PLL LOT jednak na giełdzie?
Reklama
Pośród medialnych spekulacji pojawiają się coraz to nowsze pomysły na prywatyzację Polskich Linii Lotniczych LOT. Dziennik Gazeta Prawna i Newsweek piszą dziś (2.03), że jest możliwy debiut narodowego przewoźnika na Giełdzie Papierów Wartościowych i że LOT da zarobić zwykłym ludziom tak, jak choćby niedawno PZU, Tauron czy chociażby GPW.
Jak zauważa Newsweek, tym razem nie mamy do czynienia z finansowym championem jak wyżej wymienione, a od wielu lat zadłużoną, ledwo "wiążącą koniec z końcem" spółką skarbu państwa. Jednak nie będzie to totalna prywatyzacja za pośrednictwem Giełdy, a jedynie częściowa; nie do końca wiadomo jak duży pakiet akcji przewoźnika miałby trafić w ręce prywatnych inwestorów.
Wciąż prowadzone są działania doradcy prywatyzacyjnego, zmierzające do wypracowania sposobu na skuteczną prywatyzację Polskich Linii Lotniczych LOT. Na przełomie lutego i marca Morgan Stanley (doradca prywatyzacyjny resortu) przedstawił harmonogram prywatyzacji Skarbowi Państwa, a jego przedstawiciele podali, że za 2 tygodnie powinien być przyjęty w takim, jak przedstawiony, lub zmienionym kształcie. Trwają konsultacje.
LOTem zainteresowanych ma być czterech kluczowych inwestorów, w tym trzech z branży lotniczej.
Prywatyzacja linii będzie bardzo trudna - wciąż LOT "blokowany" jest Ustawą z 1991 roku (jako jedna z niewielu spółek w Polsce), która nakazuje pozostawić w rękach Skarbu Państwa minimum 51 procent udziałów. Nikt poważny nie będzie angażował ogromnego kapitału w Polsce nie mając pełnej zdolności decyzyjnej i takiej też kontroli nad firmą.
Póki co, ustawa pozostaje w niezmienionym kształcie. Pogłoski, że część akcji może trafić w ręce prywatnych i drobnych inwestorów (poprzez Giełdę) "rozpraszając prywatyzację" uprawdopodobnia tezę, że nie do końca obecnemu właścicielowi zależy na oddaniu pełnej (51%) kontroli nad spółką inwestorowi strategicznemu.
Jak zauważa Newsweek, tym razem nie mamy do czynienia z finansowym championem jak wyżej wymienione, a od wielu lat zadłużoną, ledwo "wiążącą koniec z końcem" spółką skarbu państwa. Jednak nie będzie to totalna prywatyzacja za pośrednictwem Giełdy, a jedynie częściowa; nie do końca wiadomo jak duży pakiet akcji przewoźnika miałby trafić w ręce prywatnych inwestorów.
Wciąż prowadzone są działania doradcy prywatyzacyjnego, zmierzające do wypracowania sposobu na skuteczną prywatyzację Polskich Linii Lotniczych LOT. Na przełomie lutego i marca Morgan Stanley (doradca prywatyzacyjny resortu) przedstawił harmonogram prywatyzacji Skarbowi Państwa, a jego przedstawiciele podali, że za 2 tygodnie powinien być przyjęty w takim, jak przedstawiony, lub zmienionym kształcie. Trwają konsultacje.
LOTem zainteresowanych ma być czterech kluczowych inwestorów, w tym trzech z branży lotniczej.
Prywatyzacja linii będzie bardzo trudna - wciąż LOT "blokowany" jest Ustawą z 1991 roku (jako jedna z niewielu spółek w Polsce), która nakazuje pozostawić w rękach Skarbu Państwa minimum 51 procent udziałów. Nikt poważny nie będzie angażował ogromnego kapitału w Polsce nie mając pełnej zdolności decyzyjnej i takiej też kontroli nad firmą.
Póki co, ustawa pozostaje w niezmienionym kształcie. Pogłoski, że część akcji może trafić w ręce prywatnych i drobnych inwestorów (poprzez Giełdę) "rozpraszając prywatyzację" uprawdopodobnia tezę, że nie do końca obecnemu właścicielowi zależy na oddaniu pełnej (51%) kontroli nad spółką inwestorowi strategicznemu.