. I gratuluje. Mialem leciec z mama do Hanoi.....Pani mie zniechecila do podrozy LO do Wietnamu. Wole chyba wydac wiecej kasy i byc szanowanym.
Chłopaki: Ale w kapitalizmie jest coś takiego, że jak się straci pracę, to wcale nie jest tak łatwo znaleźć nową. Nawet jak się straci na własne życzenie. I pewnie to jest powód, dla którego ludzie pracują choć im się ich praca nie podoba.
Nie. Odpowiedź będzie krótka. Nie każdy musi być stewardessą i - choć to najmniej elegancka propozycja, to się ciśnie na usta - jak się nie podoba, można sprzedawać pietruszkę. Nie każdy musi być pilotem - czy tylko dlatego, że nim jest, należy mu się wszystko, czego zapragnie? Na tym polega kapitalizm, a niektórzy chyba żyją nadal w epoce, w której o takowym uczyli się z przemycanych anglojęzycznych, zachodnich podręczników. Czasy się zmieniły, drodzy Państwo, i droga Pani zwłaszcza. Gdyby mnie tak LOT za przeproszeniem wk...ł i byłoby mi w nim tak źle, poszukałbym sobie innego zajęcia, zamiast terroryzować firmę. Strajki i związki to relikt epoki słusznie minionej - nie wyobrażam sobie, abym "stanął okoniem" wobec swoich pracodawców w taki sposób i z taką listą żądań. A co do ilości pracy - pracuję tak naprawdę 7 dni w tygodniu i zapewniam, że w wymiarze dużo większym, niźli wymaga tego kodeks pracy (8h). A przecież nie muszę tego robić, prawda? Gdybym nie chciał i mi się to nie podobało, to bym nie robił - lecz nie wylewałbym przy tym takich żali, jak te poniżej. I jeśli potrzebuje pieniędzy, nie grożę pracodawcy, tylko biorę się do roboty - drugiej, trzeciej, czasem czwartej. I tyle.
hm.. właściwie dlaczego ludzie tak się pchają do pracy w CC jeśli to taka niewdzięczna , słabo płatna katorga ?