LOT dyscyplinarnie zwolnił Niemiec
Reklama
LOT stracił cierpliwość do przewodniczących związków zawodowych. Elwira Niemiec, szefowa Związku Zawodowego Personelu Pokładowego, została dziś (17.11) zwolniona dyscyplinarnie z linii. Przeciwko przewodniczącej Związku Zawodowego Pilotów Liniowych, Joannie Modzelewskiej, przewoźnik skierował już dwa pozwy sądowe. Nic innego zrobić nie może, bo Modzelewska nie jest pracownikiem LOT-u.
Dominik Sipiński
- Nasz zespół prawny pracował nad tą sprawą przez kilka tygodni. Powodem zwolnienia jest działalność na szkodę spółki. Panie Niemiec i Modzelewska podejmowały cały szereg działań, których nie można uznać za normalną działalność związkową - tłumaczy nam Leszek Chorzewski, rzecznik LOT-u. Dodaje, że bycie w związku często służyło jako zasłona przed działaniami "nie fair" wobec przewoźnika.
Chodzi np. o utworzenie spółki LOT Air, w której obydwie działaczki pełnią kierownicze funkcje. Powstała ona wiosną jako spółka pracownicza w celu udziału w prywatyzacji linii. Jednak, jak się dowiadujemy, LOT Air nie spełnia kryteriów takiego typu spółki, gdyż udziałowcami jest mniej niż połowa pracowników linii. Akcje LOT Aira według naszych źródeł w Locie nie były sprzedawane wszystkim pracownikom, choć Modzelewska zdecydowanie temu zaprzecza.
LOT uważa, że działalność w spółce LOT Air była złamaniem zakazu pracy w firmie konkurencyjnej, który wracając do LOT-u podpisała Elwira Niemiec. Chorzewski wylicza, że ogłaszanie referendum strajkowego dzień po podpisaniu zobowiązania o zachowaniu spokoju społecznego lub rejestrowanie firmy pod adresem siedziby linii jest ewidentnym działaniem wrogim LOT-owi.
O napiętej sytuacji wokół LOT Aira i zarzutom stawianym spółce informowaliśmy w specjalnym raporcie dwa tygodnie temu.
Rzecznik LOT-u zaprzecza jednak, by rolę odegrało pismo, które 3 listopada, dwa dni po awaryjnym lądowaniu Boeinga 767 bez wysuniętego podwozia na warszawskim lotnisku, do ministerstwa skarbu państwa wysłały związki zawodowe. Apelowały o zmianę na stanowisku prezesa.
- Związki informują, że od kilku lat powiadamiają władze w Polsce o sytuacji w PLL LOT SA, w tym w zakresie bezpieczeństwa. Związki nie są poważnie traktowane przez Zarząd PLL LOT SA. Postulaty traktuje się jako roszczeniowe - mimo że dotyczą także bezpieczeństwa - pisały wtedy działaczki związkowe.
Wśród postulatów znalazło się zastąpienie prezesa kimś o dużej wiedzy lotniczej. Jako przykład był podawany kapitan Tadeusz Wrona, wtedy jeszcze członek ZZ Pilotów Liniowych, a także ZZ Pilotów Komunikacyjnych. Podpisy pod apelem były dwa: Elwiry Niemiec i Joanny Modzelewskiej.
Pismo wywołało gwałtowne reakcje. Od jego treści niemal natychmiast odcięła się większość związkowców.
- To nie związki zawodowe napisały to pismo, tylko dwie panie je reprezentujące. Podejmujemy kroki prawne, bo zarzuty są kłamliwe - powiedział nam Marcin Piróg, prezes LOT-u, tydzień po awaryjnym lądowaniu. Podczas konferencji prasowej obok Boeinga SP-LPC Piróg podkreślał, że LOT to bezpieczna linia spełniająca wszystkie standardy przeglądów technicznych.
- Pismo nie odegrało roli, traktujemy to jedynie jako dość hańbiący sposób oczerniania firmy i wprowadzania opinii publicznej w błąd. Dodatkowo bez zgody wykorzystano w nim nazwisko kapitana Wrony - dodał dziś w rozmowie z Pasazer.com Chorzewski.
Kapitan Tadeusz Wrona dzień po opublikowaniu apelu Niemiec i Modzelewskiej zrezygnował z członkostwa w ZZPL. Nie wystąpił jednak z ZZPK, który, jak usłyszeliśmy w Locie, jest twardym partnerem w rozmowach, ale nie działa otwarcie przeciwko wszystkim zarządom spółki.
Ponieważ Modzelewskiej LOT zwolnić nie może - nigdy nie była pracownikiem linii, a jedynie przewodniczącą-pełnomocnikiem ZZPL, kieruje przeciw niej sprawy do sądu. Jedną o naruszenie dóbr osobistych, drugą o pomówienie. Za to drugie w kodeksie karnym przewidziano nawet dwa lata więzienia.
Obydwie działaczki uważają, że to szykanowanie ze strony zarządu. Nie udało nam się jednak do tej pory uzyskać komentarza od żadnej z nich.
Dominik Sipiński