PGL i Condor: Sześć pytań bez odpowiedzi

3 marca 2020 09:00
21 komentarzy
Polska Grupa Lotnicza już chłodzi szampana w oczekiwaniu na przejęcie Condora, opinia publiczna czeka zaś na wnikliwe uzasadnienie tej transakcji.
Reklama
Minął już ponad miesiąc odkąd dowiedzieliśmy się, że Polska Grupa Lotnicza (PGL), właściciel LOT-u, przejmie niemiecką linię wycieczkową Condor Flugdienst GmbH. Od tego czasu pojawiły się liczne opinie, komentarze i analizy dotyczące tej historycznej inwestycji zagranicznej polskiej branży lotniczej. Pierwsza miesięcznica informacji o przejęciu Condora jest bardzo dobrym pretekstem, aby podsumować wydarzenia, które nastąpiły po wybraniu PGL na inwestora i zastanowić się, jak wygląda obecny stan rzeczy.

Gdzie jesteśmy?

Decyzja PGL została ogłoszona we Frankfurcie nad Menem, siedzibie Condora, na konferencji prasowej, na której zabrakło polskich mediów. Z komunikatów dowiedzieliśmy się tylko, że PGL wygrał wyścig o Condora z dwoma funduszami inwestycyjnymi. Cena transakcji nie została ujawniona. Z dziennikarskich spekulacji wynika, że waha się ona w okolicach 630 mln euro, a w tę kwotę jest wliczony kredyt pomostowy w wysokości 380 mln euro przyznany przewoźnikowi przez niemieckie władze. Condor musi spłacić tę pożyczkę w kwietniu br.

Kilka dni temu (21.02) niemiecki urząd antymonopolowy wydał zgodę na transakcję PGL uznając, że nie stoi ona w kolizji z zasadami konkurencji. Kolejnym etapem na drodze do ostatecznego nabycia Condora przez PGL będzie przedstawienie i przyjęcie programu naprawczego niemieckiego przewoźnika. Według oficjalnego ogłoszenia sądu z 14 lutego br. spotkanie wierzycieli ma odbyć się 12 marca br. we Frankfurcie nad Menem.

Nie wiadomo jednak czy zebranie odbędzie się w tym terminie, bo niemiecka prasa donosiła, że Kasa Ubezpieczeń Emerytalnych (PSV) kwestionuje plan naprawczy w obawie o przyszłość pracowniczego funduszu emerytalnego Condora. Zobowiązania emerytalne niemieckiej linii wynoszą ok. 50 mln euro. PSV obawia się, że PGL nie będzie chciała honorować tych zobowiązań. Jeśli PSV zaskarży decyzję wierzycieli, to cała transakcja może zostać opóźniona o kilka tygodni. Obserwatorzy niemieckiego rynku uważają jednak, że ewentualne obiekcje PSV zostaną oddalone, bo plan naprawczy jest lepszym rozwiązaniem dla wszystkich wierzycieli niż doprowadzenie do upadłości Condora.


Z powyższych informacji wynika, że transakcja PGL jest na dobrej drodze do szczęśliwego finału i choć można spodziewać się jeszcze kilku potknięć, to wydaje się, że zakup Condora powinien nastąpić do końca marca br. albo kilka tygodni później. Innymi słowy można spokojnie czekać i już chłodzić szampana na uroczystą ceremonię włączenia Condora do PGL. Tak rzeczywiście można by zrobić, gdyby nie wiele istotnych pytań, na które do dziś nie znamy odpowiedzi, a PGL nie kwapi się z przekazywaniem informacji. Wymieńmy najważniejsze z nich.

Wiele pytań bez odpowiedzi

Pierwsza kwestia jest oczywista. Chodzi o wysokość ceny, jaką PGL ma zapłacić za Condora. O ile przed rozstrzygnięciem przetargu było oczywiste, że kwota oferty nie może być upubliczniona, to już po decyzji o wyborze inwestora polski podatnik ma prawo ją poznać, bo PGL nie jest prywatną firmą, lecz spółką akcyjną w 100 proc. należącą do Skarbu Państwa. Na pytanie o wysokość transakcji zadane przez jednego z polskich senatorów, ministerstwo aktywów państwowych odpowiedziało, że potrzebuje więcej czasu „z konieczności przeprowadzenia pogłębionej analizy dokumentacji.” Wcześniej czy później opinia publiczna tę cenę pozna, więc odwlekanie ujawnienia tej informacji jest tylko chwilową obstrukcją, która budzi niepotrzebne nikomu podejrzenia.

Drugie pytanie dotyczy rentowności Condora. Czy rzeczywiście jest to firma trwale zyskowna? Historyczne sprawozdania finansowe temu zdecydowanie przeczą. W latach 2012-2016 Condor stracił w sumie 98 mln euro na działalności operacyjnej i odnotował łącznie stratę netto w wysokości 119 mln euro. W tym miejscu należy przypomnieć, że były to lata wspaniałej koniunktury w lotnictwie cywilnym. Trudno, zatem nie obawiać się o kondycję finansową Condora w latach gorszych, które już nadchodzą.


Z kolei dane finansowe za lata 2017-2019 nie zostały upublicznione. Przedstawiciele Condora twierdzą, że w zeszłym roku firma odnotowała zysk operacyjny rzędu 57 mln euro. Nie wiadomo jednak, czy część tej kwoty nie została zniwelowana przez koszty finansowe. Natomiast, jeśli chodzi o wyniki z 2017 i 2018 r. nie wiemy po prostu nic. Można tylko mieć nadzieję, że polskie banki państwowe, które współfinansują wraz z PGL przejęcie Condora mają o jego finansach pełną wiedzę i podjęły decyzje oparte na racjonalnym rachunku ekonomicznym.

Trzecim pytaniem jest to o strategię PGL. W jakiej formule ma funkcjonować holding i jak przejęcie Condora wpisuje się w projekt konsolidowania rynków Środkowej i Wschodniej Europy pod auspicjami LOT-u? PGL, władający LOT-em i Condorem, można porównać do grup Lufthansy, IAG czy France/KLM, które zarządzają kilkoma przewoźnikami na wielu rynkach Europy. Inna jest oczywiście skala tych organizacji, ale można sobie wyobrazić, że PGL działa w Polsce i w Niemczech tak jak IAG w Wielkiej Brytanii i Hiszpanii czy Air France/KLM we Francji i Niderlandach. O ile jednak duże grupy lotnicze w Zachodniej Europie łączyły podobne, sieciowe modele biznesowe, to PGL będzie musiał powiązać przewoźnika tradycyjnego z czarterowo-wycieczkowym.

Jednak podstawową wątpliwością strategiczną związaną z przejęciem Condora jest faktyczne zakwestionowanie wielokrotnie powtarzanej, choć naszym zdaniem błędnej tezy, że LOT nie posiada konkurencji w naszym regionie i wykorzystując tę przewagę może stać się dużym przewoźnikiem europejskim. Wystarczy rynki lotnicze Środkowej i Wschodniej Europy po prostu przejąć bez napotkania jakikolwiek oporu. Teraz okazuje się jednak, że potęgę narodowego przewoźnika budować zamierzamy w oparciu o rynek niemiecki, gdzie, kogo, jak kogo, ale rywali i to potężnych nie brakuje. Wypadałoby zapytać, kiedy i dlaczego porzuciliśmy tezę, która jest podstawowym uzasadnieniem budowy nowego wielkiego lotniska w Baranowie?


Istotnym jest również dylemat, jak młoda organizacja, jaką jest PGL poradzi sobie z zarządzaniem skomplikowanym holdingiem, który za chwilę będzie musiał godzić dwa odmienne modele biznesowe i dwie bardzo różne kultury korporacyjne. Przypomnijmy, że PGL pod koniec 2018 r. zatrudniał ok. 10 osób i to wyłącznie na umowach cywilno-prawnych. Jeszcze kilka dni przed ogłoszeniem o przejęciu Condora PGL miał jedynie atrapę strony internetowej, a obecnie na www.pgl.pl znajdują się jedynie lakoniczne informacje. Oczywiście PGL opiera się na wiedzy i doświadczeniu kadr LOT-u, ale o ile do tej pory grupa prowadziła skromną i cichą działalność, to teraz stanie w światłach jupiterów i będzie odpowiedzialna za projekt, któremu trzeba poświęcić niepomiernie więcej czasu, energii i pieniędzy.

Kolejnym zagadnieniem, które prosi się o wyjaśnienie i komentarz jest sytuacja konkurencyjna Condora i jego relacje z Lufthansą. Czy PGL ma plan na sytuację, w której Lufthansa przestanie dostarczać pasażerów dolotowych Condorowi, co może nastąpić już za kilkanaście miesięcy? Przedstawiciele Lufthansy zapowiadają, że nie przedłużą umów o współpracy z nabytkiem PGL po 27 marca 2021 r. To pozostawia bardzo mało czasu na przygotowanie i wdrożenie działań zaradczych, które powinny zminimalizować negatywny efekt zakończenie współpracy z narodowym przewoźnikiem Niemiec.

Na dowożeniu pasażerów relacje Condora z Lufthansą się nie kończą. Ta ostatnia może wypowiedzieć Condorowi uczestnictwo w programie lojalnościowym Miles & More. Czy taka ewentualność była analizowana przez PGL? Dla uczestników i obserwatorów niemieckiego rynku lotniczego już od dawna jest jasne, że Lufthansa chce stworzyć własnego przewoźnika wycieczkowego obsługującego połączenia dalekiego zasięgu, dlatego zakończenia wszelkiej współpracy z Condorem może znaleźć się już niebawem na porządku obrad posiedzenia zarządu Lufthansy.


Następną wątpliwością jest kwestia umów z biurami podróży, które do tej pory generowały ok. 50 proc. przychodów Condora. Prawdopodobnie obecnie niemiecki przewoźnik wykorzystuje umowy zawarte jeszcze na początku 2019 r., bo w Niemczech takie kontrakty są podpisywane z wielomiesięcznym wyprzedzeniem. Za chwilę jednak będzie trzeba usiąść do stołu z niemieckimi tour operatorami i bez wsparcia upadłego Thomasa Cooka oraz w atmosferze gęstej od koronawirusa negocjować umowy na sezony turystyczne w zimie 2020/2021 i lecie 2021.

Na razie PGL przyjęło taktykę niekomentowania zagadnień związanych z przejęciem Condora. Media nie są informowane. Taka polityka komunikacyjna, a w zasadzie jej brak, wydaje się uzasadniona, przynajmniej do czasu wyrażenia zgody przez wierzycieli na plan ratunkowy niemieckiej linii. Prawdopodobnie do tego czasu nie dowiemy się niczego konkretnego o transakcji, która zostanie z pewnością uznana w Polsce za największe wydarzenie 2020 r., a może nawet i całego dziesięciolecia.

Oczekując na zmianę polityki informacyjnej PGL warto sformułować i zapamiętać pytania, na które polski podatnik powinien uzyskać wyczerpujące odpowiedzi. Sześć poniższych może stanowić dobry początek.
  1. Za jaką cenę PGL zakupi Condora?
  2. Jakie wyniki (operacyjne i netto) osiągnął Condor w latach 2017, 2018 i 2019?
  3. Jak przejęcie Condora wpisuje się w strategię konsolidowania rynków Środkowej i Wschodniej Europy pod auspicjami LOT-u?
  4. W jaki sposób przejęcie Condora przyczyni się do budowania potencjału Centralnego Portu Komunikacyjnego?
  5. Ile osób pracuje obecnie w PGL i jakie mają one doświadczenie w zarządzaniu międzynarodowym holdingiem?
  6. Jaki plan ma PGL na wypadek wypowiedzenia umów o współpracy Lufthansy z Condorem?
Mamy nadzieję, że za kolejny miesiąc będziemy znać odpowiedzi na większość z powyższych pytań.

Ostatnie komentarze

 - Profil gość
gość_79c65 2020-03-07 17:27   
gość_79c65 - Profil gość_79c65
gość_d0e2b

Mała poprawka biura podróży z licencją IATA nie płacą za bilety do linii lotniczej tylko raz na tydzień opłacają tzw. BSP. Jest to "rachunek" z IATA za wystawione przez biuro bilety na linie zrzeszone. Wystarczy raz nie zapłacić terminie dostajesz ostrzeżenie. Każde biuro musi mieć gwarancję bankowe albo ubezpieczenie, które pokryje rachunek jakby biuro nie zapłaciło rachunku.
gość_d0e2b 2020-03-05 17:31   
gość_d0e2b - Profil gość_d0e2b
gość_57eb7

Spada liczba pasażerów na wszystkich kierunkach. Lufthansa uziemiła 25 samolotów długodystansowych i 125 krótkodystansowych.
Flybe już padł.
Każda niskodochodowa linia, zwłaszcza taka która głównie leasinguje samoloty (np. LOT) będzie miała ogromne problemy z płynnośćią.
Biura podróży zaraz zaczną padać. Więc nie zapłacą za przeloty, które się zresztą w większości nie odbędą bo ludzie spędzą urlopy gdzieś bliżej domu bo po co ryzykować utratę całej kasy jeżeli wirusa nie uda się zwalczyć szybko.

Więc jeżeli komuś brakuje elementarnej wiedzy to Tobie.
gość_9a53e 2020-03-05 00:49   
gość_9a53e - Profil gość_9a53e
Należy sobie postawić proste pytanie, jak szybko LOT może ściągnąć te Embraery? Inaczej będzie problem operacyjny. Na maxy liczyć na razie nie ma co.
 - Profil gość
Reklama
Kup bilet Więcej
dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Wizy
Rezerwuj hotel
Wizy
Okazje z lotniska

dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Rezerwuj hotel
Wizy