Ten Pan, o którym wspomina 4tech, jest dziś kandydatem na prezydencki fotel...
szumny: pelna zgoda...przewodniczacy Solidarnosci w stoczni gdanskiej ( ten ktory darl pape w tv) zarabial na etacie zwiazkowym....12.000 PLn....nic tylko byc przewodniczacym zwiaku w jakies panstwowej firmie....
Jest to prawnie wymagane. Oczywiście muszą być spełnione określone warunki typu ilość pracowników w firmie, ilość członków związku, itp. W dużych firmach np. KGHM jest pewnie z kilkadziesiąt osób na etatach związkowych (wiele różnych związków). Ludzie Ci są w zasadzie nie do ruszenia (specyficzny rodzaj immunitetu). W wielu firmach prywatnych jest tak że pracodawca "układa" pod siebie towarzyszy związkowych wynagradzając ich na tyle dobrze że nie opłaca im się występować przeciwko pracodawcy. Ponadto związki mają bardzo duży wpływ na dzielenie funduszu socjalnego który może iść w dużej firmie (a taką jest LOT) w miliony PLN. Fajnie jest być etatowym związkowcem. Życzę Wam tak przyjemnej fuchy. Możnaby zorganizować parę zlotów w egzotycznych miejscach dla zaprzyjaźnionych towarzyszy na nie swój koszt.
pcharasz: bo takie jest prawo w Polsce...a zwiazkowcom nie chodzi o zaloge tylko o swoje stolki....za ktore placi pracodawca.
pcharasz
2010-06-10 12:01
Dlaczego to pracodawca łoży na utrzymanie związków zawodowych? Czy to jest prawnie wymagane, czy po prostu zarząd został do tego zmuszony szantażem? Wg. mnie to członkowie związków powinni finansować ich działanie, np. z dobrowolnych składek członkowskich. Ciekawe tylko, czy wtedy też związkowcy mieli by tak rozbudowane systemy "opieki".
Dlaczego do cholery pikietują pod kancelarią? Myślałem że ich pracodawcą jest LOT.
Akcja: "Zatkaj Donkowi uszy!" ... na teksty związkowców, ma się rozumieć.
Mam nadzieje ze p. Tusk bedzie tak samo gluchy na ich belkot, jak na postulaty kolejarzy. Chociaz akurat na kolei, powinien ostro posprzatac ten nieziemski balagan , ale to juz inna inszosc....
stenus: Ja myślę, że za "dużą bańkę" rocznie, to związkowcy się nieźle bawią, to tu, to tam, i może nawet tak daleko, jak wspomniany Madagaskar. Ileż ciekawych, nowych rzeczy się człowiek dowiaduje - choć to rzeczy zatrważające. To związkowcy na utrzymanie swoich szczytnych organizacji nie płacą własnych składek, tylko łoży na ich utrzymanie chlebodawca, któremu organizacje te psują krew? To ci heca...
Rozwiązać związki! Zaraz, zaraz, a p. Elwira już kiedyś nie wyleciała z pracy? Znowu wodę mąci?
Związkowcom życzymy wszystkiego najlepszego i udanych wyjazdów. Najlepiej na Madagaskar, aby sobie wypoczęli przez kilka lat, co najmniej. Dla pani Elwiry i pana Stefana nawet byłbym chętny ufundować wyjazdy na Antarktydę.